Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uuu

Lusia wprowadziła dzieci do domu. Pomogła im się rozebrać, po czym pośpieszyła do kuchni wstawić wodę na kawę i na herbatę dla maluchów. Szymon w tym czasie wprowadził obydwa auta do garażu. Gdy wszedł do domu, na stole czekała już kawa i polukrowane, mocno spieczone rogaliki.
- Gdzie dzieciaki? - odezwał się Szymon.
- Poleciały na górę - odparła siadając przy stole. - Szymon, ja już nie wiem, jak z tymi dziećmi postępować... Z samą Agatą jest ciężko. Jak coś jej nie pasuje potrafi drzeć się do upadłego... Jasiu i Franek... Właśnie! Muszę pranie powiesić! Drugi raz w tym tygodniu piorę kurtki dzieci... A przypominam ci, że mamy środę.
- No, to nieźle - rzekł Szymon biorąc do ręki kubek z kawą.
- Spytaj chłopaków, co dziś robili na dworze. Niech ci sami opowiedzą.
Szymon zamyślił się przez chwilę. Spojrzał w okno.
- Kawę wypiję i pójdę do nich na górę... - rzekł sam do siebie.
Lusia raz dwa uporała się z praniem. Gdy wyszła z łazienki, Szymona nie było już w salonie. Lekko podenerwowana usiadła w fotelu przy kominku. Okryła się kocem. Zasnęła. Zbliżała się godzina piętnasta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro