Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Jesteśmy na miejscu.
- ale to nie jest lotnisko...
- Jakaś ty spostrzegawcza...wiesz, że nie miałaś ani i biletu ani nikogo dorosłego, kto by z tobą poleciał?
-ups, masz rację
- ja zawsze mam rację
- a tak w ogóle to gdzie jesteśmy?
- to mój dom - powiedział chłopak, po czym wysiadł z auta i otworzył mi drzwi.
- dziękuję - odparłam
- zapraszam i witam w moich skromnych progach.

Zdjęłam buty i weszłam do pomieszczenia. Był to salon. Ściany koloru białego. Duży stół na którym stały miski z owocami. Wszystko było ładnie poukładane. Zauważyłam też kanapę i telewizor na wprost niej. Baek zaprowadził mnie do swojego pokoju. Jego pokój był urządzony w kolorze białym i brązowym. Weszłam do środka , a  Byun tuż za mną ciągnąc moją walizkę.

- mieszkasz tu sam?
- tak , nie martw się , rzadko kiedy ktoś tu przychodzi.
- ale gdzie ty będziesz spał?
- na kanapie.
- dobrze , to ja się rozpakuję.

Przed snem zachciało mi się pić , więc zeszłam na dół po wodę. Nalałam ciecz do szklanki i po cichu chciałam przejść obok śpiącego Baekhyuna , jednak coś złapało mnie za rękę.

- nie śpisz?
- a jak myślisz? Czemu tu jesteś?
- przyszłam się napić.

Nagle usłyszałam grzmot i aż podskoczyłam , bo cholernie boję się burzy. Gdy usłyszałam drugi ,automatycznie wtuliłam się we współlokatora.

- nie bój się i wracaj do łóżka , zaraz przestanie padać.

Miał zamiar znów się położyć , ale przeszkodziłam mu łapiąc za rękę. Chłopak ze zdziwieniem podniósł głowę i spojrzał na mnie.

- cz-czekaj....boję się. Możesz spać ze mną?- w tym momencie nie wiedziałam , czy mój głos łamie się ze strachu , czy z zawstydzenia.

- proszę...
- no dobrze. Chodź  księżniczko ,twój rycerz cię obroni.

Wchodząc po schodach słyszałam grzmoty. Przez całą drogę nie puszczałam ręki chłopaka.

- ale nic mi nie zrobisz prawda?
- nie martw się , jesteś bezpieczna.

Położyłam się na łóżku , plecami do Byuna. Jednak nie na długo, bo głośny grzmot sprawił , że trzymałam się go mocno. Wtulałam się w jego tors, a on gładził mnie uspokajająco po głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro