26
Jak wiadomo bakugo już wcześniej był w ciąży. Bardzo przeżył to, że stracił szczenię więc teraz był milion razy ostrożniejszy. Nie widywał się z nikim. Gdy wychodził ze swojego azylu, czyli sypialni strażnicy musieli być minimalnie dwa metry od niego. Umiał za to nawet już nie jednego strażnika wyrzucić lub zmienić mu miejsce pracy, ale nie tylko tak robił ze strażnikami. Nie jadł od swojego kucharza. Skąd miał mieć pewność, że ten nic mu nie dorzuci do jedzenia? Mimo ciąży sam chodził na polowania a do pałacu wychodził przez tylne wejście od strony lasu (gdzie też była straż) i wchodził Ciężarny wilk o blond sierści z pyskiem i łapami we krwi zazwyczaj z czymś małym. Zającem czy z dwoma wiewiórkami, które nawet nie zanosił do kuchni a cały czas w postaci wilka pożerał w swoim gniazdku, które powoli zaczęło istnieć...bo minęło pięć dni. Pięć dni od kiedy... widział Kirishime. Pięć dni od kiedy pomyślał o nim ostatni raz. Pięć dni...od kiedy ktokolwiek był u Kirishimy. Pięć dni...od kiedy alfa miał w ustach wode czy jedzenia.
Kirishima nie miał najłatwiej. Pierwszy dzień siedział i czekał, czekał.... drugi dzień patrzył przez okno, ale nikt znów nie przyszedł a mu było sucho w ustach. Trzeci...już było słabiej zaczęło go skręcać w żołądku pragnienie też miał duże próbował otworzyć drzwi lub je wyważyć. Czwarty dzień...opadł już z sił. Próbował jeszcze rozbić okno, ale gdy się już podnosił miał mroczki przed oczami i upadał na ziemię z głodu tracąc już kolejny raz przytomność. Gdy obudził się piątego dnia czuł, że już dłużej nie wytrzyma, że musi się czegoś napić! Nawet mógł by się zatruć pijąc nie wiadomo co. Chciało mu się pić. Wtedy jego oczom ukazał się przecież wazon. Czemu o nim nie pomyślał wcześniej? Wyciągnął dłoń do niego, jego ręka się trzęsła nie mógł go sięgnąć...nie mógł wstać. Nieustannie wyciągał się i gdy już musnął opuszkami palców biały dzban ozdobiony niebieskimi wzorami ten zleciał na ziemię. Woda, która była w nim się rozlała, a kwiaty spadły. Na szczęście alfy dzban, który się rozbił nie zrobił mu dużej krzywdy. Ręką kalecząc się zaczął odsuwać szkło z wody "oczyszczając ją". Chciał się tego napić nie obchodziło go to, że to była woda po kwiatkach czy była z brudnej ziemi.
Gdy wazon spadł była godzina nocna. Bakugo wtedy powinien normalnie to już spać. Głośny huk rozbitej porcelany od razu go obudził, a tak naprawdę to on jeszcze nie spał bardziej to pół spał pół pilnował swojego maluszka. Położył rękę na brzuchu czując jak ostatni posiłek mu się tam przekręca.
~...alfa-powiedziała wewnętrzna omega Bakugo, a tego przeszły dreszcze-~alfa-powtórzyła już głośniej, a ten już musiał wstać z łóżka i iść do drzwi. Jednak zanim wyszedł musiał "wyłączyć" wszystkie pułapki, które zrobiłby nikt nie mógł do niego wejść nieproszony. Ręce trzymał na brzuchu. Mimo że był to drugi miesiąc jego brzuch był trochę większy niż powinien. Szedł tam, gdzie omega mu kazała. Złapał za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zaczął szukać klucza, ale potem sobie przypomniał, że przecież go wyrzucił. Nie mógł przecież czekać...Kirishima nie mógł czekać! Na szczęście miał więcej ostrych dekoracji na ścianach więc szybko rozwalił drzwi od pokoju alfy.
----
Pierwsze co Kirishima zobaczył po otworzeniu oczu to był cały drewniany sufit. Łóżko było przyjemne miękkie tak samo jak poduszka na nim. Wtulił się głową w nią i znów zamknął oczy z uśmiechem czując jakby to wszystko to był jeden zły sen. Od kiedy był u Bakugo nie czuł się aż tak wyspany jak dziś.
-już się obudziłeś?-usłyszał głos, który jednak nie należał do Bakugo, a jednak był mu znajomy
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro