Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Felek

Szymon ubrał piżamę Franusiowi. Ponieważ chłopczyk miał bose stopy, ojciec przeniósł go do salonu na kanapę. Położył chłopca obok śpiącego Jasia.
- Zostawić ci zapaloną lampkę? - spytał.
Franek pokiwał głową.
- A gdzie Aga? - rzekł po chwili.
- Na górze. Mama ją kąpie.
- A Aga będzie mogła spać ze mną i z Jasiem?
- Nie wydziwiaj.
Chłopczyk posmutniał. Westchnął głęboko. Szymon uśmiechnął się do niego. Pogłaskał go po włosach.
- Coś ci powiem w sekrecie - rzekł.
- A co?
- Jak byłem taki mały jak ty, też miałem chomika...
Frankowi pojawił się błysk w oczach. Uśmiechnął się do taty.
- Jo - rzekł. - Jak się nazywał?
- Felek - rzekł Szymon. - Był cały biały i miał czerwone ślepka...
Malec podniósł się na łóżku. Spojrzał ojcu w oczy. W jego głowie momentalnie pojawiło się mnóstwo pytań, na które chciał poznać odpowiedz.
- Tata, a czemu dałeś mu na imię Felek? - spytał.
Szymon podrapał się po głowie.
- Nie wiem - odparł.
- Pewnie ci się tak spodobało.
- Pewnie tak - przyznał.
- A Felek miał kołowrotek tak jak Czopek, Gatek i Gacek? - zapytał chłopiec z błyskiem w oczach.
- No, miał... Ale nie lubił w nim biegać.
- Ło, a Czopek lubi... Ale tylko w nocy, jak śpię. Lubi mnie budzić, żebym go wziął do łóżka... Tata, a co się stało z Felkiem?
- Franuś... To taka dość smutna historia...
- Opowiesz? Słowo, że nikomu nie powiem.
Szymon popatrzył w błyszczące oczy synka. Usiadł na łóżku. Franek położył głowę na kolanach taty. Podniósł ręce w górę.
- Tata, opowiedz - szepnął błagalnym głosem.
- Opowiem... Ale obiecaj, że nie powiesz o tym mamie. To będzie nasza tajemnica. Dobrze?
- No... Obiecuję.
- Jak byłem mały to nie słuchałem ani mamy ani taty.
- Jo?
- No, serio. Całymi dniami biegałem po dworze i nie chciałem wracać do domu. Moja mama pomyślała sobie wtedy, że jeśli będę miał zwierzątko, to chętniej będę wracał do domu...
- I kupiła ci Felka?
- No, tak. Franuś, ja się bardzo ucieszyłem i naprawdę lubiłem Felka...
- Tata, co się z nim stało? Powiedz wreszcie.
- Któregoś dnia mama mnie zawołała i powiedziała, że mam posprzątać Felkowi klatkę. Ja nie chciałem tego robić, bo czekali na mnie na dworze koledzy. Powiedziałem, że nie posprzątam...
- Ło... Tata...
- No... Babcia Danka się zdenerwowała i powiedziała, że nie wyjdę z domu, dopóki klatka nie będzie sprzątnięta.
- Tata, ja zawsze pomagam mamie sprzątać u Czopka w klatce.
- Wiem o tym, smyku... Pięknie, że pomagasz.
Franek przeciągnął się. Czuł niewyobrażalną radość z powodu pochwały, którą usłyszał z ust ojca.
- I posprzątałeś Czopkowi? Co ja mówię? Felkowi!
- Cii... Bo obudzisz Jasia. Franuś, nie posprzątałem. Zrobiłem coś bardzo złego...
Chłopiec struchlał.
- Co zrobiłeś? - spytał.
- Poczekałem aż mama wejdzie do łazienki, polazłem na dwór, zawołałem kota...
- Tata, nie!
- Franuś, nie krzycz... Obudzisz Jasia...
- Tata, dałeś Felka kotu na obiad? - rzekł chłopiec z dezaprobatą.
Szymon pochylił nisko głowę.
- Tata, nie wierzę, że to zrobiłeś - szepnął Franuś. - Nie, nie, nie... Nie wierzę... Tata, przecież to nie wina Felka, że nie mogłeś iść na dwór.
- No, nie.
- Tata, czemu tak zrobiłeś?
- Franuś, mały byłem, no...
- No to co. Nie można dawać chomików kotom - rzekł Franek marszcząc ciemne brwi. - Tata, brzydko zrobiłeś.
- Wiem o tym.
- Jak chcę iść na dwór, a mama mówi, że trzeba sprzątnąć Czopkowi to nie idę na dwór. Czopuś lubi mieć czysto w klatce. On sam sobie nie posprząta, bo jest zwierzątkiem...
Szymon uśmiechnął się. Pogłaskał Franciszka po włosach.
- No tak... Masz rację, synku - rzekł. - Czas spać... Kładź się - dodał podnosząc się z kanapy.
- A tata będziesz spał z mamą i z Gacią?
- No, a co?
- A nic... To dobranoc.
- No, dobranoc - rzekł Szymon. - Gasimy lampkę.
- Nie...
- Nie? No, dobra. To nie.
Franek uśmiechnął się. Przytulił się do poduszki, po czym zamknął oczy. Długo nie mógł zasnąć. Rozmyślał o Felku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro