Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piłeczka

Agatka siedziała na wewnętrznym parapecie. Patrzyła przez okno na Szymona i Marcela wychodzących z samochodu. Nie mogła się doczekać, kiedy w końcu wejdą do domu. Miała nadzieję, że tata kupił coś dla niej.
Lusia wsunęła blachę z szarlotką do nagrzanego piekarnika.
- Franek, buty na nogi. Tata idzie - odezwała się.
Chłopiec prędko ruszył w poszukiwaniu swoich kapci. Znalazł je pod kanapą. Prędko wsunął je na nogi.
Niemalże w tym samym momencie do mieszkania weszli Szymon i Marcel. Nastolatek trzymał w ręku reklamówkę z zakupami. Postawił ją na stole. Lusia zajrzała do środka. Zaczęła rozpakowywać pakunki.
- Szymon, Ada dzwoniła.
Mężczyzna uśmiechnął się. Zdjął Agatę z parapetu, po czym podszedł do żony.
- Wpadną dzisiaj wieczorem - kontynuowała Daniela.
- No, dobrze - odparł biorąc w rękę leżące na stole jabłko. Wypolerował je rękawem od koszuli.
- Tata, a co mi kupiłeś? - odezwała się Agatka.
- A co byś chciała, żabko? - odparł patrząc w jej brązowe oczka.
- No, kucyka...
Szymon głośno się zaśmiał. Dziewczynka oparła ręce o swoje biodra. Zrobiła groźną minę.
- Co, Aga? Nie obrażaj się na tatę...
- Właśnie, Gacia - odezwał się Marcel. - Jakbyś wiedziała, co tata kupił to byś nie szczelała takich min.
- A co kupił? - spytała dziewczynka.
- A listeweczki... Ale nie powiem ci po co... Tata, nie mówmy jej - zwrócił się do Szymona.
- Oczywiście, że nie powiemy.
Wtem Jasio wyszedł zza kanapy.
- Franek! Co ja znalazłem! - zawołał rozpromieniony.
- Co? - odezwał się drugi chłopiec.
- No, sam zobacz! - odparł Jasio podnosząc w górę kauczukową piłeczkę.
- Jasiu, daj mi! - zawołał Franciszek.
- Nie. Ja ją znalazłem - odpowiedział Janek.
- Ale to moja piłka!
- Moja!
Szymon spojrzał na Lusię. Kobieta była gotowa zainterweniować. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że mąż wziął ją na bok.
- Niech się docierają - rzekł.
- Pobiją się zaraz - odpowiedziała kobieta.
- Nie pobiją... Nie wtrącamy się.
- No, okej... Jak chcesz.
Szymon zjadł jabłko do końca. Lusia oparła się plecami o lodówkę. Z zaciekawieniem obserwowała konfrontację chłopców.
- Jasiu, tak naprawdę to jest moja piłeczka, bo ty swoją wyrzuciłeś w krzaki... - szepnął Franciszek. - Pamiętasz?
- Ale to nic.
- Oddaj mi, bo będę płakał - rzekł Franek pocierając ręką swoje lewe oko.
- Nie słyszysz mendo? Oddaj mu, bo będzie płakał! - rzekł przechodzący przez salon Marcel.
- Hej! A ty co? - odezwał się Szymon.
- To jego piłka. Niech mu odda - rzekł Marcel.
- Ostatni raz nazwałeś brata mendą! - rzekł Szymon podniesionym głosem. - Proszę przeprosić Jasia.
- Bez przesady - westchnął Marcel.
- Bez dyskusji!
Nastolatek westchnął głęboko, po czym spojrzał na Jasia. Siedmiolatek uśmiechnął się. Cieszył się, że ojciec stanął po jego stronie.
- Sory Jasiu - rzekł Marcel.
- Przeproś go jak należy - odparł Szymon. - Marcel, Jasiu to twój młodszy brat. Nie chcę słyszeć, że mówisz do niego w obraźliwy sposób. Czy to jest jasne?
- Tak. Przepraszam cię, Jasiu - rzekł Marcel patrząc bratu w oczy.
- Spoko - odparł Janek wskrobując się na kanapę. - Franek, chcesz piłeczkę?
- No - odparł Franciszek.
- To sobie po nią leć! Aport! - zawołał Jasiu rzucając kauczukową piłeczkę w kierunku korytarza.
Franek pobiegł za piłką. Jasio wybuchnął śmiechem.
Szymon i Daniela bez słowa spojrzeli na siebie.
- Mówiłem, że to menda - odezwał się Marcel.
- Idź już do siebie - odparł Szymon siadając przy stole.
Po chwili do salonu wbiegł Franek. Był szczęśliwy.
- Mam piłeczkę - pochwalił się mamie.
- Super, synuś - powiedziała Daniela zerkając na męża.
- Idę, dam ją Czopkowi, żeby sobie kulał!
- No, idź... - odparła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro