Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Policja

Krzyki dobiegające z domu Młynarczyków słychać było już przy altanie. To tam Marcel zostawił swój rower.
Młodzieniec nie zamierzał wchodzić do domu sąsiadów głównymi drzwiami. Nie chciał narażać się pijanemu Oliwerowi. Tym bardziej nie zamierzał wchodzić w drogę Jankowi. Po cichu wszedł do domu przez letnią kuchnię, po czym niezauważony pobiegł schodami wprost do pokoju Melki.
Amelia, Julia i Kornel siedzieli obok siebie na łóżku. Najstarsza z dziewczyn trzymała w ręce smartfon. Na widok Marcela, odetchnęła z ulgą. Mocno się w niego wtuliła.
- Wiesz, jak mu odwala? - odezwała się drżącym głosem. - Wczoraj jak mama nie dała mu kasy, to tak trzasnął drzwiami od kuchni, że aż szyba pękła. Taty nie było akurat w domu... A dzisiaj... Masakra...
- Oli przyszedł tak napruty, że ledwo się trzymał na nogach... - szepnęła czternastoletnia Julia.
- Myśleliśmy, że położy się i będzie spał do rana, ale się obudził... Wszedł sobie do kuchni i wziął kluczyki od auta... Całe szczęście, że tata był na dworze i go zauważył, jak wsiada do samochodu...
- Rozdygałby auto jak nic - odezwał się Kornel.
Wtem uchyliły się drzwi od pokoju Amelii. Julia podskoczyła ze strachu. Na widok mamy, podbiegła do niej, by ją przytulić.
- Marcel, a co ty tu robisz? - odezwała się Emilia.
- Przyjechałem po Melkę... - oznajmił.
- Mama, my zadzwoniliśmy po policję - powiedziała Amelia nieśmiało.
- Co zrobiliście?
- No bo Oliwer krzyczał, że pozabija wszystkich... Mama, a co jeśli faktycznie zrobi komuś krzywdę? Przecież to debil.
- A co Oliwer teraz robi? - odezwał się Kornel.
Emilii łzy stanęły w oczach.
- Poszedł do garażu... Pewnie ma tam pochowane picie... Melka, po co dzwoniłaś na policję? Przecież jak ojciec się o tym dowie to się wścieknie!
- To może ja zabiorę Melkę do siebie - odezwał się Marcel. - Po co ma się narażać panu Jankowi? Chodź, Melka...
- Idę z wami - szepnęła Julka chwytając się ręki starszej siostry.
- Marcel, to weź całą trójkę... Jak sytuacja się trochę uspokoi wezmę auto i przyjadę po was.
Nastolatek pokiwał głową. Emilia podeszła do okna. Zbladła.
- Policja przyjechała... Wyjdźcie tylnimi drzwiami... Raz, raz...
Marcel, Amelia, Julia i Kornel popędzili w kierunku schodów. Po chwili byli już na dole.
Na dworze było już całkiem ciemno. Marcel poprowadził trójkę uciekinierów w kierunku altanki. Dzieciaki z bezpiecznej odległości obserwowały wychodzących z radiowozu policjantów. Po chwili z domu wyszli Janek i Emilia. Ojciec Amelii był wyraźnie zaskoczony interwencjom policji. Wprowadził funkcjonariuszy do domu.
- Kornel, chcesz się przejechać na moim rowerze? - odezwał się Marcel.
- Pewnie, że chcę - rzekł chłopiec.
- To trzymaj... Tylko nie dotykaj przerzutek, bo są rozwalone...
- Spoko! - rzekł Kornel wsiadając na rower.
Melka uśmiechnęła się do Marcela. Chwyciła go za rękę. Już nie przejmowała się tym, co działo się w domu. Miała obok siebie Marcela. Czuła się przy nim bezgranicznie bezpieczna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro