Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trener interpersonalny

Po dwugodzinnym pobycie w Wojewódzkim Ośrodku Leczenia Uzależnień i Współuzależnień zabrałem chłopaków do pizzerii. Byłem ciekaw, czy doszli do jakichś wniosków i chciałem z nimi na ten temat porozmawiać.
- Podobała się wycieczka? - odezwałem się chwilę po tym, jak kelnerka podała nam pizzę i napoje.
- Tak, świetnie się bawiłem - rzekł Marcel uśmiechając się do Nikodema.
Postanowiłem, że przemilczę jego prześmiewczy ton.
- Do jakichś wniosków doszedłeś? - spytałem.
- Tak, oczywiście... Marihuana to samo zło... A tak naprawdę to wiesz tato, ile osób umarło w wyniku marihuany?
- Marcel, nie mów mu tego - wtrącił się Nikodem.
- Dlaczego? Niech powie - odezwałem się. Byłem ciekaw, jaką mądrością Marcel mnie zaskoczy.
- No co, no? - rzekł młodszy z chłopaków smarując sosem swój swój kawałek pizzy. - Wiesz, ile osób zginęło od marihuany? Jeden facio niósł dwa kartony z marihuaną i się potknął. Wywalił się. Walnął głową o krawężnik. Trup na miejscu. Jest to jedyny odnotowany przykład śmierci, której bezpośrednią przyczyną była marihuana!
Cały Marcel. Nic, tylko głupoty mu w głowie. Uśmiechnąłem się, choć sam nie wiem, czy opowiadając tę anegdotę Marcel chciał mnie rozśmieszyć czy wkurzyć.
- Chłopaki, a tak serio... Co o tym wszystkim myślicie? Chcielibyście spędzić kilka dni w takim ośrodku? - spytałem ich po chwili.
- Tato, my naprawdę zapaliliśmy tylko po jednym skręcie. To nie robi z nas ćpunów - odezwał się mój starszy syn.
- Niko, okej. Super, że tak myślisz, ale te dzieciaki, z którymi rozmawialiśmy...
- Tak, oni też nie dopuszczali do siebie myśli, że są uzależnieni - rzekł Marcel przerywając moją wypowiedź mniej więcej w połowie zdania. - Ale tato, znasz nas. Wiesz, jacy jesteśmy. Obaj dobrze się uczymy, bierzemy nawet udział w olimpiadzie matematycznej... Tato, nie wynosimy ci z domu cennych rzeczy, nie kradniemy ci kasy na narkotyki... Ja i Niko stronimy od wszystkich nałogów. Nie palimy fajek, unikamy alkoholu, a zaznaczam, że obaj jesteśmy już pełnoletni i możemy wejść do sklepu, pokazać dowód osobisty i kupić sobie skrzynkę piwa czy wódki i nic ci do tego.
- No, powiedzmy - szepnąłem.
- No, powiedzmy - odparł Marcel. - Tato, musisz trochę wyluzować. Masz w domu dwóch fajnych, młodych ludzi. Odpuść nam, bo naprawdę nie robimy z Nikodemem żadnych głupot, a że spróbowaliśmy sobie po skręcie, życie!
Mądrutki ten Marcel. Na wszystko ma odpowiedź.
- Okej, wyluzuję, ale obaj dacie mi słowo, że nigdy więcej nie będziecie palić marihuany - powiedziałem spoglądając na obydwu.
- Masz na to moje słowo - odezwał się Nikodem.
- Moje też - rzekł Marcel. - Chciałem spróbować, spróbowałem. Tyle w temacie.
- Jasna sprawa, chociaż uważam, że próbowanie marihuany nie świadczy o dojrzałości a jedynie o głupocie.
Obaj spojrzeli na mnie bez słowa.
- Poza tym, jak przypuszczam, takie skręty przygotowywane są w niehigienicznych warunkach. Kolejna rzecz, jaką masz pewność, Marcel, że to czym zostałeś poczęstowany to rzeczywiście marihuana a nie jakaś mieszanka przypraw?
Młody wzruszył ramionami.
- Miało to kopa - rzekł nakładając na swój talerz kolejny kawałek pizzy.
- Picie się skończyło... To ja skoczę domówić - odezwał się Nikodem.
Chłopak poszedł w kierunku baru. Marcel tymczasem uśmiechnął się do mnie niewinnie.
- Najadłeś się? - zapytał.
- Jak tak słucham waszych mądrości, to tracę apetyt - odpowiedziałem.
- Byłby ze mnie świetny trener interpersonalny, co nie, tato?
Uśmiechnąłem się. Ma chłopak odpowiedź na każde pytanie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #dom