Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 19

Obudziłam się i zorientowałam, że Cadena nie ma obok mnie. Uśmiechnęlam się na wspomnienie naszej nocy. Podeszłam do mojej torby, do której wczoraj spakowałam ubrania i wyjęłam z niej zwykłe dresy i luźny podkoszulek. Wróciłam się do łóżka, przypomniawszy sobie o prześcieradle i wyszłam na poszukiwanie Cadena. Znalazłam go w kuchni, gotował coś.

- Mam nadzieję, że masz dla mnie kawę, bo ja bez codziennej dawki kofeiny jestem nie do zniesienia.

Dopiero teraz zorientował się, że ktoś znajduje się razem z nim w tym pomieszczeniu.

- O Sophia, cześć.
- Gdzie masz pralnię?- Spytałam podnosząc prześcieradło.
- To nie jest jedyny dowód na to, co się działo w nocy.
- Co?
- Masz cały rozmazany makijaż i ja nic nie sugeruję, bo dla mnie możesz włożyć na siebie worek kartofli, a i tak będziesz najpiękniejsza, ale jeśli nie chcesz, żeby nasi przyjaciele, którzy swoją drogą pewnie prędko nie wstaną, się domyślili, to sugerowałbym Ci wizytę w łazience, a to możesz wrzucić po prostu do kosza na pranie.
- Dobra, może masz rację, to ja pójdę się zobaczyć w lustrze, ale jak wrócę to ma czekać na mnie kawa.
- Jasne.

Wycofałam się z powrotem do pokoju Cadena i wyjęłam z torby kosmetyczkę. Weszłam do łazienki, wrzuciłam prześcieradło do kosza na pranie i podeszłam do lustra, i prawie krzyknęłam. Moja szminka była na praktycznie całej twarzy przez co na spokojnie mogłabym iść tak ubrana na haloween. W dodatku mój tusz się rozmazał przez co wyglądałam jak panda. Z kryształków został jeden, co też wyglądało dziwnie. Natychmiast wyjęłam chusteczki do zmywania makijażu i zaczęłam czyścić to okropieństwo. Zastanowiłam się, czy nakładać makijaż. Ostatecznie pomalowałam tylko rzęsy i wróciłam do Cadena.

- Mogłeś mi powiedzieć, że wyglądam okropnie.- Powiedziałam po przekroczeniu progu kuchni.
- Skarbie, już Ci mówiłem, że dla mnie zawsze jesteś najpiękniejsza. Proszę, twoja kawa i naleśnik.
- Dziękuję, jak dobrze, że wczoraj tak mało wypiłam.- Usiadłam przy stole.
- Też tak uważam.

Usiadł naprzeciwko mnie ze swoją kawą i naleśnikiem.

- Jak będziesz chciała dokładkę, to ci usmażę.

Miałam już analizować wszystko w głowie i powiedzieć, że na pewno nie wezmę drugiego, ale przypomniało mi się, co wczoraj mi mówił, właściwie to dziś.

- Okej, smacznego.
- Wzajemnie.

Ostatecznie oboje zjedliśmy jeszcze po dwa naleśniki i usmażyliśmy pop corn. Caden usiadł na kanapie, a ja się położyłam, kładąc głowę na jego udach. Włączył jakąś komedię i oglądaliśmy. W końcu stwierdziłam, że w takiej pozycji niewygodnie mi jeść pop corn, więc się podniosłam. Dopiero jak się skończył, powróciłam do niej. Ostatecznie szybko się podniosłam, bo stwierdziliśmy, że ciekawszym od filmu będzie całowanie się i obściskiwanie. Nawet nie pamiętam o czym był ten film.

*

Po południu wstali nasi przyjaciele. Wyglądali jak śmierć. Żadne z nich, nie chciało naleśników Cadena. Ograniczyli się do wody. Włączyliśmy znowu jakiś tandetny film i oglądaliśmy go do wieczora. Caden kategorycznie zakazał reszcie wsiadać w takim stanie za kółko, więc zostaliśmy u niego na kolejną noc, o czym poinformowałam mamę, która mi tylko napisała, bym bawiła się dobrze i pamiętała o zabezpieczeniach. Nie ma co, wygrałam. Poza tym napisała mi też, że nie ma jej w domu, bo została u taty, więc to nawet dobrze, że będę z Cadenem. Nie uprawialiśmy tej nocy seksu. Po prostu się do siebie przytuliliśmy i poszliśmy spać.

*

Następnego dnia już wróciliśmy do domu, nad czym bardzo ubolewałam. Za 6 dni kończy nam się przerwa, więc zamierzałam wykorzystać te dni do nauki, ale najpierw rozmawiałam z mamą. Opowiedziałam jej o przebiegu sylwestra. Powiedziałam też, że nie jestem już dziewicą, a ona w zamian powiedziała mi, że też przespała się z moim tatą. Wyglądało na to, że nam obu się układa w życiu miłosnym.

*

Nadszedł poniedziałek, w który trzeba było wrócić do szkoły. Na szczęście byłam przygotowana ze wszystkich przedmiotów, nawet z hiszpańskiego. Po powrocie do domu dostałam wiadomość od Cadena.

Caden: Jesteś już w domu?
Sophia: Tak, a co?
Caden: Będę za 10 minut.

Nie mogłam się doczekać, aż przyjedzie. Jeju, wpadłam po uszy. Na szczęście po obiecanych 10 minutach, Caden zjawił się u mnie.

- Czemu zawdzięczam tą wizytę?- Spytałam, gdy usiedliśmy w kuchni. Nastawiłam wodę w czajniku na kawę.
- To już nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny bez powodu?- Spytał.
- Oczywiście, że możesz. Nie mam nic przeciwko takim wizytom.
- To dobrze, mam coś dla ciebie.- Powiedział i wyciągnął jakieś pudełeczko. Podał mi je, a mi po otworzeniu zapadło dech w piersiach. Dostałam od niego przepiękny naszyjnik z serduszkiem. Wyglądał na drogi.
- Z jakiej to okazji?- Spytałam.
- Bez okazji.
- Dziękuję, jest piękny.- Odparłam.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Bardzo, kawę, herbatę?
- Herbatę, od rana wypiłem chyba z 5 kaw.
- Coś się stało?
- Próbowałem z Aidenem, Lukasem i Liamem namierzyć Charlesa, ale bezskutecznie. Wypaliłem całą paczkę fajek dziękuję.- Powiedział, gdy postawiłam przed nim filiżankę z herbatą.
- To było do przewidzenia, że namierzenie go nie będzie takie łatwe.- Odparłam i upiłam łyk swojej kawy.
- Tak, ale mimo wszystko, męczy mnie to.
- Nie dziwię się.
- Ale nie gadajmy o tym. Jak się czujesz?

Przegadaliśmy wiele godzin, aż wreszcie wróciła mama i namówiła Cadena, by został na kolację. Po tym jak chłopak się z nami pożegnał powiedziała:

- Muszę Ci powiedzieć, że ten twój chłopak jest całkiem w porządku.
- Wiem mamo.

*

Nim się obejrzałam była już sobota. W ten weekend Caden odpuścił sobie wyścigi. Stwierdził, że woli teraz poświęcić więcej czasu na treningi bokserskie. Nikt z nas tego nie negował. Moja relacja z tatą jest naprawdę super. Zaproponował, że zapłaci mi za korki z hiszpańskiego. Początkowo nie chciałam się zgodzić, ale uparł się, że jest moim rodzicem i odpuściłam. Mam zacząć od przyszłego tygodnia. Dokładny termin jeszcze ustalimy.

- Idzie Ci zajebiście.- Pochwalił mnie Aiden, gdy przesunęłam tarczę do siebie i właściwie wszystkie kulki były w czarnym polu.- Naprawdę szybko robisz postępy, jeszcze niedługo, a będziesz lepsza ode mnie.
- Bez przesady.- Powiedziałam.
- Mówię serio, Sophia. Dobra, na dzisiaj koniec.
- Aiden?
- Hm?
- Jak się układa między Tobą, a Emmą?
- Dobrze, zastanawiam się nawet, czy nie spytać się jej o związek, a u Ciebie i Cadena?
- Zajebiście.

*

W poniedziałek przez to, że niektórym z nas odwołali część lekcji, wyszliśmy wszyscy ze szkoły razem. Ja, Aria, Noah, Emma i Olivia. Zanim zdążylibyśmy się pożegnać, przed nami zatrzymał się ciemny van. Wysiedli z niego jacyś napakowani faceci. Dopiero po chwili rozpoznałam w nich goryli Charlesa. Wszystko działo się bardzo szybko. W jednej chwili się z nimi szarpałam, a w następnej już ich nie było. Odjechali i usłyszałam przeraźliwy krzyk Ari, który miał mnie prześladować po nocach. Zabrali Noaha. Moje wyrzuty sumienia uruchomiły się natychmiast. To ja miałam być ich celem. Wiem to, nie on, a teraz ja tu jestem, a jego zabrali.














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro