Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocny kochanek

Melka nie odbierała ode mnie telefonu. Nie wiem, czy pan Janek jej go zarekwirował w akcie desperacji, czy co. Ciągnęło mnie do niej, no więc wymknąłem się z domu, wziąłem rower i pięć minut później byłem już u niej na podwórku.
Reksio i Bona szczekały zawzięcie. Musiałem je pogłaskać i trochę z nimi pogadać, żeby się uciszyły. Wiedziałem, gdzie pan Janek trzyma drabiny, więc pożyczyłem sobie jedną. Oparłem drabkę o szczyt domu i się wspiąłem.
Cała akcja Nocny Kochanek przebiegła książkowo - nie spadłem z drabiny, pięknie, wdrapałem się pod same okno mojej ukochanej dziewczyny. Grzecznie zapukałem. Melka otworzyła okno. Pomogła mi wejść do środka. Zanim dała mi buziaka na dzień dobry, zatarasowaliśmy drzwi krzesłem, na wypadek, gdyby Julia przypomniała sobie, że w pokoju Melki zostawiła swoją szczotkę do włosów.
Mieliśmy mało czasu na rozkosze i przyjemności, bo w domu Młynarczyków nie istnieje takie pojęcie jak prywatność, tu wszystko jest dobrem wspólnym i każdy włazi bez pukania, bez pytania, gdzie chce i kiedy chce.
Wymianie pocałunków i innych słodkich rozkoszy nie było końca. Ja naprawdę miałem nadzieję, że nikt nas nie nakryje. Było już naprawdę późno, bo zbliżała się godzina dwudziesta trzecia i wydawać by się mogło, że normalni ludzie o tej godzinie śpią.
No, chyba ktoś nade mną czuwał. Ledwo zdążyłem zapiąć rozporek, gdy ktoś zaczął nerwowo poruszać klamką. Zerwałem się w stronę okna. Szybko je otworzyłem.
- Nie ma drabiny - szepnąłem i wówczas w pokoju Melki zjawił się pan Janek.
Byłem gotów uciekać po dachach tak jak wczoraj, ale pan Janek dopadł do mnie w zasadzie w sekundzie.
- Niejasno się wczoraj wyraziłem? - zwrócił się do mnie.
- Ja i tak będę z Melką... - westchnąłem pod nosem.
Popatrzył na mnie jakoś tak podejrzliwie, zastanowił się chwilę.
- Jeśli zrobisz Melce dzieciaka zanim skończy liceum, zabiję cię, Marcel - odezwał się do mnie. Nie brzmiało to jak żart, raczej jak groźba. Mimo to uśmiechnąłem się do niego. Przygroził mi palcem, a potem wskazał ręką na drzwi.
- Spoko, wyjdę oknem - odparłem, ale nieznosząca sprzeciwu mina pana Janka zmusiła mnie, bym zmienił obrany kierunek. - A mogę dać Melce małego całuska na dobranoc? - odezwałem się jeszcze.
- Jak widzisz Melka jest już w piżamie i usypia na stojąco - odpowiedział.
- Wcale nie - odezwała się moja dziewczyna. - Tata, daj nam sekundę.
- Okej. O, właśnie sekunda minęła. Marcel, zapraszam cię do wyjścia, i ostatni raz mi wlazłeś do domu przez okno - zwrócił się do mnie.
Nie miałem wiele do gadania. Ruszyłem w stronę drzwi, ale i tak podbiegłem na chwilę do Melki, dałem jej słodkiego buziaka prosto w usta. Pana Janka mój heroiczny czyn w ogóle nie zaskoczył. Widocznie wie, że jest ze mnie śmiałek jakich mało.
Do domu wróciłem późno w nocy. Ojciec czekał na mnie w salonie. Był mega wpieniony, bo niedość, że wyszedłem z domu w środku nocy to jeszcze złamałem szlaban.
Powiedział, że zastanowi się nad tym, w jaki sposób mnie ukarze za niesubordynację i, że kara będzie długa i uciążliwa. Do niego nigdy nie dotrze, że ja jestem już dorosły i mogę robić co chcę?
No, pozwolił mi iść do spania, to poszedłem. Ciekawe, jaką karę dla mnie wymyśli... Może karze mi usiąść przy biurku i milion razy przepisać całą tabliczkę mnożenia. To by była naprawdę długa i mega uciążliwa kara. No, zobaczymy... Tata niech się z tym prześpi... Kto wie, może rano wstanie i powie - Słuchaj Marcel, ja sobie to wszystko przemyślałem. Przepraszam cię za to, że się wczoraj uniosłem. Jesteś już dorosły, możesz robić, co chcesz. Nie mam prawa wtrącać się w twoje dorosłe życie...
To by była naprawdę miazga. Wiem, wiem, moje niedoczekanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #dom