9
-sam bym ich nie znalazł-uśmiechnął się kładąc ręce na biodrach. Popatrzył na złapanych podchodząc do nich. Alfy były przygwożdżone do ziemi przez ludzi bakugo, a omegi po prostu były trzymane mocno, ale łagodniej-no i jak? Było fajnie na wolności?-uśmiechnął się podchodząc do nich nogą zgarniając grzywkę z czoła Todorokiego, by mu się przyjrzeć- ale ty jesteś...ohydny- skrzywił się
-kacchan..-wstawał powoli z ziemi-p..pogadajmy jak...dorośli
-ty to lepiej nawet się nie odzywaj-warknął na niego ręką machając w jego stronę, a po chwili i on został złapany za ramie - dobra to co? Przydała mi by się nowa zabawka-klasnął w dłonie z morderczym uśmiechem, patrząc na niego już dreszcze przechodziły wszystkich- poprzedni już nie żyje ach tak mnie błagał bym go dobił~-mruknął przeciągając się i strzykając karkiem- raz, dwa trzy..-patrzył na alfy robiąc sobie po prostu wyliczankę-trzy?-kucnął przed Kirim i złapał go mocno za włosy podnosząc do góry, by popatrzeć mu na twarz-nie brzydki...ale jebiesz-puścił go przez co głową walną w ziemie
-zostaw go!-krzyknęła mina chcąca się wyrwać z uścisku- nie dotykaj żadnego! jesteś...jesteś...
-no co mi zrobisz? Chcesz walczyć? A może chcesz zostać nową dominą?-pstryknął kostkami u rąk, a tamta zacisnęła usta- dobra zabieramy ich do miasta. Tego rannego do medyka, a resztę jak na razie do aresztu-patrzył jak podnoszą ich z ziemi i zaczynają prowadzić- nie, tego to ja se wezmę-zaśmiał się znów tak...ze aż ciarki przeszły -tak go bronią wiec może jest coś wart~-uśmiechnął się morderczo łapiąc za kołnierz dekla by teraz ciągnąc go za niego przez całą drogę.
****
-puszczaj!-krzyknął wyrywając się i kopiąc ich. Był ciągnięty przez całą drogę do "pałacu" dominy. Budynek bardzo wyróżniał się od reszty, był ogromny. W końcu ''król'' musiał mieć najlepsze warunki. Doszli do drzwi jakiejś komnaty, nie były to lochy jak myślał Kiri, że tam go wepchają. Było to na drugim piętrze, a drzwi były potężne z ciemnego drewna. Po chwili został brutalnie wepchnięty do teraz jego pokoju, gdzie podłoga była zimna i nieprzyjemna, a pokój był mały. Było tam łóżko które zajmowało większość miejsca bo było duże. Była też jakaś szafka i małe okno, przez które by się nawet nie zmieścił jednak jakby jakimś cudem próbował to byli wysoko więc by się zabił. Podniósł się lekko jednak został kopnięty w bok. Pokazywał ostre zębiska niczym rekina wrogo.
-spokój kundlu! Leż na ziemi!-warknął strażnik, zabierając drugiemu włócznie i wyciągając w jego stronę
-nie jestem żadnym psem! -zmarszczył brwi wstając, lecz wtedy dostał w brzuch tą nieostrą częścią włóczni, na co alfa jęknął łapiąc się za brzuch
-grzecznie-warknął- i czekasz na dominę- odwrócił się tyłem do niego
-nie jesteś trochę za ostry dla niego?-szepnął mu drugi, który stał przy otwartych drzwiach
-jeśli nie będziemy trzymać alf w strachu to nam się wymknął młody-popatrzył na niego poważnie - tylko dzięki strachu będziemy mieć kontrole- warknął na niego oddając mu jego broń- łagodny to ty możesz być dla swoich szczeniaków on jest psem dominy, czyli jest pod całą hierarchią
-no wiem.. Jednak moim zdaniem
-chcesz zaraz go nie mieć?! To ja tu rządzę jestem wyżej niż ty!-pokazał mu naszywkę na mundurze-jestem dowódcą straży, a ty jesteś młodym i nowym nabytkiem!
-t-tak jest!-krzyknął prostując się zaciskając wargi
-no i o to chodzi -mruknął -tak właśnie działa kontrola przez strach- zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz, który podał strażnikowi -nie chce słyszeć skarg na ciebie, bo to ja dostanę ochrzan-odszedł powolnym krokiem
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro