5
Niektórzy ludzie mieli dość tego, że była taka sytuacja, a nie inna. Tacy ludzie to była oczywiście mniejszość. Poza watahą w lasach tworzyły się małe grupki. Gdzie maksymalnie było pięć sześć osób. Byli to uciekinierzy z watahy. Z takimi nie wolno było rozmawiać, a omegi czy też bety miały obowiązek zgłosić o znalezieniu jednego lub całej grupki "samotników"
Bo tak ich nazwano, cały czas byli łapani. Jeśli alfy miały omegi wracały do domu. Jeśli nie miały to po prostu były "własnością wioski" nie mogąc wyjść poza wioskę albo przydzielano alfę do jakieś omegi wtedy to ta ingerowała w jego życie.
Takie grupki nie musiały się tylko składać z alf. Często w nich były też bety czy omegi z alfami. które nie chciałyby ich dzieci żyły w takiej pojebanej wataszy.
-wiem, że możesz mieć problemy...ale potrzebujemy medyka -popatrzył na niego prosząco
-a co dokładnie się stało?-zerknął na niego kiwając, że pomoże. Był naprawdę dobrą omegą, poza tym Bakuś nie ukaże swojego przyjaciela, a przynajmniej tak myślał. Choć to nie był jego pierwszy podobny występek
-mój przyjaciel jest ranny i niestety nie jestem w stanie pomóc-mruknął- nie znam się na medycynie
-ale co dokładnie się stało?-popatrzył na niego biorąc od niego koszyk, w którym nie tylko było jedzenie.
-...mały wypadek przy polowaniu -mruknął cicho z znów złapał omegę za rękę, ciągnąc go przez las
-na polowaniach trzeba być więcej niż skupiony-pokręcił głową
-uznajmy, że mój towarzysz jest mało mądry..-szedł w głąb lasu
-jest idiotą?-przechylił głowę w bok patrząc na niego
-ja tego nie powiedziałem -i tak poszli do miejsca, gdzie schroniła się grupka
Tymczasem w tym bezpiecznym miejscu
-KIRISHIMA TY GŁUPKU! NOGA MI PRZEZ CIEBIE ODPADNIE! ZA MOCNO ZAWIĄZAŁEŚ! BOOOOOLI!
-staram się ci ją przecież naprawić Kaminari!-krzyknął zestresowany
-nie wychodzi ci to! Ałała! Umrę! To koniec!-blondyn położył się na kocu i popatrzył na drugiego alfę, który stał trochę dalej i opierał się o drzewo-Shinnnso brakuje mi tlenu umieram! -zrobił dziubek, oczekując pocałunku, ale usłyszał ciche prychnięcie-on tylko zgrywa takiego niedostępnego~ ja to wiem-uśmiechnął się pod nosem -no Kiri jak idzie ci te składanie mi nogi?
-no tamuje, ale nieźle cię dziabnął ja się na tym nie znam, ale chyba jest źle..-zaśmiał się nerwowo-ale jak czujesz w niej ból to raczej nie będzie trzeba odciąć?...no chyba, że będzie
-czemu ty ciągle gadasz o odciętych kończynach?! Nieee! Mina! Weź go ode mnie!-krzyczał pokazując na barczystego, wysokiego alfę o naturalnie czarnych włosach i błyszczących czerwonych oczach i z ostrymi zębiskami.
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro