Lekcje
Jasiowi zrzedła mina. Ze łzami w oczach spoglądał jak Szymon wyciąga z jego plecaka książki i zeszyty.
- No co tak patrzysz? Za trzy dni idziesz do szkoły. Kto ma za ciebie lekcje zrobić? - rzekł ojciec chłopca siadając przy stole.
- Franek może zrobić - westchnął Jasiu.
- Franek ma swoje lekcje do odrobienia. Chodź, pomogę ci.
- Słyszysz Jasiu? Tata ci pomoże - odezwał się siedzący obok ojca Franciszek. - Tata, ja już zrobiłem całą stronę... Pokazać?
- Pokazać - odparł mężczyzna biorąc do ręki ćwiczenia syna. - Franek, staranniej pisz. To nie wyścigi - rzekł oddając synowi jego książkę.
- No...
- Jasiu... Liczę do trzech i chcę cię widzieć przy stole. Raz, dwa...
Jasiu położył się na kanapie. Rozpłakał się. Szymon wstał z krzesła. Podszedłszy do syna, wziął go na ręce.
- Trzy - rzekł.
- Nie będę robił lekcji - powiedział chłopiec przez zaciśnięte zęby.
- Będziesz - rzekł Szymon niosąc Jasia w kierunku stołu. Usiadłszy, posadził niesfornego synka u siebie na kolanach. Włożył długopis w jego prawą rękę.
- Nie będę pisał - rzekł Jasio.
- Będziesz. Jeszcze raz usłyszę z twoich ust słowo "nie" i spuszczę ci porządne lanie. Zgoda?
Jasio nic nie odpowiedział. Zacisnął mocno powieki. Frankowi zrobiło się niezwykle żal brata.
- Jasiu, chcesz mój długopis w pingwiny? - zapytał.
- Nie chcę - rzekł Jasiu.
- Powiedziałeś NIE. Tata zabronił ci mówienia NIE - odparował Franek.
Szymon uśmiechnął się.
- Co my tu mamy? Literki... Jasiu, pięć linijek literki A i pięć linijek literki O na początek. Do dzieła.
Chłopiec niechętnie otworzył swój zeszyt na ostatniej zapisanej stronie.
- Co to? - rzekł patrząc na rysunek przedstawiający dwie księżniczki, z których jedna miała włosy pokolorowane pomarańczową kredką.
Szymon momentalnie skierował wzrok na siedzącą na kanapie Agatę.
- Córuś, podejdź no do mnie na słówko - rzekł.
- A po co? - odpowiedziała.
- Po to, że narysowałaś u Jasia w zeszycie Julkę i rudą - odezwał się Franek.
- No to co? - szepnęła dziewczynka.
- A to, że tak się nie robi. Nie wolno rysować w czyichś zeszytach - rzekł Szymon. - Odłożysz teraz swoje lale i postoisz trochę w kącie.
- Nie - odpowiedziała zdejmując rudej koronkową sukienkę.
Szymon zesadził Jasia z kolan.
- Pisz literki - zwrócił się do niego.
Podszedł do Agaty. Chwycił ją za rękę, po czym wprowadził do kąta. Dziewczynka naburmuszyła się. Tupnęła nogą.
- Bez nerwów! Jak ja się zaraz zdenerwuję to dopiero będzie! - przygroził jej.
Pięciolatka zmarszczyła ciemne brwi, po czym odwróciła się w stronę ściany. Szymon spojrzał na zegarek.
- Jeśli będziesz tak grzecznie stała, to za pięć minut pozwolę ci wrócić do zabawy. Jeśli będziesz niegrzeczna to postoisz sobie dłużej - rzekł. - Zrozumiałaś?
Agata kiwnęła głową. Łzy cisnęły jej się do oczu.
- Mogę Julkę? - spytała.
- Za pięć minut - odpowiedział wracając do stołu. Usiadłszy wziął Jasia na kolana. Spojrzał w jego zeszyt.
- Ładnie? - szepnął chłopiec.
Literki Jasia były koślawe i niestaranne. Szymon postanowił jednak nie krytykować synka. Znał Jasia i wiedział, jak niewiele potrzeba, by chłopczyk zniechęcił się do pisania literek.
- Śliczne - rzekł nie do końca szczerze.
- Ładniej mi wychodzi, kiedy piszę drugą rączką - szepnął Jasiu unosząc na chwilę wzrok na tatę.
- No, dobrze... Pisz drugą - odparł Szymon.
Chłopiec uśmiechnął się. Przełożył długopis w lewą dłoń, po czym odetchnął z ulgą. Szymon pogłaskał synka po włosach. Ze zdumieniem patrzył z jaką precyzją i starannością Jasiu stara się pisać literkę "O".
- Ślicznie - pochwalił go tym razem naprawdę szczerze.
Agata, która wciąż stała w kącie zaczęła się powoli niecierpliwić. Ucieszyła się, kiedy usłyszała głos mamy.
- Szymon, nie widziałeś mojego telefonu? - odezwała się Daniela.
- Na komodzie w sypialni - odparł.
- Gacia w kącie stoi? Przejdę się z nią trochę do Tosi.
Dziewczynka uśmiechnęła się. Odwróciła się w stronę mamy. Wyciągnęła ku niej swoje małe rączki.
- Mama, ratunku - szepnęła.
- Ratunku? Chodź... Ubierzemy sweterek i spódniczkę...
Agata wbiegła w ramiona mamy. Cieszyła się, że jej uciążliwa kara dobiegła końca. Daniela ubrała córkę, wzięła telefon z komody, pogłaskała Jasia, Frania i Szymona, po czym wspólnie z córką wyszła na zewnątrz.
- Ja też chcę na dwór - odezwał się Jasio.
- Pójdziesz... Napiszesz literki do końca, zrobisz rysunek czterech pór roku i pójdziemy trochę na dwór.
Jasiu i Franek spojrzeli na siebie z uśmiechem, po chwili obaj kiwnęli głowami. Cieszyli się, że w ten w miarę pogodny dzień, będą mogli pobiegać po podwórku i pobawić się z szalonym Monsterkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro