Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Paletka

Marcel siedział w swoim pokoju. Uczył się słówek z języka angielskiego. Tego dnia wiedza wchodziła mu do głowy wyjątkowo opornie. Jego myśli krążyły wokół kursu na prawo jazdy, który miał się rozpocząć już w przyszłym tygodniu.
W pewnym momencie młodzieniec usłyszał huk dobiegający z pokoju chłopaków. Zaniepokojony owym odgłosem, postanowił sprawdzić, czy któryś z jego braci nie zrobił sobie krzywdy.
Drzwi od pokoju bliźniaków były uchylone. Marcel miał już wejść do środka, jednak wypowiedziane przez Franka słowa, poraziły go niczym piorun.
- Zobaczysz! Powiem tacie wszystko i jeszcze mu nakłamię na ciebie. Powiem, że dmuchałeś żaby w szkole i, że ciągle mówisz na mnie "gnój".
- Ale ja tak na ciebie nie mówię. To ty ciągle tak na mnie mówisz! - odparł Jasiu podchodząc do klatki Czopka.
Franek prędko podbiegł do brata. Popchnął go. Chłopcy zaczęli się szarpać.
- Puść mnie, gnoju! - krzyknął Franek trzymając brata za kołnierz od koszulki.
- Nie zbliżaj się do mojego Czopka, bo pożałujesz! - odparował Franciszek.
Marcel nie zamierzał bezczynnie przyglądać się bójce swoich braci. Szybkim krokiem wszedł do ich pokoju. Chwycił obydwu z tyłu za szyje.
- Co to za rękoczyny? - odezwał się. - Uspokoić was?
- No! Jasia uspokój! - zawołał Franciszek. - Powiedział, że utopi Czopka w kiblu!
Marcel zmarszczył brwi. Skierował wzrok na starszego z bliźniąt.
- Jasiu! Trzepnąć cię w dupę? Gdzie jest ta paletka! Zaraz obaj dostaniecie ode mnie! - dodał kierując wzrok w stronę pudła z zabawkami.
- Jasiu rozwalił taras a potem uciekł mamie aż do Melki! - zawołał Franek. - Schował się u żab! I powiedział, że mam nie mówić tego tacie, bo mi utopi Czopka w kiblu... Gnój!
Jasio zacisnął zęby. Zmarszczył brwi. Bał się, że za moment dostanie od Marcela lanie.
Młodzieniec tymczasem spojrzał groźnie na Franciszka.
- Taki jesteś mądry?! - krzyknął na niego. - Słyszałem, jak powiedziałeś Jasiowi, że nakłamiesz na niego tacie!
- Nastraszyłem go tylko! - krzyknął Franciszek.
- Jak ja cię zaraz nastraszę to zlejesz się w gacie! Jeszcze raz usłyszę, jak mówisz na Jasia "gnój" to zobaczysz, co się będzie działo!
Janek uśmiechnął się nieznacznie. Był zaskoczony, że Marcel stanął w jego obronie.
- I ma być spokój! Jeśli usłyszę, że jeden drugiego bije, popycha czy kopie, to obaj dostaniecie ode mnie takie lunty, że mama nie będzie wiedziała, który jest Jasiu a który Franek! Zrozumiano?!
Obydwaj chłopcy spuścili głowy na dół. Marcel poczuł coś w rodzaju tryumfu. Uśmiechnął się w duchu.
- Zadałem wam pytanie! - rzekł.
- Zrozumieliśmy - szepnął Franciszek.
- Na pewno? Jasiek!
- No... - szepnął chłopiec.
- No, to proszę mi tu teraz przynieść tą paletkę do tenisa stołowego, żebym miał ją w pogotowiu, jak mnie któryś z was wkurzy!
Bliźniaki popatrzyli na siebie. Jasio wkulał się pod łóżko. Franek zaś podszedł do pudła z zabawkami. Szybko znalazł paletkę. Podszedł do Marcela, by mu ją podać.
- My z Jasiem powiemy tacie, że zabrałeś naszą zabawkę... - szepnął.
- Jeśli będziesz mnie wkurzał, to zanim ci wkropię, powbijam w tą paletkę kilka pinezek.
- Chyba nie!
- Chcesz się przekonać?
Franek zacisnął mocno powieki, po czym wbiegł pod łóżko, pod którym leżał już Jasio. Rozpłakał się.
Na Marcelu płacz Franciszka nie zrobił absolutnie żadnego wrażenia. Osiemnastolatek podrzucił paletkę w górę. Chwyciwszy ją, wyszedł z pokoju braci.
Franek tymczasem usiadł na łóżku, pod którym leżał Jasiu. Pochylił głowę na dół.
- No to mamy przerąbane - rzekł.
- Przez ciebie - rozległ się głos spod łóżka.
- No... I przez ciebie...
- A tak naprawdę to przez Czopka...
Franek podniósł się z łóżka. Wyciągnął Czopka z klatki. Pogłaskał go po ciemnym futerku.
- Widzisz, co narobiłeś, Czopek? - westchnął strapiony. - Przez ciebie ja i Jasiu mamy przesrane...
Janek wychylił głowę spod łóżka.
- Daj, wrzucimy go za to do kibla i spłuczemy - rzekł.
- Dobra - odparł Franek. - Żartowałem! - dodał bezzwłocznie.
- No, ja też... Prędzej bym wrzucił kota Agaty do kibla niż Czopka - wyznał.
- Kota Agaty? A czemu?
- Bo ma głupie imię... Marcelinka... Jak Marcel... Ble!
- Ble! Ble!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro