Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śrubokręt

Zaraz po tym, jak Lusia weszła do łazienki, Jasiu pobiegł na korytarz. Chłopiec ubrał buty i kurtkę, po czym wyszedł na dwór. Usiadłszy na tarasowych schodach przytulił się do ciepłej sierści Misia.
- Idziesz ze mną? - odezwał się. - Chodź, Michu!
Jasiek wszedł do kanciapy. Zajrzał do zielonej skrzynki z narzędziami. Uświadomiwszy sobie, że w skrzynce nie ma kombinerek, zmarszczył brwi. Ostatecznie zabrał ze sobą śrubokręt i młotek.
Zaledwie pięć minut po wymknięciu się z domu, Jasio usłyszał wołanie mamy. Natychmiast wszedł za rowery przykryte starym, zielonym planem.
Tak, jak przypuszczał, po chwili do kanciapy weszła Daniela.
- Jasiu! - zawołała rozglądając się. - Jasiu!
Chłopiec wsunął dwa palce lewej ręki do buzi. Wiedział, że aby mama go nie znalazła musi zachowywać się cicho jak myszka. Na chwilę wstrzymał oddech.
- Nie ma go... - westchnęła Daniela wychodząc z kanciapy. Przekonana, że chłopca nie ma w szopie, zamknęła kanciapę na kłódkę, po czym poszła w stronę jabłonki.
Jasio wyszedł spod plastikowego planu. Podbiegł do drzwi. Próbował je otworzyć, ale nic z tego. Kopanie drzwi nogami również nie przyniosło żadnych rezultatów.
Z każdą chwilą Jasia ogarniał coraz to większy strach. Przez niewielką szparkę w drzwiach chłopiec niewiele widział. W szopie bez okien brakowało światła, a to dodatkowo potęgowało w Jasiu poczucie strachu.
W końcu chłopiec zdecydował się na ostateczność. Zaczął wołać pomocy. Już po chwili przy kanciapie zjawili się Misiu i Monster. Obydwa psy ujadały jeden przez drugiego. Ich szczekanie przykuło uwagę Danieli, która z gałązką hortensji w ręku przemierzała podwórko wzdłuż i wszerz. A to po to, by znaleźć zagubione dziecko i odpowiednio je ukarać.
Gdy tylko Lusia usłyszała piskliwy głosik Jasia, serce jej zmiękło. Wyrzuciła sprężystą gałązkę, po czym wsunęła rękę do kieszeni kurtki w poszukiwaniu klucza od kłódki.
- Nie płacz... Zaraz cię uwolnię - odezwała się.
- Mama!
- Nie płacz, Jasiu...
Daniela otworzyła drewniane drzwi. Jasio natychmiast się do niej przytulił. Lusia przykucnęła przy nim.
- Masz nauczkę - powiedziała. - Schowałeś się przede mną, tak?
- Mama... Bo ja chciałem się pobawić na dworzu - szepnął trzymając się maminej szyi.
- Trzeba było się zapytać, czy możesz wyjść trochę na podwórko... A nie... O, tata przyjechał... Ale jak to? O tej godzinie?
Jasiu pociągnął nosem, po czym chwycił Lusię za rękę.
- Mama... - szepnął patrząc na wjeżdżający na podwórko samochód ojca. - A nie powiesz tacie, że ja robiłem podkop pod taras? - spytał.
- Jasiu... No, dobrze. Nie powiem... Ale nie wolno ci zabierać narzędzi ojca... Narzędzia to nie zabawki. Rozumiesz to?
- No - szepnął chłopiec wsuwając rękę do kieszeni spodni. Sprawdził, czy wciąż znajduje się tam ukryty przez niego śrubokręt.
- No... To dobrze... To chodź - powiedziała Daniela. - Zobaczymy, co się stało, że tata tak wcześnie przyjechał.
Jasio pokiwał głową. Chwycił mamę za rękę, po czym wspólnie z nią poszedł w stronę garażu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro