24
Otóż bakugo nie odzyskał już kontroli tamtej nocy. Omega przejął kontrolę nad nim i przekonał Kirishime do wspólnej "zabawy". Rano po obu było widać, że nieźle się bawili w nocy. Gdy Eijiro się obudził rano zrozumiał, że to nie był sen. Chciał krzyknąć, że jest debilem, ale zasłonił sobie usta. W głowie sobie krzycząc, że Bakugo by go zabił gdyby się obudził. Dlatego najlepiej jest przecież udawać, że do niczego nie doszło. W tamtej sekundzie alfa uważał się za geniusza. Jednak nie na długo, bo w końcu jak miał udawać, że się nie przespali skoro omega leży nagi w jego łóżku?
Wyskoczył z łóżka ale tak by go nie obudzić. Szybko zebrał swoje ubrania a gdy już się sam ubrał w to co miał na sobie jeszcze wcześniej, pozbierał ubrania blondyna. Miał nadzieję, że omega nie ma lekkiego snu i gdy zacznie go ubierać albo jak to po chwili zrobił przenosić do jego pokoju się nie obudzi. Na szczęście jego dziwny i o dziwo udany plan się sprawdził, a domina został przetransportowany do swojej komnaty gdzie tak w ogóle Kiri był pierwszy raz.
Godzinę później omega się obudził. Przetarł twarz i zaspane oczy
-kurwa...co tak jebie...-powąchał siebie -ugh..muszę się umyć jego jebany zapach na mnie osiadł -warknął wąchając swoją dłoń, nawet nie pamiętając co nimi robił wcześniej-myjąc się nawet dwie godziny nie zmyje tego smrodu-zmarszczył nos wąchając swoje przed ramię
~ wcale nie śmierdzi-usłyszał w głowie głos omegi. Nie dość, że przyprawiło go to o ból głowy to jeszcze się teraz wkurwił- ~on pachnie świetnie...może pójdziemy do..niego
-JA PIERDOLE!-wrzasnął słysząc co chce mu zaproponować omega, która nie przyznała się do tego, że przejęła kontrolę nad nim w nocy.
*dwa miesiące później pół godziny
przed tym co było w rozdziale 19*
Złapał mocno za szyję deku i zacisnął rękę lekko go podnosząc.
-k...k...acchan...-pisnął omega łapiąc jego nadgarstek-d..dusisz... mnie-szepnął machając nogami, a jego notatnik wypadł mu z ręki tak samo jak pióro które spadło i wylało się na drewnianej podłodze
-wiem przecież co robię! -wrzasnął głośno -za to ty nie wiesz chyba co chcesz zrobić!-mimo że miał ochotę teraz jeszcze bardziej zacisnąć rękę na jego szyi puścił go, przez co ten upadł na ziemię biorąc mocne i głębokie wdechy.
-ale ja tylko zapytałem...czy nie spóźnia ci się ruja -szepnął kaszląc i biorąc wdech-nie mówię, że możesz być w ciąży..to może być też infekcja..-Bakugo poczuł jak złość przechodzi przez niego. wręcz taki prąd. Miał ochotę skopać teraz medyka. Zacisnął zęby, że aż zgrzytał nimi-nie bij mnie!-krzyknął desperacko omega widocznie chroniąc się.
-...czy ty masz gówniaka z tym czymś, co przygarnąłeś?- zatrzymał się i popatrzył na niego unosząc brew. Oczywiście, że chodziło mu od Todorokiego. Który to powoli zbliżył się do omegi, a teraz tak w ogóle to pomagał mu w lecznicy jako jego asystent. Izuku usiadł na ziemi patrząc na Bakugo, który tylko coś warknął i podszedł do okna.
-kacchan...nie jestem w ciąży...a przynajmniej jeszcze jest za wcześnie by u mnie to zdiagnozować-otrzepał ubranie i delikatnie położył rękę na swoim brzuchu gdy już wstał.
-mam to gdzieś- prychnął dając mu gest ręką, że ma spieprzać
-mogę dokończyć badanie ciebie?-zapytał
-nie -warknął -idź sobie, bo mam ochotę cię zabić-warknął kolejny raz nieprzyjemnie
-jako twój przyjaciel..
-IDŹ SOBIE! I ODPIERDOL SIĘ, BO NIE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI!-warknął agresywniej
-ale moja diagnoza...-nalegał dalej podchodząc do omegi znów
-nie jestem jebaną dżdżownicą! Nie mogę się sam rozmnożyć-warknął patrząc na niego
-ale wyniki mówią, że jesteś w ciąży-pokazał na notes który podniósł-albo jesteś bardzo chory...
-to są do dupy..-popatrzył na niego-ostatni raz gdy uprawiałem seks było wtedy gdy mnie zgwałcono
-może byłeś ostatnio pijany...albo miałeś cykl-popatrzył na niego -może jednak się dopuściłeś...
-chcesz się zaraz nauczyć latać?!-uniósł brew pokazując okno
-n-nie...chce cię tylko uświadomić, że...możesz być w ciąży-szepnął cicho- masz alfę w domu..-bakugo już chciał wybuchnąć i tak go już nie słuchając wyrzucić ze swojego pałacu gdy...po prostu nagle się wyprostował kładąc rękę na brzuchu. Na chwilę umilkł analizując słowa deku i krzyki omegi w głowie o dziecku. Ma alfę w domu i jednej gorączki nie pamięta...on nie był przecież głupi! Przejechał ręką po brzuchu. I naprawdę był lekko wypukły w końcu minęły miesiące od pierwszej gorączki Kiriego. Otworzył szerzej oczy a jego źrenicę się pomniejszyły
-zamorduję go-wysyczał z jadem, po czym wybiegł ze swojego pokoju a jego celem był alfa -KIRISHIMA!-wrzask było słychać w całej rezydencji. Omega przyspieszył i biegnąc zabrał ze ściany wielką siekierę, która była dekoracją na ścianie. Oczywiście miał przez chwile problem z nią w końcu była mocno przymocowana do ściany. Mocno zacisnął ręce na rączce i jak torpeda wbił do pokoju alfy. Rzucił siekierę która wbiła się w ścianę obok jego głowy przycinając mu lekko włosy. -zabije cieeee!-podszedł do niego złapał siekierę i próbował ją wyrwać ze ściany.-już nie żyjesz! Szykuj się na najgorszą! Naj bardziej bolesną śmierć! -wrzasnął kładąc nogę na ścianie, by wyrwać siekierę która za mocno się wbiła. Gdy ją wyciągał popatrzył z mordem na alfę, który już stał przy innej ścianie.
-bakugo...czekaj może porozmawiamy?
-trupy nic nie mówią!-krzyknął idąc w jego stronę. Kirishima zaczął się rozglądać po swoim pokoju szukając czegoś czym się uratuje. Złapał za białą haftowaną serwetę, która była na szafce pod dzbankiem. Dzbanek spadł a on zaczął wymachiwać białym materiałem przed swoją twarzą. Gdy już Bakugo zamachnął się i chciał wbić ostre narzędzie w środek głowy alfy nagle się zatrzymał parę milimetrów przed jego czołem. Zimny pot popłynął po twarzy Eijiro a jego serce dudniło głośno. Czerwona ścieżka krwi poleciała po jego czole ponieważ ostrze lekko go skaleczyło, a go całego sparaliżowało
~nie możemy zabić naszego alfy!-krzyknęła omega Bakugo.
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro