37
-nie martw się stary-mruknął kładąc ręce na biodrach-jesteśmy zawodowcami-machnął ręką-ja mam trójkę dzieci gdzie tam twoja dwójka dorosłych omeg może nam zrobić problem?-zapytał go
-wiesz jak mnie to cieszy? -zaśmiał się alfa szczęśliwy tym, że jego dzieci będą mieć opiekę i że nimi będą się opiekować jego przyjaciele. Co mogłoby pójść nie tak?
Kirishima wcale nie pomyślał nawet na sekundę, że zostawiając ich z bliźniakami najprawdopodobniej przez te dwa dni Izuku i jego rodzina będzie częstym gościem...w tym domu.
Około dwie godziny po tym jak do pałacu Bakugo przyszły "opiekunki" małżeństwo musiało się zbierać do wyjazdu. Służący nieśli bagaże do powozu a Kirishima i bakugo żegnali się z synami
-bądźcie grzeczni~ -mruknął Kiriś cmokając do synków
- a najlepiej nie wywołajcie żadnej wojny -mruknął blondyn, gładząc ich po włosach-moje skarbusie -jedyną słabością niego były właśnie jego słoneczka. Mimo że powinien to ukrywać rozpieszczał te bliźniaki najbardziej jak tylko mógł. -a jak będzie coś się działo i będzie trzeba zrobić wojnę to za dwa dni ją zrobimy~-powiedział to takim głosem jakby im obiecywał po powrocie nowy telefon czy samochód. Trójka przyjaciół Kirishimy od razu się skrzywiła patrząc na dominie. Jednak gdy jego wzrok na nich przeszedł oni stanęli wyprostowani. Baku odwrócił wzrok znów na dzieci i mocno przytulił ich. -Uważajcie też na siebie bycie mną nie jest takie łatwe trzeba mieć dużo siły, wiem, że temu podołacie i razem będziecie dobrą dominą-ucałował ich w czubek głowy- ale jakby co klucz od sali tortur jest przy moim łóżku...jakby ta trójka...
-kochanie już wystarczy ...-mruknął Kirishima śmiejąc się nerwowo
-to było tylko ostrzeżenie -warknął do Miny, Sero i Kaminariego mrożąc ich wzrokiem
-nie bierzcie tego na poważnie-machnął ręką do nich, po czym dużymi ramionami złapał nagle swoją rodzinę i tuląc ich lekko podniósł -moi chłopcy~ -kołysał się na boki nie przejmując się krzykami z ich strony
-EIJIRO JEŚLI MNIE ZARAZ NIE POSTAWISZ NA ZIEMIĘ PRZYPOMNĘ CI NASZĄ PRZESZŁOŚĆ I TYM RAZEM ZAPOZNAM CIE Z MOJĄ PIWNICĄ!-wrzasnął nie chcąc się wyrwać, ponieważ zrobiłby coś dzieciom i ta myśl go blokowała
-... zastanawiam się, czy Kirishima nie jest jakimś masochista, czy coś-szepnął Kaminari patrząc jak blondyn był w stanie nawet ugryźć męża by ten go zostawił
-..ja o tym już myślałam na ich ślubie-mruknęła również cicho
-... możemy jednak jeszcze zmienić zdanie?-dołączył się i on do szeptania -nie przeżyjemy tu...dwa dni...-cała trójka zaczęła powoli odwracać się w stronę królewskiej rodziny, która ewidentnie przestała się żegnać.
-paaa~ bawcie się dobrze!-krzyknął ostro zębny -podwoiliśmy straż więc nie bójcie się, że ktoś zaatakuje jeśli nie ma nas~-krzyknął trzymając na ramieniu męża który...już wyciągał mały ozdobny nożyk, by go zadźgać. Bakugo zawsze w rękawie nosił taką broń. Prawdopodobnie na takie wypadki kiedy alfa weźmie go na ręce. On tego po prostu nienawidził.
-...nie powinniśmy mu powiedzieć..-zapytał cicho pokazując palcem na małe ostrze w ręku bakugo
-no raczej...-pokiwała głową-...nieee- zaśmiała się jednak nerwowo a po paru minutach gdy już małżeństwo wsiadło do powozu usłyszeli krzyk
-ała! Katsu! Czemu ty mnie drapiesz tym?!-no i zaczęły się krzyki i przepychanki w karocy, która powoli odjeżdżała
-ZABIJE CIĘ JAK MNIE JESZCZE RAZ WEŹMIESZ NA RĘCE!
-no to...my zostaliśmy sami-mrukną Sero patrząc na bliźniaków
-to, co chcecie robić chłopcy? Może pójdziemy do ogrodu i.. -blondyni popatrzyli na nich wzrokiem po prostu skradzionym bakugo
-my idziemy do siebie-mruknął jeden
-a wy udawajcie, że was tu nie ma -dodał drugi odchodząc od nich
-ej...to nie będzie w takim razie takie trudne -mruknął Kaminari -jestem bardzo dobry w udawaniu, że mnie nie ma-zaśmiał się-mam praktyki w domu -zaśmiał się głośniej, a przyjaciel i przyjaciółka na niego popatrzyli -no co? wy nie wiecie co ten mały potworek umie zrobić w pieluchę! Ja na pewno tej bomby nie dotknę! Od tego mam Shinso~-skrzywił się na myśl o kupie, ale gdy pomyślał o tym, że to jego ukochany zmienia ich córce pieluszkę to usmiechnął się a oni się od razu zaśmiali, po czym poszli do środka pałacu gdzie mieli spędzić dwa dni.
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro