Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 8

Zgodnie z obietnicą

Ponownie obudziłam się o jakiejś dziewiątej. Wstałam z łóżka i powędrowałam do znanego mi salonu, gdzie już wszyscy czekali.

- O Sophia obudziłaś się.- powiedział Lukas- my tu znowu zjadamy mrożoną pizzę. Chodź.
- Dzięki, ale nie przełknę niczego.

Zaczęłam się rozglądać za jakimś bezpiecznym miejscem i w końcu uznałam, że to pomiędzy Emmą, a Olivią będzie najlepsze. Zastanawiałam się o czym gadali zanim weszłam do środka, bo teraz wszyscy umilki.

- Dobra to, powie mi ktoś o co chodzi, czy będziecie tak milczeć.
- O nic szczególnego.- powiedział w końcu Aiden.- po prostu musimy podjąć decyzję co teraz należy zrobić. Nikt z nas nie jest bezpieczny.

To fakt. Uświadomiłam sobie, że nie zadzwoniłam do mamy.

- Idę zadzwonić do mamy.
- Dopiero przyszła i już wychodzi.- powiedział żartobliwie Aiden.
- No widzisz, nie mogę z wami długo wytrzymać.- powiedziałam i wyszłam z salonu. Wybrałam numer do mamy.
Przeczekałam trzy sygnały, aż odebrała.
- Cześć córcia, wszystko gra?
- Cześć mamo, tak. Chciałam zadzwonić żebyś się nie martwiła.
- Za ile wrócisz?
- Jeszcze nie wiem, ale dzisiaj będę.
- Gdzie jesteś?
- Hm.
- Rozumiem. Uważaj na siebie. Do zobaczenia.
- Pa, mamuś.

Rozłączyłam się i westchnęłam. Z powrotem skierowałam swe kroki do salonu.

- Więc, co robimy?- spytałam wchodząc do salonu.
- Ja bym go zabił. To już nie są przelewki.- powiedział Aiden.
- Zwariowałeś?!- oburzył się Caden.- I dlaczego w ogóle mówisz o takich rzeczach w towarzystwie dziewczyn?
- Ja tam się zgadzam.- powiedziałam w nagłym przypływie odwagi.- Ten twój kuzyn jest tak irytujący, że sama chętnie bym to zrobiła.
- Wy nie rozumiecie, że nawet jak go zabijemy to jego ludzie będą nas ścigać?

Cóż o tym nie pomyślałam.

- Jakie to ma znaczenie.- powiedział znowu Aiden.- teraz jesteśmy tak samo zagrożeni jak będziemy, gdy go zabijemy, a przynajmniej pozbędziemy się jednego śmiecia z tej planety.
- Nie chcę o tym słyszeć. Wymyślimy coś innego.
- Co?
- Jeszcze nie wiem.

Wybornie chciałoby się rzec.

- Dobra, skoro i tak nie dojdziemy do żadnego porozumienia to, czy możecie nad odwieźć do domów?- spytałam.
- Może spędzilibyśmy trochę czasu razem.- podsunęła Stella.
- Nie obraź się, ale na to jest jeszcze za wcześnie.- odparłam. Dziewczyna widocznie posmutniała.
- Ja i tak nie wracam na razie do domu.- powiedziała Olivia.- więc ja mogę z wami spędzić trochę czasu. Napisałam rodzicom, że nocuję u Betty. Mam nadzieję, że do tego czasu ten idiota już się wyprowadzi.

Kompletnie nie pomyślałam jak ona się czuje.

- Jak się czujesz?- spytałam.
- Wkurzona.- odparła.- naprawdę mam ochotę odciachać mu łeb i powiesić jako trofeum na ścianie.

Była wkurzona, dość mocno.

- Jeżeli ty zostajesz to ja z Tobą.- powiedziała Betty i przytuliła swoją dziewczynę.
- Sophia może to nie jest taki zły pomysł żebyśmy spędzili trochę czasu razem. Może wpadniemy na jakiś pomysł.- podsunęła Emma.
- No i tu jesteśmy bezpieczniejsze.- powiedziała Aria.
- Ale nasze rodziny, nie.- powiedziałam, bo nie chciałam im przyznawać racji. Wreszcie westchnęłam, a na ustach Stelli na nowo zagościł uśmiech.- na godzinę, później wracam do domu.

Kilka osób pokiwało głowami. Ja nie zwracałam na to uwagi, bo już teraz wiedziałam, że będę tego żałować.

*

Kilka kieliszków wódki później, siedzieliśmy w salonie gier i patrzyłyśmy jak chłopaki próbują zbić bile. Udawało się to głównie Cadenowi. Pewnie wynikało to z faktu, że on jako jedyny nie pił, bo miał nas wszystkich odwieźć później do domów. Ja też nie piłam jakoś dużo, czego nie można było powiedzieć o moich przyjaciółkach. Jedyne jedzenie w tym domu stanowiła mrożona pizza, której nie zjadłam ani kawałek. To już drugi dzień, w który nic nie jadłam, a nie odczuwałam głodu i zaczynało mi się to podobać. Towarzystwo było zajęte wlewaniem w siebie jeszcze większej ilości alkoholu, której odmówiłam. Zaczynałam żałować tej decyzji, bo Caden szedł w moją stronę.

- Dlaczego nie jesz?

Ze wszystkich pytań jakie mógł zadać, tego spodziewałam się najmniej.

- Nie mam ochoty na pizzę.
- Na co masz ochotę? To zamówimy?

Na nic.

- Nie będziecie specjalnie dla mnie zamawiać jedzenia.
- To żaden problem. Reszta na pewno też chętnie zje, więc?
- Nie jestem głodna.
- Cały dzień?

Całe dwa dni.

- Tak czasami bywa. Jak wrócę do domu to sobie coś zrobię do jedzenia.

Chłopak popatrzył na mnie jeszcze chwilę nieufnym wzrokiem, ale musiał przerwać, bo Lukas wyjebał się na stół do bilarda, który się przewrócił. W tamtej chwili dziękowałam Lukasowi, bo brunet od razu pobiegł w tamtym kierunku, a do mnie podszedł Aiden.

- Aiden, nie powinieneś być, gdzie indziej?
- poszedłem za twoją radą i powiedziałem wszystko Emmie.- powiedział pijackim głosem. - powiedziałem jej też, że nie jestem jeszcze gotowy na związek, ale traktuję ją poważnie.
- Jesteś pijany.
- Teraz kolej na Ciebie.- powiedział tylko i poszedł.

A ja zaczęłam analizować jego słowa, bo kurde miał trochę racji. Pora wybaczyć Cadenowi, tylko moja duma mi nie pozwala.
Moje przyjaciółki w ogóle nie przejmowały się tym, że jutro idziemy do szkoły. Dalej wlewały w siebie alkohol. W końcu o 20 stwierdziłam, że czas się zbierać, bo naprawdę jutro trzeba wstać do szkoły. Co prawda wątpiłam, że którakolwiek z dziewczyn się w niej jutro pojawi. Zeszliśmy całą dwunastką do podziemnego parkingu. Caden otworzył jakiegoś czarnego busa, którego, mogę się założyć, wcześniej tam nie było. Ale kto bogatemu zabroni, nie? Zapakowaliśmy całe pijane towarzystwo do środka. Dobrze, że tak mało piłam. Przynajmniej jutro nie będę się męczyć. Nie byłam pewna, czy Olivia chce wracać do domu, ale nie miałam za bardzo innego pomysłu co z nią zrobić. Chyba, że wezmę ją do siebie, bo rodzice Betty mogliby być niezadowoleni, że dwójka obcych ludzi przyprowadza ich córkę, która jest pijana w trupa do tego każą przenocować jej dziewczynę. O ile w ogóle wiedzieli, że Olivia to dziewczyna Betty. Caden objeździł domy swoich kumpli i Lily oraz Stelli. W busie zostałam ja, on, dziewczyny i Noah, który mieszkał na naszym osiedlu. Wbiłam mu w nawigację adres Emmy. Kiedy dojechaliśmy światła na szczęście były już zgaszone. To w sumie nie jest nic niezwykłego. Pewnie rodzicom Emmy udało się położyć jej małego braciszka do snu i chcieli wykorzystać ten czas na odpoczynek. Wprowadziliśmy Emmę do jej pokoju i z powrotem wsiedliśmy do auta.

- Dobra, to, gdzie teraz?
- Betty- odpowiedziałam bez wahania. Dalej zastanawiałam się co zrobić z Olivią.
- Nie jest Ci zimno?
- Nie.

Kiwnął tylko głową i ruszył, bo znowu wstukałam odpowiedni adres. Tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia i otworzył nam jej ojciec.

- Nie dość, że nie wróciła na noc do domu, nie było jej cały dzień to wraca pijana, zabiję gówniarę.- powiedział. Miałam nadzieję, że jednak żartuje.- kim jesteście?
- Jej przyjaciółmi.- odpowiedziałam po chwili milczenia, starając się brzmieć pewnie.
- A jesteś, którąś z koleżanek tej jej przyjaciółki Olivi, tak?

Szybko pokiwałam głową. Czyli jej rodzice nie wiedzieli, że one są w związku. Ojciec Betty nam jeszcze podziękował i mogliśmy wrócić do busa. Odetchnęłam z ulgą.

- Przerażający typ.- powiedział Caden. Nie odpowiedziałam mu, ale zgadzałam się w stu procentach.- gdzie teraz?

Zawahałam się przez chwilę.

- Na moje osiedle.- odparłam.

Odstawiliśmy Noaha. Jego rodzice byli wkurzeni. Ojciec powiedział coś w stylu: ,, odetnę gówniarza od kasy". Następnie udaliśmy się do domu Ari i pojawił się problem. Jej rodziców nie było, a ja nie miałam pojęcia, gdzie ma klucze. Wtedy przypomniałam sobie, że przecież mam klucze do jej domu, a ona ma do mojego. Tylko musiałabym najpierw pójść do domu, a nie chce mi się. Potrząsnęłam Arią, by wydobyć z niej informacje, a ta w końcu mi powiedziała, że są pod doniczką. No rzeczywiście rozważne i dojrzałe.

- To, gdzie teraz?- spytał Caden.
- Do mojego domu.
- A co z Olivią?
- Przenocuje u mnie.

Westchnęłam. Chłopak kiwnął głową i już za chwilę byliśmy pod moim domem. Moja mama chyba czatowała, bo wyszła na zewnątrz i mnie uściskała. Kiedy jej wzrok spoczął na Cadenie na jej twarzy zagościł jakby uśmiech , a może mi się wydawało. Szybko przerodził się bowiem w zmartwienie, gdy przeniosła wzrok na Olivię, którą Caden przytrzymywał.

- Olivia? Co ona tu robi?
- Ciężki dzień, mamo. Może u nas przenocować?
- Jasne, to może połóżcie ją w salonie, będzie szybciej, tylko wyjmę pościel.

Kiwnelam głową. Mama weszła do środka, a ja cofnęłam się, by pomóc Cadenowi wprowadzić Olivię, która mówiąc szczerze była najbardziej pijana. W ogóle nie kontaktowała, nie wiem, czy nawet nie usnęła. Widziałam jak chłopak przełknął ślinę. Nie wiem, czy stresował się tym, że wejdzie do mojego domu, czy moją mamą. Jeśli tym drugim to był głupi. Położyliśmy ją na kanapie, którą mama już przygotowała.

- Przyniosę jej butelkę wody i jakąś tabletkę. Domyślam się że nie pójdzie jutro do szkoły, a i zadzwonię do jej rodziców, bo domyślam się, że nie mają pojęcia o tym, gdzie jest.- te ostatnie słowa wykrzyczała już z kuchni. Cóż, teraz nastał dość niezręczny moment i nawet ta odrobina alkoholu mi nie pomagała. Do tej pory było w porządku, bo tylko wszystkich odwoziliśmy. Nie rozmawialiśmy dużo. Teraz trzeba się pożegnać. Mogłam równie dobrze mu powiedzieć, że wie, gdzie jest wyjście i tyle, ale byłoby to dość niegrzeczne i chyba tylko, dlatego wyszłam z nim na zewnątrz i zatrzymałam się przed drzwiami.

Teraz pytanie: będzie happy end czy nie?
Miłego dnia 😘 ❤️
Ig: patk_a099
Tik tok: patka099
X: BubiczPatr39557
Z

aczęłam publikację mojego najnowszego opowiadania
To nie tak miało wyglądać
Zawiera motywy:
Fake dating
He falls first
Sportromance
Zachęcam was do czytania
To teraz na 300 wyświetleń wrzucam kolejny rozdział
Wymyśliłam zakończenie i raczej już go nie zmienię.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro