Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lekcje

Jasiowi zrzedła mina. Ze łzami w oczach spoglądał jak Szymon wyciąga z jego plecaka książki i zeszyty.
- No co tak patrzysz? Za trzy dni idziesz do szkoły. Kto ma za ciebie lekcje zrobić? - rzekł ojciec chłopca siadając przy stole.
- Franek może zrobić - westchnął Jasiu.
- Franek ma swoje lekcje do odrobienia. Chodź, pomogę ci.
- Słyszysz Jasiu? Tata ci pomoże - odezwał się siedzący obok ojca Franciszek. - Tata, ja już zrobiłem całą stronę... Pokazać?
- Pokazać - odparł mężczyzna biorąc do ręki ćwiczenia syna. - Franek, staranniej pisz. To nie wyścigi - rzekł oddając synowi jego książkę.
- No...
- Jasiu... Liczę do trzech i chcę cię widzieć przy stole. Raz, dwa...
Jasiu położył się na kanapie. Rozpłakał się. Szymon wstał z krzesła. Podszedłszy do syna, wziął go na ręce.
- Trzy - rzekł.
- Nie będę robił lekcji - powiedział chłopiec przez zaciśnięte zęby.
- Będziesz - rzekł Szymon niosąc Jasia w kierunku stołu. Usiadłszy, posadził niesfornego synka u siebie na kolanach. Włożył długopis w jego prawą rękę.
- Nie będę pisał - rzekł Jasio.
- Będziesz. Jeszcze raz usłyszę z twoich ust słowo "nie" i spuszczę ci porządne lanie. Zgoda?
Jasio nic nie odpowiedział. Zacisnął mocno powieki. Frankowi zrobiło się niezwykle żal brata.
- Jasiu, chcesz mój długopis w pingwiny? - zapytał.
- Nie chcę - rzekł Jasiu.
- Powiedziałeś NIE. Tata zabronił ci mówienia NIE - odparował Franek.
Szymon uśmiechnął się.
- Co my tu mamy? Literki... Jasiu, pięć linijek literki A i pięć linijek literki O na początek. Do dzieła.
Chłopiec niechętnie otworzył swój zeszyt na ostatniej zapisanej stronie.
- Co to? - rzekł patrząc na rysunek przedstawiający dwie księżniczki, z których jedna miała włosy pokolorowane pomarańczową kredką.
Szymon momentalnie skierował wzrok na siedzącą na kanapie Agatę.
- Córuś, podejdź no do mnie na słówko - rzekł.
- A po co? - odpowiedziała.
- Po to, że narysowałaś u Jasia w zeszycie Julkę i rudą - odezwał się Franek.
- No to co? - szepnęła dziewczynka.
- A to, że tak się nie robi. Nie wolno rysować w czyichś zeszytach - rzekł Szymon. - Odłożysz teraz swoje lale i postoisz trochę w kącie.
- Nie - odpowiedziała zdejmując rudej koronkową sukienkę.
Szymon zesadził Jasia z kolan.
- Pisz literki - zwrócił się do niego.
Podszedł do Agaty. Chwycił ją za rękę, po czym wprowadził do kąta. Dziewczynka naburmuszyła się. Tupnęła nogą.
- Bez nerwów! Jak ja się zaraz zdenerwuję to dopiero będzie! - przygroził jej.
Pięciolatka zmarszczyła ciemne brwi, po czym odwróciła się w stronę ściany. Szymon spojrzał na zegarek.
- Jeśli będziesz tak grzecznie stała, to za pięć minut pozwolę ci wrócić do zabawy. Jeśli będziesz niegrzeczna to postoisz sobie dłużej - rzekł. - Zrozumiałaś?
Agata kiwnęła głową. Łzy cisnęły jej się do oczu.
- Mogę Julkę? - spytała.
- Za pięć minut - odpowiedział wracając do stołu. Usiadłszy wziął Jasia na kolana. Spojrzał w jego zeszyt.
- Ładnie? - szepnął chłopiec.
Literki Jasia były koślawe i niestaranne. Szymon postanowił jednak nie krytykować synka. Znał Jasia i wiedział, jak niewiele potrzeba, by chłopczyk zniechęcił się do pisania literek.
- Śliczne - rzekł nie do końca szczerze.
- Ładniej mi wychodzi, kiedy piszę drugą rączką - szepnął Jasiu unosząc na chwilę wzrok na tatę.
- No, dobrze... Pisz drugą - odparł Szymon.
Chłopiec uśmiechnął się. Przełożył długopis w lewą dłoń, po czym odetchnął z ulgą. Szymon pogłaskał synka po włosach. Ze zdumieniem patrzył z jaką precyzją i starannością Jasiu stara się pisać literkę "O".
- Ślicznie - pochwalił go tym razem naprawdę szczerze.
Agata, która wciąż stała w kącie zaczęła się powoli niecierpliwić. Ucieszyła się, kiedy usłyszała głos mamy.
- Szymon, nie widziałeś mojego telefonu? - odezwała się Daniela.
- Na komodzie w sypialni - odparł.
- Gacia w kącie stoi? Przejdę się z nią trochę do Tosi.
Dziewczynka uśmiechnęła się. Odwróciła się w stronę mamy. Wyciągnęła ku niej swoje małe rączki.
- Mama, ratunku - szepnęła.
- Ratunku? Chodź... Ubierzemy sweterek i spódniczkę...
Agata wbiegła w ramiona mamy. Cieszyła się, że jej uciążliwa kara dobiegła końca. Daniela ubrała córkę, wzięła telefon z komody, pogłaskała Jasia, Frania i Szymona, po czym wspólnie z córką wyszła na zewnątrz.
- Ja też chcę na dwór - odezwał się Jasio.
- Pójdziesz... Napiszesz literki do końca, zrobisz rysunek czterech pór roku i pójdziemy trochę na dwór.
Jasiu i Franek spojrzeli na siebie z uśmiechem, po chwili obaj kiwnęli głowami. Cieszyli się, że w ten w miarę pogodny dzień, będą mogli pobiegać po podwórku i pobawić się z szalonym Monsterkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro