Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Otóż bakugo nie odzyskał już kontroli tamtej nocy. Omega przejął kontrolę nad nim i przekonał Kirishime do wspólnej "zabawy".  Rano po obu było widać, że nieźle się bawili w nocy. Gdy Eijiro się obudził rano zrozumiał, że to nie był sen. Chciał krzyknąć, że jest debilem, ale zasłonił sobie usta. W głowie sobie krzycząc, że Bakugo by go zabił gdyby się obudził. Dlatego najlepiej jest przecież udawać, że do niczego nie doszło. W tamtej sekundzie alfa uważał się za geniusza. Jednak nie na długo, bo w końcu jak miał udawać, że się nie przespali skoro omega leży nagi w jego łóżku?
Wyskoczył z łóżka ale tak by go nie obudzić. Szybko zebrał swoje ubrania a gdy już się sam ubrał w to co miał na sobie jeszcze wcześniej, pozbierał ubrania blondyna. Miał nadzieję, że omega nie ma lekkiego snu i gdy zacznie go ubierać albo jak to po chwili zrobił przenosić do jego pokoju się nie obudzi. Na szczęście jego dziwny i o dziwo udany plan się sprawdził, a domina został przetransportowany do swojej komnaty gdzie tak w ogóle Kiri był pierwszy raz.

Godzinę później omega się obudził. Przetarł twarz i zaspane oczy

-kurwa...co tak jebie...-powąchał siebie -ugh..muszę się umyć jego jebany zapach na mnie osiadł -warknął wąchając swoją dłoń, nawet nie pamiętając co nimi robił wcześniej-myjąc się nawet dwie godziny nie zmyje tego smrodu-zmarszczył nos wąchając swoje przed ramię

~ wcale nie śmierdzi-usłyszał w głowie głos omegi. Nie dość, że przyprawiło go to o ból głowy to jeszcze się teraz wkurwił- ~on pachnie świetnie...może pójdziemy do..niego

-JA PIERDOLE!-wrzasnął słysząc co chce mu zaproponować omega, która nie przyznała się do tego, że przejęła kontrolę nad nim w nocy.

*dwa miesiące później pół godziny
przed tym co było w rozdziale 19*

Złapał mocno za szyję deku i zacisnął rękę lekko go podnosząc.

-k...k...acchan...-pisnął omega łapiąc jego nadgarstek-d..dusisz... mnie-szepnął machając nogami, a jego notatnik wypadł mu z ręki tak samo jak pióro które spadło i wylało się na drewnianej podłodze

-wiem przecież co robię! -wrzasnął głośno -za to ty nie wiesz chyba co chcesz zrobić!-mimo że miał ochotę teraz jeszcze bardziej zacisnąć rękę na jego szyi puścił go, przez co ten upadł na ziemię biorąc mocne i głębokie wdechy.

-ale ja tylko zapytałem...czy nie spóźnia ci się ruja -szepnął kaszląc i biorąc wdech-nie mówię, że możesz być w ciąży..to może być też infekcja..-Bakugo poczuł jak złość przechodzi przez niego. wręcz taki prąd. Miał ochotę skopać teraz medyka. Zacisnął zęby, że aż zgrzytał nimi-nie bij mnie!-krzyknął desperacko omega widocznie chroniąc się.

-...czy ty masz gówniaka z tym czymś, co przygarnąłeś?- zatrzymał się i popatrzył na niego unosząc brew. Oczywiście, że chodziło mu od Todorokiego. Który to powoli zbliżył się do omegi, a teraz tak w ogóle to pomagał mu w lecznicy jako jego asystent. Izuku usiadł na ziemi patrząc na Bakugo, który tylko coś warknął i podszedł do okna.

-kacchan...nie jestem w ciąży...a przynajmniej jeszcze jest za wcześnie by u mnie to zdiagnozować-otrzepał ubranie i delikatnie położył rękę na swoim brzuchu gdy już wstał.

-mam to gdzieś- prychnął dając mu gest ręką, że ma spieprzać

 -mogę dokończyć badanie ciebie?-zapytał

-nie -warknął -idź sobie, bo mam ochotę cię zabić-warknął kolejny raz nieprzyjemnie

-jako twój przyjaciel..

-IDŹ SOBIE! I ODPIERDOL SIĘ, BO NIE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI!-warknął agresywniej

-ale moja diagnoza...-nalegał dalej podchodząc do omegi znów

-nie jestem jebaną dżdżownicą! Nie mogę się sam rozmnożyć-warknął patrząc na niego

-ale wyniki mówią, że jesteś w ciąży-pokazał na notes który podniósł-albo jesteś bardzo chory...

-to są do dupy..-popatrzył na niego-ostatni raz gdy uprawiałem seks było wtedy gdy mnie zgwałcono

-może byłeś ostatnio pijany...albo miałeś cykl-popatrzył na niego -może jednak się dopuściłeś...

-chcesz się zaraz nauczyć latać?!-uniósł brew pokazując okno

-n-nie...chce cię tylko uświadomić, że...możesz być w ciąży-szepnął cicho- masz alfę w domu..-bakugo już chciał wybuchnąć i tak go już nie słuchając wyrzucić ze swojego pałacu gdy...po prostu nagle się wyprostował kładąc rękę na brzuchu. Na chwilę umilkł analizując słowa deku i krzyki omegi w głowie o dziecku. Ma alfę w domu i jednej gorączki nie pamięta...on nie był przecież głupi! Przejechał ręką po brzuchu. I naprawdę był lekko wypukły w końcu minęły miesiące od pierwszej gorączki Kiriego. Otworzył szerzej oczy a jego źrenicę się pomniejszyły

-zamorduję go-wysyczał z jadem, po czym wybiegł ze swojego pokoju a jego celem był alfa -KIRISHIMA!-wrzask było słychać w całej rezydencji. Omega przyspieszył i biegnąc zabrał ze ściany wielką siekierę, która była dekoracją na ścianie. Oczywiście miał przez chwile problem z nią w końcu była mocno przymocowana do ściany. Mocno zacisnął ręce na rączce i jak torpeda wbił do pokoju alfy. Rzucił siekierę która wbiła się w ścianę obok jego głowy przycinając mu lekko włosy. -zabije cieeee!-podszedł do niego złapał siekierę i próbował ją wyrwać ze ściany.-już nie żyjesz! Szykuj się na najgorszą! Naj bardziej bolesną śmierć! -wrzasnął kładąc nogę na ścianie, by wyrwać siekierę która za mocno się wbiła. Gdy ją wyciągał popatrzył z mordem na alfę, który już stał przy innej ścianie.

-bakugo...czekaj może porozmawiamy?

-trupy nic nie mówią!-krzyknął idąc w jego stronę. Kirishima zaczął się rozglądać po swoim pokoju szukając czegoś czym się uratuje. Złapał za białą haftowaną serwetę, która była na szafce pod dzbankiem. Dzbanek spadł a on zaczął wymachiwać białym materiałem przed swoją twarzą. Gdy już Bakugo zamachnął się i chciał wbić ostre narzędzie w środek głowy alfy nagle się zatrzymał parę milimetrów przed jego czołem. Zimny pot popłynął po twarzy Eijiro a jego serce dudniło głośno. Czerwona ścieżka krwi poleciała po jego czole ponieważ ostrze lekko go skaleczyło, a go całego sparaliżowało

~nie możemy zabić naszego alfy!-krzyknęła omega Bakugo.

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro