Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spacer wzdłuż jeziora

Nikodem, Wiktoria i Adriana szli wolnym krokiem wzdłuż jeziora. Ada z zachwytem przyglądała się starym, powykrzywianym wierzbom płaczącym.
- Pamiętasz Niko, jak pojechaliśmy kiedyś rowerami do pałacu? Tam na drugą stronę jeziora? - odezwała się. - Wujek zabrał nam wtedy rowery i musieliśmy wracać do domu pieszo! - zaśmiała się.
- No... To były czasy - rzekł Nikodem kładąc prawą dłoń na biodrze swej dziewczyny.
- Ciocia Lusia mówiła, że masz zamiar studiować kosmonautykę...
- Jo! Mama tak powiedziała? Nie! Chcę iść na matmę - odparł. - Ewentualnie na informatykę...
- Wow! To ci heca! - zaśmiała się. - Będzie kolejny wujek matematyk w rodzinie! Jak moja Tosia nie będzie chciała się uczyć to przywiozę ją do ciebie na wakacje. A ty, Wiki, na jakie studia planujesz iść?
- Nie wiem... Nie myślałam jeszcze o tym - odparła ciemnowłosa dziewczyna.
- A w jakiej dziedzinie czujesz się najlepiej? - kontynuowała Ada.
Wiktoria wzięła głęboki oddech. Rozmowa z kuzynką Nikodema zaczęła ją powoli denerwować.
- Nie wiem. W żadnej - odpowiedziała poirytowana.
- Nie wierzę... Chyba jest coś, co lubisz robić.
- Lubię matce grać na nerwach - zaśmiała się. - I ojcu kasę z portfela podbierać.
- Przestań - odezwał się Nikodem. - Wika lubi dzieci i po szkole pójdzie na pedagogikę - rzekł.
- Chciałbyś! - zaoponowała Wiktoria. - Nie idę na żadne studia. W ogóle nie wiem, czy skończę liceum... Mam to w dupie.
Ada uśmiechnęła się.
- Czemu tak mówisz? - spytała.
- Bo tak jest... Prawda jest taka, że nikomu nie zależy na tym, żebym skończyła szkołę. Stary przeprowadził się do kochanki i ma na wszystko wydygane a stara jest wiecznie zajęta. Może jak zostanę drugi rok w tej samej klasie to zauważą, że mają córkę...
- Wika, tak nie można! Kogo skrzywdzisz powtarzając rok? Rodziców czy siebie? To sobie zrobisz pod górkę, a nie im. Coś o tym wiem.
- Gówno wiesz - mruknęła Wiktoria.
- Jak miałam czternaście lat mój ojciec wyprowadził się do kochanki, z którą miał czteroletnie dziecko. Przestałam się uczyć i zaczęłam chodzić na wagary. Robiłam to na złość ojcu. I co mi z tego przyszło? Pół roku później moja mama zmarła... Przez ostatnie miesiące jej życia przysporzyłam jej tyle trosk, że głowa mała... Nie dość, że cierpiała przez ojca, to jeszcze przeze mnie. Jak sobie o tym pomyślę, to po prostu... Do dziś mam blizny na ręce...
Ada spuściła wzrok, po czym zsunęła bransoletki z nadgarstka. Wiktoria zamyśliła się. Ze współczuciem spojrzała na blizny zdobiące dłoń Ady.
- Wujek na szczęście przygotował mnie wtedy do komisa. Gdyby nie to, powtarzałabym klasę. Wika, powiedziałam ci to wszystko, bo z tego co widzę, wydaje ci się, że świat kręci się wokół ciebie. Świat nie kreci się wokół ciebie. To, że masz problemy w domu, wielce mi co! Pokaż mi człowieka, który nie ma problemów. Wszyscy je mają!
- Głupio gadasz... - westchnęła Wiktoria. - Moje życie jest do dupy i to wina moich starych.
- Ciesz się, że ich masz... Jacy by nie byli są gotowi wskoczyć za tobą w ogień...
- Ada nie gada głupio - odezwał się Nikodem. - Wika, ja też mógłbym się wściekać na tatę, bo wciąż mi nawraca o szkole i gna mnie do nauki. Mógłbym mu się stawiać i buntować, ale co by mi to dało? Rodzice zawsze chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Twoi rodzice też nie chcą dla ciebie źle, a ty chodzisz na wagary, bo chcesz zrobić im na złość, a tak naprawdę robisz krzywdę tylko sobie. Potem to ty będziesz powtarzała rok, a nie oni.
Wiktoria poczuła się osaczona. Wyrwała rękę z uścisku Nikodema.
- Dajcie mi spokój! - zawołała, po czym pobiegła w stronę auta.
- Wika! Zaczekaj! - krzyknął Nikodem ruszając za nią w pościg.
- Spadaj! Zostaw mnie! - odparła odpychając go tuż przed samochodem. Wsiadła za kierownicę. Z piaskiem opon odjechała.
Nikodem zwiesił nisko głowę. Ada podeszła do niego. Przytuliła go.
- Daj sobie z nią spokój - szepnęła. - Zasługujesz na kogoś lepszego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro