Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poniedziałek

Nikodem wybiegł z domu w samych gaciach i koszulce. Pogłaskał Misia, Monsterka, po czym otworzył szeroko bramę.
Na podwórko Jasińskich wjechało czarne AUDI. Nastolatek rumieniąc się i obserwował wychodzącą z samochodu Wiktorię.
- Hej misiaku - przywitała go.
- No cześć - odpowiedział podając swojej dziewczynie obydwie ręce. - Buziaka chciałaś?
Pokiwała głową, po czym uśmiechnąwszy się, wpięła swoje palce we włosy Nikodema. Parę połączył namiętny pocałunek, który trwałby dłużej, gdyby nie Szymon.
Mężczyzna dopiero co się obudził. Miał porządnego kaca. Bolała go głowa. Wyszedł na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza i poprawić swoje kiepskie samopoczucie.
- Nikodem! - zawołał widząc całującą się parę zakochanych. - Może byś się ubrał!
Nastolatek speszył się bardzo. Zawstydzony pochylił nisko głowę, po czym wspólnie z Wiktorią ruszył w stronę domu.
- A pana nie powinno być w pracy? - odezwała się Wiktoria.
- A ciebie w szkole? - odparował. - Dlaczego nie chodzisz do szkoły, co?
- Widocznie wszystko już wiem i nie muszę się uczyć - powiedziała wchodząc przed Nikodemem do salonu.
- Mądry człowiek uczy się przez całe życie - rzekł Szymon zamykając za sobą tarasowe drzwi.
Nikodem popędził do łazienki się ubrać. Szymon popatrzył na Wiktorię z namysłem.
- Usiądź - rzekł. - Napijesz się czegoś? - spytał.
- Ma pan whisky? - spytała bezczelnie.
- Mam na myśli kawę, herbatę - odparł.
- A, to nie - westchnęła. - Poczekam aż Niko się ubierze. Może pojedziemy do jakiegoś baru czy coś...
- Nikodem na pewno nie pojedzie z tobą do żadnego baru. Twoja matka wie, że zabrałaś jej auto?
- Mama ma do pracy dziesięć minut drogi spacerkiem. Nie potrzebny jej samochód - wyznała przeciągając się wygodnie. - Nikuś! Pośpiesz się tam! - zawołała.
Szymon nalał wody do czajnika. Wsypał kawę do kubka. Przetarł zmęczone oczy.
Po chwili z łazienki wyszedł Nikodem. Chłopiec był w świetnym nastroju. Nalał napoju sobie i Wiktorii.
- Tata, może oddałbyś mi mój iPhone, co? Ja potem nie wiem, kiedy Wiktoria chce przyjechać... Przez to wyleciałem na dwór w gaciach. Jakbym miał telefon, wiedziałbym...
- Dobra, nie stękaj - rzekł Szymon przerywając Nikodemowi w połowie zdania. - W sypialni w górnej szufladzie. Weź sobie.
- No... W końcu... - westchnął nastolatek. - Czekaj, Wika. Pójdę po ten telefon, bo masakra bez niego.
Szymon ponownie skierował wzrok na Wiktorię. Uśmiechnął się do niej.
- Dałbym mu prędzej ten telefon, ale całkiem zapomniałem, że mu go zabrałem - wytłumaczył się. - Tobie też mama zabiera telefon, jak jesteś nieposłuszna?
- A, by spróbowała - odparła dziewczyna.
- Z ojcem masz kontakt?
- A co?
- Nic. Tak pytam.
- Słabo go widuję, bo jest zapracowany. Stale jeździ w delegacje - wyjaśniła.
- To pewnie jest ci ciężko...
Wiktoria zaśmiała się.
- Ciężko? Olewam go. Przelewa mi kasę na konto. To się liczy...
- Serio tak myślisz?
Osiemnastolatka pochyliła głowę na dół. Zamyśliła się. Wzruszyła ramionami.
Wtem z łazienki wyszedł Nikodem. Młodzieniec miał włosy uczesane w irokeza. Na czarny t-shirt narzucił koszulę w czarno-zieloną kratę. Uśmiechnąwszy się szeroko, usiadł naprzeciw Wiktorii.
- To co robimy? - spytał. - Idziemy do mnie?
- Przejedźmy się gdzieś - odparła.
Nikodem skierował wzrok na ojca.
- Nie ma mowy. Masz lekarskie zwolnienie. Nie chodzisz do szkoły. Masz siedzieć w domu.
- Ale tato... To bezsensu... 
- Nie ma dyskusji.
Nikodem przewrócił oczami.
- Chodź, przejdziemy się nad jezioro - rzekł wstając z kanapy.
Szymon zmierzył go wzrokiem. Patrzył, jak para wychodzi z domu i zmierza wprost w stronę auta.
Zdezorientowany mężczyzna zdecydował, że nie będzie biegł za synem. W milczeniu patrzył, jak młodzi wyjeżdżają samochodem z podwórka.
Po chwili zagotowała się woda na kawę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro