Every Breath You Take 6
YoonGi POV:
Wolność. Będąca czymś tak pięknym, że wręcz niemożliwym do wyobrażenia.
Wolność. Z jednej strony tak blisko, jednak tak daleko.
Niby na wyciągnięcie ręki, a tak naprawdę oddzielona przez grube kraty.
Blade promienie słoneczne wpadajace do pogrążonego w mroku pomieszczenia sprawiały, że moje serce usychało z tęsknoty za wolnością.
Przyprawiało mnie o strumienie słonych łez, nieliczących się dla nikogo. Blade, niewidocze, będące niczym droga podczas deszczu i mgły.
Oburzone serce głośno krzyczące w proteście jest tłumione przez grube kraty więzienia, w którym się znalazłem.
Moje życie stało się moim wyrokiem.
Wyrokiem męczarni tęsknoty za tym co dla serca ważne.
Opierałem głowę o zimne, metalowe kraty, przymykając oczy.
Ciepłe promienie słoneczne, które dały radę przedrzeć się do środka otulały moją twarz niczym dłonie ukochanej osoby ścierając blade ślady strumieni bólu wypływających prosto z mojego serca.
Czemu mnie tu wiezisz? -krzyczało głośno serce lecz jego echo niknęło wśród mroku uwięzienia-Zabij mnie po prostu, ale nie każ cierpieć!
Oblizałem wargi czując słony smak, który towarzyszy mi od dwóch dni.
Minął durny tydzień od momentu porwania.
Tydzień tortur zadawanych przez chorą, sztuczną miłość porywacza.
Tortur zadających blizny na moim sercu i psychice.
Obrzydzenia do samego siebie, które nie ginie podczas mocnego drapania gąbki w trakcie gorącego prysznica.
Zamek ciężkich drzwi zagrzytał, a po chwili kroki potwora trzymającego mnie na smyczy rozniosły się echem wśród czterech ścian.
Bałem się otworzyć oczy.
Byłem niczym mały chłopiec skrywający się za swoją kołdrą, zlękniony ujrzenia potwora, który go zniszczy.
Ja już go widziałem.
Zostałem zniszczony. Mur siły i obojętności został zbombardowany na drobny mak, a ja stałem pośród jego ruin bez pancerza, który mógłby mnie ocalić.
Nie byłem kuloodporny.
Moja kamizelka spadła z ramion odsłaniając ciało, zdatne na ciosy.
-Witaj kochanie-rozległ się jego mrożący krew w żyłach głos.
Wzdrygnąłem się, wstrzymując oddech.-Stęskniłem się-wyszeptał.
-Proszę zabij mnie-poprosiłem na jednym wydechu-Zrób to brutalnie, tak aby ostateczny cios mnie całkiem powalił.
-Nigdy Cię nie zabije-mruknął a jego niosąca ból ręką dotknęła mojego policzka.
Otworzyłem oczy.
-Schańbiłeś mnie-szepnąłem-Zniszczyłeś moją kuloodporność-dodałem.
-Robię to z miłości-oświadczył.
-To jest fałszywa miłość. Nieodwzajemniona.
-Czemu?
-Bo moje serce do ostatniego ciosu zadanego przez Ciebie będzie wiernie biło tylko i wyłączne..
-Nie wypowiadaj tego imienia i nazwiska.
-Park Jimina-rzuciłem-Moje ciało będzie reagować tylko na niego, moje myśli będą krążyć w okół jego osoby. Nie twojej.
Rozległ się głośny trzask, a po chwili jeden z policzków po którym spływały łzy zapiekł i zabarwił się na czerwono.
Skrzywiłem się.
-Ile można? Ile czasu mam poświęcić żebyś o nim zapomniał ?-Zapytał chodząc po pokoju.
-Nigdy nie zapomnę. O nim...O chłopakach...mojej rodzinie i fanach...
-Dlaczego?
-Bo oni nie zapomną o mnie-wykrztusiłem-I będą mnie szukać.
-Niech szukają -zadrwił-I tak nikt ci nie pomoże.
-Wyjdź stąd. Skoro jestem tu uwięziony chce być sam.-rozkazałem odwracając głowę.
Przez chwilę panowała cisza, zakłócona jedynie naszymi cichymi oddechami lecz po chwili dołączyły do tego kroki i głośne trzaśnięcie drzwiami.
Proszę.
Jiminnie uratuj mnie
Wyciągnij swoją rękę i podaj mi ją bym mógł się jej chwycić.
Spraw aby mrok przeminął, a ja mógł poczuć żar słońca na mojej skórze.
******
-Min. Wstawaj!-pomrugałem powiekami, słysząc cichy głos i delikatne szturchanie mojego ramienia.
Spojrzałem nieprzytomnym spojrzeniem przed siebie zauważając czerwone włosy.
-Co Ty tu robisz?-wychrypiałem.
-Mam klucz. Chce pomóc ci uciec-wyjaśnił-Chce podarować ci wolność, której tak bardzo pragniesz.
Zaniemówiłem.
Wolność.
Znowu mogę poczuć twój smak.
Jednak czy jesteś prawdziwa?
Czy może jesteś niczym mgła w deszczowy dzień.
Ile czasu minie za nim przeminiesz?
Ile będę się łudził, że mogę biec przez autostradę swojego życia aż dowiem się, że to była iluzja?
Czy mogę być pewien, że moje ręce nie będą skute przez kajdany porywacza?
-YoonGi?
Oprzytomniałem momentalnie spoglądając mu prosto w oczy.
-Dziękuję-wychrypiałem. Usta czerwono-włosego delikatnie drgnęły.
-Nie robię tego tylko dla Ciebie, ale również dla niego. Żeby oprzytomniał.
-A czy dla niego nie jest za późno na ratunek?-Spytałem wywołując tym samym grymas na jego twarzy.
Chłopak bez słowa rozpiął kajdanki, którymi byłem spięty po czym wstał.
Przełknąłem z trudem ślinę, podnosząc się na drżących nogach.
Świat zawirował, mroczki zatańczyły przed moimi oczami, a ja wylądowałem na ramieniu chłopaka.
-Cholera. Czy Ty chociaż jadłeś to co ci przynosiłem?-Spytał zdenerwowanym tonem.
-Jeśli czułem, że muszę to tak...trochę jadłem-oświadczyłem szczerze.
Chłopak westchnął po czym powoli pomógł skierować mi się do wyjścia.
Wsłuchiwałem się w odgłos naszych krokow, czując jak moje serce zaczyna szybciej bić w piersi.
Nie wiem czy ze strachu czy z radości na myśl o wolności.
-Musimy jak najciszej dostać się do tylnych drzwi i nie wiem czy nie będziesz musiał dalej uciekać sam...tylko...dasz radę ?-Spytał, spoglądając na mnie wyczekująco.
Pokiwałem głową, odsuwając się od niego.
-Po prostu zapomniałem jak się chodzi-zażartowałem bardziej krzywiąc się niż uśmiechając.
- Naślesz na niego policję ?-Spytał zaciekawiony a zarazem zlękniony.
-Nie wiem...Ten potwór zniszczył we mnie wszystko. Obudził demony, które niegdyś pokonałem-wyznałem-Teraz znowu muszę się z nimi mierzyć.
-Doskonale Cię rozumiem, ale uwierz. On ślepo jest w tobie zakochany i...
-Też jestem zakochany w Jiminie. Ale nie porywam go, nie zmuszam do miłości i nie gwał..-urwałem czując jak na samą myśl robi mi się niedobrze.-Z resztą jak chłopcy się dowiedzą...
-Nie mów im nic. Proszę Cię-zaczął błagać zatrzymując się-Min...błagam. Będę go trzymał jak najdalej od Ciebie, ale nie wspominaj nic o nim.
Patrzyłem na niego w ciszy, czując kompletne zagubienie. Nie wiedziałem co powinienem zrobić, jak zareagować aby było dobrze.
Z jednej strony chciałem, żeby policja zamknęła tego potwora, lecz czerwono-włosy go kocha, a mimo to mi pomaga.
-Zastanowię się, a teraz prowadź. Chcę uwolnić się z tego miejsca-wyszeptałem zaciskając dłonie w pięści.
Mój towarzysz westchnął cicho po czym ruszył w ciszy przed siebie.
-Tak w ogóle to co z kamerami?-Spytałem-On nie widzi naszej...mojej ucieczki?
-Wyłączyłem je, gorzej będzie jak nagle się obudzi i zauważy, że no..
-Czyli on śpi?-Wyszeptałem niemal niedosłyszalnie.
Chłopak pokiwał głową, a ja westchnąłem z ulgą.
-Czyli szansa jest duża na ucieczkę-oświadczyłem, a w moim sercu zawitała iskierka nadzieji. Uśmiechnąłem się delikatnie.
Znowu ujrzę chłopaków.
Znowu będę bezpieczny.
-Dam ci telefon, znasz numery do chłopaków ?
-No raczej-oświadczyłem kiwając głową. Chłopak sięgnął do kieszeni po telefon, rozejrzał się a następnie mi go podał.
Wraz z odebraniem z jego ręki telefonu poczułem jak coś zaczyna wisieć w powietrzu.
Miałem wrażenie, że on ucierpi na swojej pomocy.
Wpisałem numer, który znam na pamięć, po czym przyłożyłem słuchawkę do ucha.
Momentalnie dopadło mnie zwątpienie.
Już raz dzwoniłem do Jimina.
Już raz próbowałem sięgnąć po jego pomoc, a on nie odebrał.
Potrząsnąłem głową, wypuszczając ze świstem powietrze z ust.
Pierwszy sygnał...
Drugi...
-Halo?-usłyszałem zmartwiony głos Jimina, na który moje serce oszalało.
-Jiminnie-Wyszeptałem płaczliwie. Usłyszałem jakiś huk, a po chwili tak dobrze mi znany, melodyjny głos.
-Jezu Chryste Yoonie! To naprawdę ty? Hyung...gdzie jesteś ? Co się dzieje?
-Jimin...On...On mnie zmusza do miłości-wychrypiałem-Nie wiem gdzie dokładnie jestem i...
-Policja namierzy ten telefon. Przyjdziemy po Ciebie hyung.
-Ostatnio nie odebrałeś-mruknąłem cicho, na co ten westchnął.
-Byłem wtedy na komisariacie....przepraszam-szepnął drżącym głosem-Ty...jesteś cały i zdrowy prawda?
-Zabierz mnie stąd -odparłem niemal niedosłyszalnie-Ten potwór mnie niszczy.
-Zabierzemy Cię Suga. Przysięgam. Nie zostawię Cię.
-Ja...-zacząłem lecz urwałem słysząc głosny huk. Spojrzałem na czerwono-włosego, który wyrwał mi telefon i się rozłączył-Nie pożegnałem się!-wykrzyknąłem oburzony.
-Nie ma czasu...pożegnasz się w testamencie-powiedział łapiąc mnie za rękę-A teraz chodź-dodał ciągnąc mnie za sobą.
-Gdzie on jest?!-usłyszałem donośny krzyk porywacza. Wzdrygnąłem się, ani na moment nie zatrzymując się.
Zbiegaliśmy po schodach, wpadaliśmy w przeróżne korytarze, słysząc głośne krzyki Ji.
Kątem oka widziałem czerwone światełko palące się przy kamerach, co świadczyło o tym, że on widzi jak uciekamy.
Wie dokąd biegniemy.
-Kurwa mać-wykrzyknął chłopak gdy wpadliśmy w nie ten korytarz co trzeba. Nie było z niego ucieczki, a my staliśmy się owcami zagonionymi w ślepy zaułek przez wilka.
-Ty...-usłyszałem niski, ochrypły głos. Odwróciłem się zauważając w przejściu Ji.
Chłopak jednak wyglądał inaczej. Miał wzrok szaleńca, który pragnie czyjegoś nieszczęścia.
Jego niegdyś idealnie ułożone brązowe włosy teraz tworzyły całkowity nie ład, a usta były ułożone w cieńką linie.
- Ji...-zaczął czerwono-włosy nerwowo-Ja..
-Wiesz, że go kocham jak szaleniec. A i tak pozwalasz mu uciec !-wrzasnął powodując u mnie ciarki.
-Bo Cię coś opętało. Ja rozumiem. Kochać kogoś, ale poskradałeś zmysły, wiezisz go tu i zmuszasz do uczucia, które się nie wypełni. Twoje karty do gry zwane życiem w żaden sposób nie pasują do jego kart-Oświadczył starając się zachować spokój-Więc pozwól mu odejść.
-Nigdy.
-Ji...nigdy Cię nie pokocham-wtrąciłem-Ja...kocham Twojego brata-szeptałem przerażony siląc się na pewny ton-Jesteś wspaniałym chłopakiem, ale..
-Ale co? Zawsze jest ale. Jimin zawsze zbiera oklaski. Zawsze! Bo Jimin jest przystojny, bo ma sukces! Pytam się czemu tak jest?
-Zasłużył na to ciężka pracą. Wykańczającymi treningami i masami upadków, z których wychodził jak zwycięzca-wyjaśniłem-Nic dziwnego, że osiągnął coś takiego. Gdybyś Ty poszedł takim samym tropem też byś to miał.
-A twoje serce? Czemu mu je podarowałeś?
-Bo on podarował mi swoje już dawno temu, nawet jeśli do końca nie był tego świadom. Nie zmusił mnie do niczego. On po prostu był. I stał się dla mnie całym wszechświatem. Nie muszę patrzeć na niebo aby widzieć gwiazdy-Wyszeptałem delikatnie się uśmiechając do siebie-Wystarczy, że spojrze w jego oczy, a zatracę się się konstelacji tysiąca gwiazd.
-Czemu Ty musisz być taki idealny?-Spytał-Nie mogę sobie Ciebie darować.
-Jihuan...proszę. Daj mu odejść-poprosił czerwono-włosy-Daj mu żyć do cholery.
-Nie.
-Ale Ji...
Wypowiedź chłopaka została urwana brutalnie, przez nagły huk wystrzału.
Wstrzymałem oddech patrząc na daną sytuację w zwolnionym tempie.
Widziałem jak Ji wyciąga pistolet po czym bez zastanowienia celuje w chłopaka, a kula trafia prosto w niego.
Czerwona plama niczym Róża zaczyna kwitnąć na jego czole, zalewając wszystko czerwienią.
Ciało upada na ziemię, a szeroko otwarte oczy chłopaka patrzą na sufit.
A ja stoję koło niego przestraszony, czując jak łzy napływają do moich oczu, a ciało zaczyna drżeć.
Zabawa się skończyła.
Zaczęła się walką o przetrwanie.
Jimin POV:
Wraz z chłopakami siedziałem w salonie mojego rodzinnego domu. Po usłyszeniu informacji od Jeongguka na temat mojego brata musiałem dostać się do Busan.
A że moi przyjaciele są tacy wspaniali to postanowili jechać ze mną abym nie zrobił czegoś głupiego.
Jak bym już tego nie robił z tęsknoty za moim YoonGi'm.
Moim Yoongi'm, który niegdyś wywoływał u mnie sprzeczne emocje.
YoonGi'm, który stał się moim oczkiem w głowie pomimo iz nie dałem na to zgody.
Stał się lekami bez, których zaczynam się dusić i tracić możliwość normalnego funkcjonowania.
Stał się tekstem radosnej piosenki, którą mogę śpiewać codziennie nie szczędząc na uśmiechu.
Min YoonGi definitywnie skradł moje serce, a ja zrozumiałem to dopiero teraz.
Niegdyś wszystkie symptomy zakochania wydawały mi się irracjonalne, teraz wiem, że były moim tropem, na który wpadłem za późno.
Starsza kobieta, która jest moją matką weszła z filizankami herbaty do salonu.
Jej oczy były zaczerwienione, a włosy w delikatnym nie ładzie.
Sukienka okrywająca jej ciało zaczęła zwisać z jej niegdyś pięknego, szczupłego ciała.
- Siadaj mamo-poleciłem-Jak to się okazało, że on znikł?-Spytałem spokojnie nie chcąc wywoływać u mamy ataku płaczu
-Ji zaczął się zmieniać-zaczęła rozkładając filiżanki-Był bardziej tajemniczy. Zabraniał nam wchodzić do swojego pokoju, zawsze klucz miał przy sobie. Trzymał się tylko jednego chłopaka. Takiego w czerwonych włosach.
-Kojarzę-rzuciłem-Mów dalej.
-Zaczęła się również u niego pojawiać złość...zamyślenie i..-urwała przygryzając wargę.
-I?
-Nienawiść do Ciebie
Odchyliłem się na fotelu, zauważając zaskoczone spojrzenia na twarzach moich najbliższych.
-Nie rozumiałam tego, ale myślałam, że to przez to, że tyle koncertujesz. Że wasz kontakt się urwał-wzięła głęboki wdech, a następnie mówiła dalej-Dopiero teraz zaczynam wszystko rozumieć. Nienawiść się pojawiła w momencie gdy Ty i YoonGi przyjechaliście tutaj na cztery dni.
-Przyjechaliście tutaj?-Spytał Namjoon patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem.
-No tak.
-On nie miał być w Daegu?-Wtrącił sprytnie Hoseok.
-No..miał-zająkałem się-Ale coś nie wyszło...
-I skończył u Ciebie-zakończył z triumfalnym uśmiechem Jungkook- Czyli nasze uwagi były słuszne.
-Tak były. I było zajebiscie. Macie mnie-przyznałem speszony do granic możliwości przygryzając wargę.
Cztery dni spędzone w moim domu z Minem były najlepszymi w moim życiu. Wspólne śniadanie, spacery do późnej nocy, tworzenie piosenek i oglądanie gwiazd były czymś czego nigdy nie zapomnę.
Tak samo jak pocałunek po pijaku, który YoonGi' mi ofiarował, a ja udawałem, iż nie pamiętam go.
Momentalnie moje serce zabiło szybciej, a przyjemny dreszcz przeszył zmęczine ciało na wspomnienie miękkich warg Sugi na moich.
Na początku przyjemnie aczkolwiek delikatnie Ale również namiętnie pieszczących moje w spokojnym tańcu, który został przerwany przez wparowanie Jihyuana do mojej sypialni.
-Jimin. Ziemia-usłyszałem rozbawiony ton Taehyunga i delikatne uszczypnięcie w rękę-Zaraz powspominasz przyjemne chwile z Sugą-dodał pogarszając rumience na mojej twarzy.
-Mogę mówić dalej?-Spytała nieco zirytowana mama. Szybko pokiwałem głową, przenosząc pełną uwagę na nią-Ji był i jest fanem Sugi. Zna każdy jego tekst, szczególnie z mixtape'u. Ciągle o nim gadał, uśmiechał się kiedy widział go na scenie, jednak gdy Ty byłeś obok pojawiał się grymas.
Zrobiłem kwaśną minę, nie wiedząc jak zareagować na jej słowa-Nie wiedziałam, że zwykłe bycie fanem zmieni się w psychofana.
-O czym Pani mówi ?-Spytał Taehyung momentalnie poważniejąc.
-Znalazłam jego dziennik. To co on tam pisał o waszym przyjacielu...no Nie jest mi łatwo o tym mówić.
-Chyba domyślam się co-wtrąciłem.
Bo sam podobnie myślę.
-No i powiedziałam mu o tym...A Ji się wkurzył, powiedział że wszyscy pożałują, a Suga będzie tylko jego. Po czym znikł-Zakończyła biorąc łyka herbaty.
Przypatrywałem się jej drżącym dłonią, łącząc wszystkie fakty w jeden.
Niestety zaczęła nawiedzać mnie przerazająca myśl.
***
-YoonGi! Halo!-krzyczałem do słuchawki chwilę po tym jak zadzwonił do mnie nieznajomy numer.
Okazało się, że to nasz Suga, który żyje, ale stwierdzając po jego głosie jego stan jest ciężki.
Wpatrywałem się tempo w telefon, czując jak łzy spływają po moich rozgrzanych policzkach, a serce szaleńczo uderza o klatkę piersiową.
-Co z nim?-Spytał Jeongguk podchodząc do mnie-Jimin..
-Ja...on...kazał żebyśmy go szybko ratowali, a potem się rozłączył.
-Mówił gdzie jest?-Spytał Namjoon natarczywie się we mnie wpatrując.
Pokreciłem głową.
-To nic. Policja namierzy komórkę z której dzwonił-powiedział uspokajająco SeokJin-Ważne, że żyje.
-Chce już go koło siebie-wyszeptałem-Chce aby ten koszmar się skończył-dodałem rzucając telefonem w ścianę.
Z mojego gardła ponownie zaczął wydobywać się szloch, a ciało zaczęło popadać w drgawki.
-Jimin, uwierz mi. My też nie chcemy niczego innego poza spokojem.
Przymknąłem oczy wyciągając powietrze. Starałem się opanować oddech, kiedy uderzyła we mnie straszliwa myśl.
-Ma..Mamo?-wyszeptałem otwierając oczy-Masz klucz do pokoju Ji?
-Tak mam, tylko Jimin...ja...Nie przeraz się-odparła niepewnie podchodząc do stojącej pod ścianą komody.
Wyciągnęła z ostatniej szafki, mały srebrny kluczyk po czym mi go podała.
-Zaraz wracam okay?-zwróciłem się w stronę chłopaków.
-Co Ty kombinujesz?-Spytał podejrzliwie Hoseok mruźąc oczy.
-Chce coś sprawdzić.
Odwróciłem się na pięcie wbiegając po schodach na górę, minąłem drzwi swojego pokoju, a przez myśl przeleciało mi wspomnienie przyjemnego pocałunku.
Ogarnij się Jimin
Pokręciłem głową podchodząc do drzwi na końcu korytarza. Moje serce boleśnie zaczęło obijać się o moje żebra, niewidzialna siła złapała mnie za gardło, a moje podejrzenia przyprawiły mnie o odruch wymiotni.
Włozyłem kluczyk do zamka, po czym powoli, nie spuszczając z niego wzroku przekręciłem go, aż zamek ustąpił.
Nacisnąłem na klamkę delikatnie popychając drzwi.
-Jimin...Wracasz?!-wykrzyknął zaniepokojony Namjoon, wbiegając po schodach podczas gdy ja stałem z niedowierzaniem wpatrując się w ściany pokoju mojego brata.
-Namjoon hyung...dzwoń po policję-odparłem nie wychodząc z szoku. -Wiem, kto porwał Sugę
Hejka! Wracam do życia.
Nadal jestem w szpitalu, ale mam Internet więc jest git💪
Co tam u was ? Jak mija wam dzień ?
Wgl zaskoczyło was kto jest porywaczem czy nie?
Przepraszam za masę błędów.
Dedykuje :
Forget_me_not_01
_Aleksia
Omiczek
Maslanaa
KayaeKim
SugarrJamm
DiruChan
Yoongi_My_Loffexx
emikosensei143
FireIsDangerous646
Zebex_PL
Kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro