Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 17

Nadszedł czas soboty. Byłam zestresowana, ale nie dałam tego po sobie poznać. Ustaliliśmy, że wszyscy spotkamy się już na miejscu. Żeby mniej wydać na paliwo, Caden miał po nas przyjechać i tego obawiałam się bardziej niż drugiej wizyty u mojego taty.

- A, więc czym się zajmujesz?- Spytała moja mama, gdy już byliśmy w samochodzie.
- Mam być szczery?
- Oczywiście, czyli mam rozumieć, że nielegalne wyścigi to twój jedyny dochód.
- Nie jedyny, ale największy. Mam też pieniądze zainwestowane w różne giełdy i na lokatach.
- czyli w skrócie jesteś bogaty.
- Tak.
- Okej, ale jeśli skrzywidziaz jeszcze raz moją córkę to te pieniądze ci nie pomogą.
- zapewniam panią, że to się więcej nie powtórzy.
- Ja myślę.

Nic więcej na to nie odpowiedział. Zgarnęliśmy Arię i w ciszy zamącinej jedynie muzyką, jechaliśmy do taty. Po dotarciu na miejsce od razu wyszliśmy z samochodu i teraz widziałam, że mama się delikatnie stresuje.

- Będzie dobrze.- Powiedziałam.
- Mam nadzieję.
- Gdyby coś było nie tak, to od razu wracamy.- Zapewnił Caden. Po tym od razu się rozluźniła. Chyba chciała mieć pewność, że w razie niezręczności będzie mogła się stamtąd wydostać. Zadzwoniliśmy dzwonkiem. Drzwi się otworzyły i naszym oczom ukazał się mój tata.
- Witajcie, Jessie miło Cię widzieć.- Zwrócił się do mojej mamy. Było niezręcznie, ale nie, aż tak jak się spodziewałam.
- Ciebie też.- Odparła moja mama cicho.
- Caden, Sophia.- Powiedział z wielkim uśmiechem.- A to.
- To jest Aria, moja najlepsza przyjaciółka.
- Miło mi, wszyscy już są, wejdźcie.

Od razu po przekroczeniu progu, skierowaliśmy do tego samego pomieszczenia, co ostatnio. Faktycznie wszyscy nasi przyjaciele już tam siedzieli.

- Kawy? herbaty?
- Trzy rozpuszczalne.- Odparłam.
- Dla mnie czarna z mlekiem.
- Słodzicie?- Spytał się mnie i Ari.
- Nie.- Powiedziała Aria.
- Tak, trzy łyżeczki albo i więcej.
- Okej.- Westchnął.- Z mlekiem, bez cukru?- Zwrócił się z kolei do mamy.
- Tak.

Usiedliśmy we trójkę na wolnej kanapie, a Aria usiadła obok Noaha. Ścisnęłam rękę mamy we wspierającym geście. Po kilku minutach, które dla mnie dłużyły się jak godziny mój tata wszedł do salonu z naszymi kawami, które postawił na stoliku. Gdyby Caden nie wziął swojej, ja pewnie też bym tego nie zrobiła.

- A, więc, co robiliście przez ten tydzień?- Doceniałam to, że probuje nawiązać rozmowę. Streściłam mniej więcej to co robiłam pomijając kilka szczegółów. Między innymi to, że od razu po wyjściu od niego tydzień temu, pojechaliśmy na strzelnicę. Aiden zaproponował, żeby obejrzeć jakiś film i to był bardzo dobry pomysł oglądaliśmy jakąś komedię w ciszy.
- Chcecie już jechać?- Spytał Caden po cichu, tak byśmy tylko my usłyszały.
- Możemy jeszcze chwilę zostać.- Skoro mama tak twierdziła, to ja się nie wypowiadałam, bo dla mnie to nie było tak niezręczne.
- Tandetny był ten film.- Stwierdził Aiden.
- Może, dlatego że ty się śmiać nie potrafisz.- Powiedziała Stella.
- Wypraszam sobie, czasem umiem, a wy co sądzicie?
- Wybacz skarbie, ale mi się podobało.
- Aha.- Chyba nie mógł się pogodzić z odpowiedzią Emmy i większości naszych znajomych.
- Według mnie ten film nie miał absolutnie żadnej fabuły. Nudny jak flaki z olejem.- Stwierdziłam.- Czasami się pośmiałam, ale to tyle.
- Chociaż jedna się ze mną zgadza.
- Teraz jak odkryliście, że jesteście rodziną, to będziecie się we wszystkim ze sobą zgadzać?- Spytał Liam.
- To absolutnie nie ma nic do znaczenia. Poza tym z Emmą też kiedyś będę rodziną, a jakoś się nie zgadzamy ze wszystkim.- Nie spodziewałam się takich słów z jego ust, a już tym bardziej tego, że wypowiadając je, będzie się na nią patrzył. Na twarzy mojej przyjaciółki odmalował się rumieniec, którego nie był w stanie zakryć nawet podkład.
- Czy moglibyśmy porozmawiać chwilę na osobowości?- Wypalił nagle mój tata, a mi chwilę zajęło ogarnięcie, że mówi do mamy.
- Jasne.

Wyszli z salonu, a my siedzieliśmy w ciszy, której żadne z nas, nie wiedziało jak przerwać.

- A myślałem, że to przez ich spotkanie jest taka grobowa atmosfera, myliłem się.- Kto, by się spodziewał, że Aiden wypowie takie słowa.
- Gramy w coś?- Spytał wyraźnie rozluźniony Noah.
- W co?- Spytała siedząca obok Aria.
- Nie wiem, planszówki, uno, karty.
- Może zagrajmy w wojnę. To zajmuje dość sporo czasu.
- Okej, masz rację Aiden.- Powiedział Caden.- To co, przenosimy się na podłogę?

Pokiwaliśmy głowami, mimo że mi się nie chciało. Tu było miękko i wygodnie. Usiedliśmy na podłodze. Aiden rozłożył karty i zaczęliśmy grać. Szło mi tragicznie, ale po czasie, zaczęły pojawiać się lepsze karty. Nie wiem, ile czasu nam zajęło granie, gdy w końcu wrócili do salonu.

- Ale, żeby tak bez nas?- Powiedział od razu tata. Spojrzałam na mamę. Uśmiechała się, a jej oczy błyszczały. Najwidoczniej doszli do porozumienia i bardzo mnie to cieszyło.
- Dołączycie przy następnej partii.- Odparł Aiden.- Jest coś do jedzenia? Głośny jestem.
- Zamówię pizzę.

I tata wyszedł z salonu. Mama usiadła obok mnie.

- Jak tam mamuś?- Spytałam, bo mimo wszystko mogła sprawiać tylko wrażenie szczęśliwej.
- Dobrze, opowiem ci w domu. Jak ci idzie?
- Tak średnio.
- Pizza będzie za jakąś godzinę.- Powiedział tata, który wszedł z powrotem do salonu. Ostatecznie odpadłam jako trzecia, gdy w grze zostali już tylko Aiden, Caden i Olivia, przyjechała pizza. Jedliśmy, a oni w międzyczasie kończyli partię. Ostatecznie wygrał Aiden i stwierdziliśmy, że to odpowiedni czas, by wracać do domu. Wszyscy się podnieśliśmy i zaczęliśmy szykować do wyjścia.
- Koniecznie jeszcze kiedyś przyjedźcie.- Powiedział mój tata.
- Na pewno przyjedziemy.- Powiedział Aiden. Gdy drzwi się zamknęły, rozeszliśmy się do samochodów i odjechaliśmy.
- Nie było tak źle, jak myślałam.- Powiedziała mama, gdy już byliśmy w samochodzie.
- To dobrze.- Powiedziałam tylko, bo nie wiedziałam co mogłabym więcej dodać. Miałam tydzień temu takie same przemyślenia. Szkoda tylko, że nie pójdę dziś na strzelnicę.

*

- Więc, opowiadaj- Poprosiłam, gdy już byłyśmy w domu.
- Oj, no, nie ma o czym mówić. Właściwie to głównie rozmawialiśmy o tym, co działo się u nas przez te 18 lat, ale może uda nam się odbudować choć cząstkę tego co mieliśmy.
- To dobrze.
- Tak, a ty się nie migaj. Dzisiaj idziesz już spać, ale jutro masz cały dzień na naukę.

Westchnęłam, ale w sumie to miała rację. Na niedzielę nic nie zaplanowaliśmy.

*

Następne dni wyglądały tak samo; Nikt nie miał czasu, by się spotkać, więc skupiałyśmy się na szkole i , kiedy grudzień się zaczął to ja zaczęłam otwieranie kalendarza z Douglasa i Milki. Mama widziała się kilka razy z tatą, ale nie chciałam na nią naciskac. Jak będzie chciała to mi sama powie, co się dzieje.
Nareszcie nadeszła środa 6 grudnia i wszyscy spotkaliśmy się u Cadena. Mój prezent dla Emmy od dawna był gotowy i miałam nadzieję, że jej się spodoba. Otworzyłam swoje opakowanie, które wydawało się niepokojąco duże i moim oczom ukazał się miś. Ten sam, którego pokazywałam Cadenowi w smyku. Nie miałam żadnych wątpliwości na temat tego, kto dał mi ten prezent. Oprócz misisa w paczce znajdowały się też słodycze.

- Co robimy w sylwestra?- Spytał Liam.
- Ja bym po prostu spotkał się u mnie, zorganizował mini imprezę i odpalił fajerwerki o północy.- Odparł Caden. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Wyjątkowo tym powodem nie był Caden, tylko Mama. Zawsze spędzałyśmy ten ostatni dzień w roku razem, odliczając.
- Jeszcze zobaczę.- odparłam.
- Wiadomo, że jest jeszcze dużo czasu, ale pasowałoby coś wymyślić.- Powiedział Liam. Później już nie poruszyliśmy tego tematu, graliśmy w planszówki i chłopaki odwieźli nas do domów.


Miłego dnia 😘 ❤️












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro