Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ululanie

Zegar wskazywał godzinę dwudziestą trzecią trzydzieści, gdy Marcel usłyszał odgłos podjeżdżającego pod bramę auta. Nastolatek podszedł do okna. Uchylił je.
Nim Nikodem wszedł do domu, Marcel był już na dole.
- Niko, gdzie ty byłeś? - spytał wpuszczając brata do mieszkania.
- Za młody jesteś, żebym miał ci o tym opowiadać - odparł Nikodem uśmiechając się.
- O co ci chodzi? Myślisz, że my z Melką tego nie robimy?
- Jasne, że nie. A robicie? - zaśmiał się.
- No, nie robimy... Ale jak będziemy to robić, to na pewno nie gdzieś w lesie!
- Odwal się.
- Mam się odwalić? Okej! Ostatni raz cię kryłem przed rodzicami!
- Kryłeś mnie?
- No, kryłem. Dobra, idę spać... Bo ja chodzę do szkoły a nie tak, jak ty... Nara!
Wtem do salonu weszła Daniela. Kobieta była zaspana. Bolała ją głowa.
- Chłopcy, dlaczego wy krzyczcie? - spytała. - Dlaczego jeszcze nie śpicie?
- Ja nie krzyczę. Idę spać - rzekł Marcel. - Mamuś, wracaj do łóżka - dodał kierując się w stronę schodów.
Lusia zamyśliła się przez moment. Wyciągnęła z szafki tabletki od bólu głowy. Nikodem popatrzył na nią z namysłem.
- Mamuś, piłaś alkohol. Nie wolno ci łykać tabletek - rzekł przejmując leki z jej rąk.
- A, racja - westchnęła. - Nikuś, kładź się spać. Jutro musisz wcześnie wstać do szkoły.
- Do środy mam przecież zwolnienie lekarskie - odparł nastolatek.
- A na co jesteś chory? - spytała siadając na krześle przy stole.
- Na nic - odparł. - Mamo, jesteś nawalona... Idź spać...
- Nie jestem... Ale Niko, ty nie jesteś chory... Musisz chodzić do szkoły, dziecko. To przez tą Wiktorię nie chcesz chodzić do szkoły? To przez nią?
- Mamo, ja chodzę do szkoły i dobrze się uczę... W czwartek pójdę do szkoły...
- W czwartek? - odparła. - A dlaczego nie w piątek?
- W piątek też... - westchnął. - Chodź... Musisz się położyć do spania - dodał chwytając matkę za rękę. Powoli zaprowadził ją do sypialni.
Szymon głęboko spał. Nikodem zdziwił się na widok Agatki przytulonej do piersi ojca.
- Masakra - szepnął sam do siebie.
Pomógł Lusi się położyć. Przykrył ją. Zgasił światło.
Po chwili był już na poddaszu. Zajrzał do pokoju Marcela.
- Czego? - rzekł siedemnastolatek.
- Ululać cię do spania? - zaśmiał się Nikodem.
- A czemu?
- A, bo dzisiaj wszystkich lulam. Najpierw Franka i Jasia, potem Agatę... Teraz mamę... Ululać cię?
- Obejdzie się - rzekł Marcel.
Nikodem uśmiechnął się. Przyjrzał się bratu.
- Nie siedź do późna - rzekł. - Jutro musisz wcześnie wstać.
Marcel szczerze się uśmiechnął.
- Czubek - westchnął pod nosem.
- Narka.
- Nara.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro