Felek
Szymon ubrał piżamę Franusiowi. Ponieważ chłopczyk miał bose stopy, ojciec przeniósł go do salonu na kanapę. Położył chłopca obok śpiącego Jasia.
- Zostawić ci zapaloną lampkę? - spytał.
Franek pokiwał głową.
- A gdzie Aga? - rzekł po chwili.
- Na górze. Mama ją kąpie.
- A Aga będzie mogła spać ze mną i z Jasiem?
- Nie wydziwiaj.
Chłopczyk posmutniał. Westchnął głęboko. Szymon uśmiechnął się do niego. Pogłaskał go po włosach.
- Coś ci powiem w sekrecie - rzekł.
- A co?
- Jak byłem taki mały jak ty, też miałem chomika...
Frankowi pojawił się błysk w oczach. Uśmiechnął się do taty.
- Jo - rzekł. - Jak się nazywał?
- Felek - rzekł Szymon. - Był cały biały i miał czerwone ślepka...
Malec podniósł się na łóżku. Spojrzał ojcu w oczy. W jego głowie momentalnie pojawiło się mnóstwo pytań, na które chciał poznać odpowiedz.
- Tata, a czemu dałeś mu na imię Felek? - spytał.
Szymon podrapał się po głowie.
- Nie wiem - odparł.
- Pewnie ci się tak spodobało.
- Pewnie tak - przyznał.
- A Felek miał kołowrotek tak jak Czopek, Gatek i Gacek? - zapytał chłopiec z błyskiem w oczach.
- No, miał... Ale nie lubił w nim biegać.
- Ło, a Czopek lubi... Ale tylko w nocy, jak śpię. Lubi mnie budzić, żebym go wziął do łóżka... Tata, a co się stało z Felkiem?
- Franuś... To taka dość smutna historia...
- Opowiesz? Słowo, że nikomu nie powiem.
Szymon popatrzył w błyszczące oczy synka. Usiadł na łóżku. Franek położył głowę na kolanach taty. Podniósł ręce w górę.
- Tata, opowiedz - szepnął błagalnym głosem.
- Opowiem... Ale obiecaj, że nie powiesz o tym mamie. To będzie nasza tajemnica. Dobrze?
- No... Obiecuję.
- Jak byłem mały to nie słuchałem ani mamy ani taty.
- Jo?
- No, serio. Całymi dniami biegałem po dworze i nie chciałem wracać do domu. Moja mama pomyślała sobie wtedy, że jeśli będę miał zwierzątko, to chętniej będę wracał do domu...
- I kupiła ci Felka?
- No, tak. Franuś, ja się bardzo ucieszyłem i naprawdę lubiłem Felka...
- Tata, co się z nim stało? Powiedz wreszcie.
- Któregoś dnia mama mnie zawołała i powiedziała, że mam posprzątać Felkowi klatkę. Ja nie chciałem tego robić, bo czekali na mnie na dworze koledzy. Powiedziałem, że nie posprzątam...
- Ło... Tata...
- No... Babcia Danka się zdenerwowała i powiedziała, że nie wyjdę z domu, dopóki klatka nie będzie sprzątnięta.
- Tata, ja zawsze pomagam mamie sprzątać u Czopka w klatce.
- Wiem o tym, smyku... Pięknie, że pomagasz.
Franek przeciągnął się. Czuł niewyobrażalną radość z powodu pochwały, którą usłyszał z ust ojca.
- I posprzątałeś Czopkowi? Co ja mówię? Felkowi!
- Cii... Bo obudzisz Jasia. Franuś, nie posprzątałem. Zrobiłem coś bardzo złego...
Chłopiec struchlał.
- Co zrobiłeś? - spytał.
- Poczekałem aż mama wejdzie do łazienki, polazłem na dwór, zawołałem kota...
- Tata, nie!
- Franuś, nie krzycz... Obudzisz Jasia...
- Tata, dałeś Felka kotu na obiad? - rzekł chłopiec z dezaprobatą.
Szymon pochylił nisko głowę.
- Tata, nie wierzę, że to zrobiłeś - szepnął Franuś. - Nie, nie, nie... Nie wierzę... Tata, przecież to nie wina Felka, że nie mogłeś iść na dwór.
- No, nie.
- Tata, czemu tak zrobiłeś?
- Franuś, mały byłem, no...
- No to co. Nie można dawać chomików kotom - rzekł Franek marszcząc ciemne brwi. - Tata, brzydko zrobiłeś.
- Wiem o tym.
- Jak chcę iść na dwór, a mama mówi, że trzeba sprzątnąć Czopkowi to nie idę na dwór. Czopuś lubi mieć czysto w klatce. On sam sobie nie posprząta, bo jest zwierzątkiem...
Szymon uśmiechnął się. Pogłaskał Franciszka po włosach.
- No tak... Masz rację, synku - rzekł. - Czas spać... Kładź się - dodał podnosząc się z kanapy.
- A tata będziesz spał z mamą i z Gacią?
- No, a co?
- A nic... To dobranoc.
- No, dobranoc - rzekł Szymon. - Gasimy lampkę.
- Nie...
- Nie? No, dobra. To nie.
Franek uśmiechnął się. Przytulił się do poduszki, po czym zamknął oczy. Długo nie mógł zasnąć. Rozmyślał o Felku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro