Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Synowa

Było już poźno. Wiktoria szykowała się do wyjścia. Nikodem postanowił odprowadzić ją do auta. Para zeszła do salonu, gdzie przy stole siedzieli Szymon, Daniela, Marcel, Adriana i Bartosz.
- Moja rodzinka... - westchnął Nikodem spoglądając na ojca polewającego wino do kieliszków. - Żal patrzeć...
Na widok Wiktorii Szymon podniósł się z krzesła.
- A dobry wieczór - rzekł spoglądając na osiemnastoletnią dziewczynę. - Sara, pozwól tu na moment - dodał uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Tato, to jest Wiktoria - rzekł Nikodem.
- Wiem. Sara... Lusia, to jest moja przyszła synowa - oświadczył czterdziestotrzylatek.
Nikodem i Wiktoria spojrzeli na siebie, po czym wybuchnęli śmiechem.
- Szymon, jesteś pijany... - odparła Daniela.
- To ja już może pójdę - szepnęła Wiktoria.
- Dokąd? Posiedźcie trochę z nami... Wiktoria, opowiedz nam coś o sobie. Chodzisz do jednej klasy z moimi chłopakami? - odezwał się Szymon.
- Tak - przytaknęła.
- Ale więcej jej nie ma w szkole niż jest - rzekł Marcel przeciągając się.
- Ja też chodziłam do szkoły w kratkę i prawie zawaliłam przez to rok - odezwała się Ada.
- I to trzy razy - dopowiedział Bartek.
Ada zmierzyła męża wzrokiem.
- Po co to gadasz? - spytała.
- Bo lubię - odparł.
- Wiktoria, na jakie studia planujesz iść po liceum? - odezwała się Daniela.
- Studia? Nie wiem, nie myślałam o tym - szepnęła lekko zagubiona.
- Mogłabyś pójść na pedagogikę - rzekł Nikodem. - Zostałabyś na przykład przedszkolanką. Przecież lubisz dzieci. Co nie?
- No, lubię - odparła.
- A maturę z czego będziesz zdawać? - spytał Szymon po chwili.
- Jejku, nie wiem... - szepnęła. - Nikuś, idziemy? - dodała lekko zakłopotana.
Młodzieniec kiwnął głową, po czym chwycił swoją dziewczynę za rękę. Wiktoria pożegnała się przez delikatne skinienie głową, po czym wyszła z domu Jasińskich. Nikodem odprowadził ją do auta.
- My też będziemy się powoli zbierać - odezwała się Adriana.
- Aduś, wpadnij jutro. Uszykuję ci ubrania po Agacie - odezwała się Daniela.
- Wpadnę na pewno. Chodź Bartek... - szepnęła Adriana chwytając męża za rękę.
Lusia odprowadziła gości do drzwi. Przytrzymała Misia za łep, gdy ci schodzili po tarasowych schodach.
Marcel tymczasem wyszedł z domu frontowymi drzwiami. Przeszedł się wzdłuż płotu. Zastanowił się przez chwilę.
- Dziwne, Niko wyszedł tylko odprowadzić Wikę... Jej auta już nie ma i Nika też nie ma... Uu, będzie się działo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro