Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 2

Nadszedł piątek i wyszłam ze szkoły. Dla większości jest to dzień, kiedy mogą wreszcie odpocząć po całym tygodniu szkoły. Dla mnie do tej pory też tak było. Teraz wyczekiwałam też tego piątku, bo dziś zaczynam zajęcia z samoobrony. To ekscytujące. Wróciłam do domu i zjadłam na obiad szybką lasagne. Przepakowałam plecak- wzięłam strój i wodę- i wyszłam z domu. Mój tramwaj odjeżdża za 3 minuty. Biegiem pokonałam odległość dzielącą mnie od przystanku i w ostatniej chwili wpadłam do autobusu. Na miejsce dojechałam w 20 minut. Miałam jeszcze trochę zapasu czasowego, więc zajęłam się przeglądaniem Instagrama. Normalne osoby, by się stresowały, gdy nadeszła wreszcie ta godzina. Ja nie byłam normalna i czułam cholerne podekscytowanie. Oprócz mnie na sali były jeszcze trzy dziewczyny. Nie zamierzałam zawierać nowych znajomości, więc stanęłam na uboczu. Na szczęście nawet jeśli miały plan, by do mnie zagadać, nie zdążyły. Wszedł facet koło trzydziestki z kilkudniowym zarostem. Jak przypuszczałam to on prowadzi te zajęcia. Nie pomyliłam.

- Cześć. Najpierw się trochę rozgrzejcie.

Zaczęłyśmy wykonywać rozmaite ćwiczenia na rozgrzewkę, które nam pokazywał.

- Dobrze zaczniemy od podstaw, czyli co zrobić, gdy ktoś zajdzie nas od tyłu i będzie trzymał. Nie z nożem, tylko po prostu rękami. Można wtedy próbować walnąć łokciem w brzuch. Natomiast jeżeli przeciwnik nie jest strasznie ciężki można wykonać przerzut. Zaraz go zademonstruję.

Przyszedł jakiś chłopak i nasz prowadzący zademonstrował jak zrobić ten przerzut.

- Najważniejsza jest postawa.
- Wygląda na skomplikowane - powiedziała jakaś dziewczyna.
- Początkowo pewnie takie będzie. Jednak z czasem jak to wypracujecie przestanie takie być. Może być tak, że razem z napastnikiem przewrócicie się i wy. Nie należy się tym przejmować. Zazwyczaj w takich sytuacjach i tak macie przewagę. Szybko się podnosicie i biegniecie ile sił w nogach. Można też wołać pomocy. W ogóle za każdym razem jak uda wam się uwolnić od napastnika uciekacie.

Dobrałyśmy się w pary. Ja wylądowałam z jakąś różowowłosą. Było mi wszystko jedno z kim będę. Wykonywałyśmy naprzemian na sobie przerzuty. Mówiąc nieskromnie wychodziło mi całkiem nieźle. Po jakimś czasie nasz prowadzący powiedział, że mamy wypróbować ten przerzut na nim. Żebyśmy umiały w razie co powalić osobę dużo cięższą i wyższą od siebie. Nie wychodziło mi to tragicznie. Co prawda cały czas się przewracałam, ale przynajmniej na nim leżałam, więc miałam jakby przewagę, nie? Po rozciąganiu, które zakończyło nasz dzisiejszy trening poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie pot, a także napięcie całego tygodnia. Poczułam się rozluźniona i wolna. Te zajęcia to był naprawdę dobry pomysł. Wsiadłam do tramwaju, który podjechał za 7 minut od mojego przyjścia na przystanek. Do domu dotarłam wymęczona. Już miałam łapać za klamkę, gdy zatrzymał mnie dźwięk gaszonego silnika na moim podjeździe. Najczarniejsze scenariusze przeszły mi po głowie, ale odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że to Olivia i Maks. Zdziwił mnie trochę ich widok. Chłopak wysiadł ze środka, podczas gdy moja przyjaciółka nadal siedziała w aucie.

- Hej Soph.
- Cześć. Co się stało?
- Nie masz ochoty pojechać z nami na wyścigi?

Spięłam się na te słowa.

- Nie.
- Daj spokój, nie możesz wiecznie tego unikać.
- Nie brakuje mi tego.
- Cieszę się, że już nie masz z nimi kontaktu, ale to nie znaczy, że masz rezygnować ze swojej pasji.

Chwyciłam już klamkę i zamierzałam na tym zakończyć naszą rozmowę.

- Ostrzegałem Cię, ale ty wolałaś zabawić się w dziewczynę, która zmieni niegrzecznego chłopca i do tego będzie go bronić i mówić, że jest przecież dobry.

I te słowa ostro mnie wkurwily. Tak, że odwróciłam się w jego stronę, zeszłam te trzy schodki i stanęłam naprzeciwko niego.

- Wcale nie mówiłam, że jest kimś dobrym, wręcz przeciwnie, a już na pewno nie próbowałam go zmienić, a wiesz dlaczego?
- Nie.
- Bo jestem taka sama.
- Nie, nie jesteś.
- Jeżeli się wejdzie do tego świata w jakikolwiek sposób w tym mieście to siedzi się w tym po uszy i ty akurat dobrze o tym wiesz.
- Ale ty się nie ścigasz ani nikogo nie okradasz.

Zaśmiałam się na te słowa. Kraść zdarzyło mi się wiele razy, a to że się nie ścigam nie czyni mnie jakąś lepszą, bo przychodzę oglądać te wyścigi, więc się angażuję. Właściwie to przychodziłam.

- Ta rozmowa jest dziwna i w tym momencie ją kończę. Miłego oglądania wyścigów.

Po tych słowach pobiegłam do drzwi i szybko weszłam do domu. Co on sobie myślał mówiąc takie rzeczy? Musiałam się uspokoić. Na szczęście mamy nie było ani w kuchni, ani w salonie, więc pewnie już spała. Zasunęłam dom i przeszłam do pokoju. Ta rozmowa sprawiła, że zaczęłam o nim myśleć. Nie chciałam o nim myśleć. Jak mam zapomnieć, kiedy ktoś mi przypomina o nim w ten sposób?

*

Sobotni poranek, a właściwie południe, bo wstałam o 13, zaczęłam od porządnej dawki kofeiny. Umówiłam się z Arią na popołudnie. Miała przyjść, żebyśmy pooglądały winx. Dawno tego nie robiłyśmy. Pijąc kawę powtarzałam materiał, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to Aria, dlatego bez zastanowienia otworzyłam. Gdybym wiedziała, kto stał po drugiej stronie udawała bym, że mnie nie ma. Dobra wiedziałam, że możemy na siebie kiedyś wpaść, czy coś, ale nie przypuszczałam, że przyjdzie do mnie do domu. Wpatrywałam się w niego w całkowitym osłupieniu. On patrzył na mnie niepewnie. Wyglądał tak samo dobrze jak ostatnio, chociaż nie. Miał ogromne sińce pod oczami. Ja nie zamierzałam przerywać tego niezręcznego milczenia. Właściwie to rozważałam, czy nie zamknąć mu drzwi przed nosem.

- Cześć - no i chuj. Dajcie jakieś koło ratunkowe.- możemy pogadać?
- Nie mamy o czym.- odpowiedziałam z pozorną pewnością siebie. Na szczęście dzięki niemu sztukę ukrywania emocji opanowałam jeszcze lepiej. Chociaż nawet ślepy by zauważył, że jego pojawienie się wywołało we mnie mieszankę emocji. I to wcale nie takich jakie bym chciała. Chłopak westchnął.
- Proszę Cię. Tylko chwi.
- Nie.

Nie zamierzałam słuchać niczego, co ten dwulicowy typ będzie do mnie gadał. Zauważyłam na jego twarzy determinację, co mnie zdziwiło. Do czego byłam mu jeszcze potrzebna, że się tak starał?

- Chyba jednak będziesz musiała. Mieliśmy zakład, który przegrałaś, a ja do tej pory nie poprosiłem cię o wywiązanie się z umowy.

I w tamtym momencie poczułam jak spadam w dół. Bałam się. Cholernie się bałam tej rozmowy, ale nie miałam wyboru. Faktycznie zapomniałam o tym durnym zakładzie. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam go do środka. Jeśli chodziło o takie rzeczy, byłam słowna. Chyba muszę się napić. Najlepiej wódki. Tak wódka, by mi pomogła w przeżyciu tej rozmowy, tylko skąd ją wziąć.

- Masz 15 minut - powiedziałam do niego, gdy wszedł za mną do salonu. Stanęłam przy oknie, a chłopak na środku pomieszczenia. Wyglądał jakby zastanawiał się co ma powiedzieć.
- Sophia mi naprawdę na Tobie zależy - zaśmiałam się.- na początku to był tylko zakład, ale naprawdę się w Tobie zakochałem. Nie wiem, może byłem głupi jeśli myślałem, że to się nie wyda, ale co innego.
- Mogłeś mi na przykład powiedzieć.
- Skończyło by się to tak samo.
- Nie, doceninłabym szczerość, gdybyś zdecydował się mi o tym powiedzieć. Powiedzenie prawdy jest zawsze lepsze niż zatajanie tak ważnych kwestii. Już pomijam szczegół, że zakładanie się o kogoś jest niemoralne.
- Wiem, przepraszam. Daj mi drugą szansę.
- Nie, nie wybaczę Ci. Nie chcę wyjść na hipokrytkę.

Zawsze, gdy bohaterka książki wraca do jakiegoś idioty przeklinam ją w myślach po stokroć. Nie będę taka.

- To wszystko? Wyjdź.
- Wyjdę stąd jeżeli powiesz, że już nic do mnie nie czujesz.

Na te słowa zesztywniałam, a może to przez determinację z jaką je wypowiedział? Tak, czy siak mogłam skłamać, ale nie umiałam, nie w tej kwestii.

- Nie da się tak łatwo przestać coś czuć do osoby, którą się kocha. Dlatego proszę Cię, nie utrudniaj i wyjdź stąd. Twój czas na rozmowę minął. Wiesz, gdzie są drzwi.

Odwróciłam się twarzą do okna, by więcej na niego nie patrzeć. Nie miałam pewności, że mnie posłucha. Jak usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi odetchnęłam z ulgą. Może przesadzałam z tym, że go kocham, ale chciałam, by cierpiał choć w małym stopniu tak jak ja. Miałam, więc nadzieję, że naprawdę mu zależało i te słowa go zabolały.
Szkoda tylko, że w ten sposób wyniszczałam nas oboje.

*

Aria przyszła niedługo po Cadenie. Zobaczyła moje otępienie i domagała się powiedzenia, co jest tego skutkiem. Odpowiedziałam jej trochę mijając się z prawdą, że to wczorajsza rozmowa z bratem Olivi. Streściłam też jej przebieg. Gdy wróciła mama, my nadal oglądałyśmy winx. Ostatecznie postanowiłyśmy, że Aria będzie u mnie nocować i oglądałyśmy całą noc.

Miłego dnia 😘 ❤️














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro