Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

POWIEDZ AA

Jasiu, Franek i Agata leżeli na rozłożonej kanapie. Lusia narzuciła na nich gruby, wełniany koc.
- Chodź, Aga... Mama uczesze ci włoski - powiedziała siadając na rogu kanapy.
Agata skrzyżowała ręce.
- Nie - powiedziała, po czym schowała głowę pod koc.
- Agatka, trzeba rozczesać włoski po kąpieli... Ej, czy księżniczki się zachowują tak jak ty?
- Jeszcze gorzej - odezwał się Jasiu.
Agatka wychyliła głowę spod koca.
- Jestem prosiakiem! Chrum, chrum, chrum! - zawołała.
- A ja żabom - rzekł Jasio kulając się na łóżku. - Właśnie! Moje żaby!
Chłopiec zeskoczył z kanapy, po czym pobiegł wprost na korytarz. Zajrzał do wiaderka.
- Żyjecie? - zapytał. - Żyjecie... A ty, mały kieszonkowcu? - zwrócił się tym razem do jaszczurki. - Żyjesz sobie grzecznie... Dobrze...
- Jasiu, czym ty się teraz zajmujesz? W tej chwili wracaj do łóżka! - zawołała Daniela na siłę wyjmując córkę spod koca. Posadziła ją na swoich kolanach. Zaczęła delikatnie rozczesywać jej kręcone włoski.
Jasiu wbiegł do salonu. Wskoczył pod kołdrę. Po chwili obaj z Frankiem wybuchnęli śmiechem.
- Chłopaki! Z czego się śmiejecie? - odezwała się Agata.
- Nie możemy ci powiedzieć! - odparł Franciszek.
- Chłopaki!
- Agata, nie wierć mi się!
- Ała!
Lusia niechcąco pociągnęła córkę za włosy. Agata krzyknęła, po czym uderzyła mamę w policzek.
- Nie! To są szczyty! - zawołała Daniela. - Jesteś nieznośna! Proszę założyć na nogi kapcie i biegiem do swojego pokoju spać!
Dziewczynka wytknęła język na mamę, po czym wzięła w ręce leżące na kanapie lalki Barbie. Tanecznym krokiem poszła na górę.
Chłopcy z kolei wciąż się podśmiechiwali. Danielę ciekawiło to, co robią pod kocem. Odkryła ich, na co obaj wybuchnęli śmiechem.
- Co? Mam arbuza na nosie? - zażartowała. - Z czego się śmiejecie?
- Mama! A połóż się na łóżku i zamknij oczy - odezwał się Jasiu.
- A ty w tym czasie wysadzisz dom w powietrze? - odparła uśmiechając się do synka.
- Nie! Mama, na weź!
- No dobrze...
Daniela położyła się na kanapie. Zamknęła oczy.
- A teraz powiedz Aa - rzekł Janek.
- Aa...
Siedmiolatek wyciągnął jaszczurkę spod koca, po czym położył ją na lekko otwartych ustach matki. Lusia podskoczyła. Serce podeszło jej do gardła. Wszystko działo się tak szybko, że Daniela nie spostrzegła nawet, co Jasiu położył na jej twarzy. Jedyne, czego była pewna to to, że przez chwilę miała na swych wargach nieprzyjemne, zimne, poruszające się stworzonko.
Sfrustrowana pobiegła do łazienki. Dokładnie umyła sobie twarz wodą z mydłem. Wyszorowała zęby. Wypłukała też jamę ustną płynem aloesowym.
Gdy wróciła do salonu, Jasia i Frania nie było już na kanapie. Obok ławy leżał koc, a kilka kroków dalej, wielka, brązowa poduszka.
Daniela podniosła ją z podłogi. Schyliła się też po koc. Rzuciła na kanapę jedno i drugie. Wykończona emocjonalnie chwyciła po telefon. Chciała zadzwonić do męża, wyżalić się przed nim - ale tego nie zrobiła.
Położyła się na kanapie. Przykryła się kocem po samą szyję. Zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro