Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawa

Zaraz po obchodzie lekarskim, Marysia weszła do sali, w której leżał Antek. Chłopiec leżał na łóżko z głową zwrócona w stronę okna. Był przygnębiony. Marysia od razu to dostrzegła. Wiedziała, że chłopak wciąż głęboko przeżywa śmierć rodziców. Jakby tego było mało teraz ten wypadek...
- Hej Antek... Przyniosłam ci owoce i sok - powiedziała Marysia wysuwając krzesło spod łóżka.
Antek odwrócił głowę w stronę siostry. Widząc jej radosny wyraz twarzy, uśmiechnął się lekko.
- Jak się dzisiaj czujesz?
- Najgorzej, że nie mogę nogą ruszyć... - rzekł. - Pomożesz mi usiąść?
- No, pomogę, pomogę... - odparła podnosząc w górę oparcie od łóżka.
- Marysia, a kto to jest ten chłopak, który tu z tobą przychodzi? - spytał czternastolatek.
- Jaki chłopak? - odparła.
- No, ten, który stoi tam za drzwiami i się na mnie gapi. Zaraz mu pokażę fuck you.
- Antek, nie rób tego! - zawołała spoglądając w stronę Nikodema. - To jest właśnie ten chłopak, o którym ci mówiłam... To on uratował ci życie...
- Serio? Znasz go? Chodzisz z nim? - spytał czternastolatek.
- Antek, odbiło ci?!
- Zawołaj go... Chcę mu podziękować...
Marysia ponownie odwróciła się w stronę Nikodema, po czym wyszła na korytarz. Wprowadziła osiemnastoletniego młodzieńca do sali, w której leżał jej brat.
Nikodem szczerze uśmiechnął się do czternastolatka, po czym uścisnął mu rękę.
- Jak tam, młody? - odezwał się. - Jak twoja noga?
- Nie boli... Podobno będę miał ją w gipsie przez cztery tygodnie...
- Zleci raz dwa... Jestem Nikodem...
- Antek... Chodzisz z moją siostrą?
Marysia zawstydziła się.
- Antek! - zawołała. - Nie pytaj się Nikodemowi o takie rzeczy...
- Moja siostra nigdy nie miała chłopaka, a ty wydajesz się fajny...
- Dzięki - odparł młody Jasiński uśmiechając się życzliwie do czternastolatka.
- Marysia lubi robić zdjęcia niebu. Jak chcesz ją poderwać to powiedz jej, że ma oczy jak niebo...
- Antek... Przyniosłam ci jabłuszka. Obrać ci jedno? - odezwała się Marysia.
- Nie... W skórce jest najwięcej witamin - rzekł Antek. - Nikodem, dzięki za akcję reanimację... - dodał kierując wzrok na osiemnastolatka.
Młodzieniec uśmiechnął się.
- Cieszę się, że mogłem pomóc - powiedział.
- Gdyby nie ty wąchałbym teraz kwiatki od spodu... Jakby nie patrzeć, pomogłeś... Marysia, a kiedy przyniesiesz mi z domu mój telefon? Zanudzić tu się można na śmierć...
- No, jakby co to powiedzieć? - westchnęła dziewczyna. - Taka przykra sprawa, że w momencie wypadku, twój telefon pękł - wyznała.
- Jak pękł? - spytał Antek.
- Szybka się rozwaliła... Nie da się go naprawić... Pytałam w punkcie serwisowym.
- Marysia, weź mnie nie załamuj... Zostawisz mi swój telefon?
- No, chyba żartujesz - odparła. - Dobrze wiesz, że potrzebuję telefon...
- Ja też potrzebuję...
- Widzę, że lepiej się już czujesz. Przyniosę ci jutro książki i będziesz się uczył. Weźmiesz się za naukę to ci czas szybciej minie.
- Nie denerwuj mnie...
Marysia uśmiechnęła się. Spojrzała na Nikodema.
- To jest właśnie mój brat. Na każdy temat z nim pogadasz, ale jak wspomnisz o książkach i szkole, usłyszysz tylko "nie denerwuj mnie".
Nikodem popatrzył na Antka z namysłem. Postanowił dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
- Do której szkoły chodzisz? - spytał.
- Na Armii Krajowej - odparł chłopiec bez entuzjazmu.
- I jak ci idzie?
- Opornie - odezwała się Marysia. - Nie lubi się uczyć. Zwłaszcza z matematyki...
- Nie lubisz matmy? - zdziwił się Nikodem.
- Mam głupią facetkę. Mówią na nią Kozica, bo ma głos jak koza...
- Antek! Nie mów tak - odezwała się Marysia.
- No dobra, jak baran - poprawił się chłopiec.
- Masz już jakieś oceny z matmy? - zainteresował się Nikodem.
- Ma, dwie dwóje - odparła błękitnooka blondynka.
- Marysia, Nikodem mnie się pyta a nie ciebie! Mam same piątki i szóstki - odparł nastolatek.
- Tak! - zawołała Marysia. - Nie słuchaj go... Nie uczy się... Dwóje ma...
Nikodem zamyślił się przez chwilę.
- To ja mogę cię pouczyć matematyki... - zaproponował.
- Nie, dzięki. Matma nie jest mi potrzebna do szczęścia.
- W której jesteś klasie? W ósmej, prawda? Będziesz miał w tym roku egzamin, od którego będzie zależało do jakiej szkoły zostaniesz przyjęty.
- Jakoś się napisze...
- Pewnie, że tak. Ja tam, Antek do niczego nie będę cię zmuszał... Ale gdybyś chciał nadrobić trochę zaległości to jestem do twojej dyspozycji.
- Okej. Dzięki.
Marysia popatrzyła na Nikodema oczyma przepełnionymi wdzięcznością. Im więcej czasu z nim spędzała, tym silniejsze stawało się uczucie, które jakiś czas temu pojawiło się w jej sercu. Ów młodzieniec wydawał jej się istnym ideałem. Był szczery i to od samego początku ich znajomości, szarmancki a jednocześnie zabawny i dowcipny. Nie przechwalał się, w serdeczny sposób wypowiadał się o swoich bliskich, co również w oczach Marysi było wyjątkowe i ujmujące.
Dziewczyna była zachwycona nowopoznanym młodzieńcem. Jego sposób bycia, wypowiadania się - wszystko to sprawiało, że Marysia pragnęła spędzać czas w jego towarzystwie.
- Skoczę po kawę z automatu. Marysia, co ci przynieść? - rzekł Nikodem wyrywając Marysię z zadumania.
- Nie... Nic - odpowiedziała.
- Na pewno? Jak coś to przyniosę...
- Nie, serio.
Nikodem uśmiechnął się. Puścił oko do Antka.
- To ja za minutę jestem z powrotem - rzekł.
- Okej - szepnęła Marysia pochylając nisko głowę.
Gdy Nikodem wyszedł z sali, Antek przyjrzał się siostrze z uwagą. Dobrze wiedział, że Nikodem wpadł jej w oko.
- Chodźcie ze sobą? - spytał bezpośrednio.
- Nie... Mówiłam ci przecież, że nie...
- Czemu? Przecież widzę, że lecisz na niego... Zresztą, ty jemu też się podobasz - rzekł.
Marysia uśmiechnęła się szeroko.
- Serio tak myślisz? - spytała rozpromieniona.
- No... Patrzy na ciebie tak... Po prostu za każdym razem jak na ciebie patrzy to się uśmiecha...
- Myślisz?
- Nie myślę, tylko widzę...
Marysia przeciągnęła się.
- To by było zbyt piękne - szepnęła rozmarzonym głosem.
Wtem do sali wszedł Nikodem. Młodzieniec niósł dwa plastikowe kubki.
- Jednak kupiłem ci kawę... - rzekł. - Trzymaj...
Marysia zarumieniła się. Nie lubiła kawy, ale od Nikodema wypiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro