Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drzwi

Jasio ukrył się za altanką. Sprawdził, czy na podwórku sąsiadów nikogo nie ma, po czym z wiaderkiem i pokrywką w ręku pobiegł do ziemianki.
W podziemiu było niezwykle ciemno i mokro. Jasiu odłożył wiadro. Rozejrzał się, a w jego oczach pojawił się błysk.
W ziemiance było mnóstwo żab. Niektóre z nich były małe, zielone. Inne duże, ropuchowate. Jasiowi zależało na tych drugich - grubych, olbrzymich ropuchach.
Chłopiec wyłapał pół wiaderka płazów. Udało mu się też upolować jedną jaszczurkę. Nie wrzucił jej do wiaderka z żabami. Trzymał ją w ręce.
- Będziesz ze mną mieszkać. Cieszysz się? - rzekł patrząc w maleńkie oczy przydługiego zwierzątka. - Nie bój się mnie. Nie zrobię ci przecież krzywdy - dodał, po czym wsunął jaszczurkę do kieszeni kurtki.
Na dworze robiło się ciemno. Jasio szedł w stronę domu. Nie bał się kołysanych wiatrem gałęzi drzew. Zebrał udany łup - to na tym się skupiał.
Po dwudziestominutowym spacerze chłopiec dotarł na miejsce. Wolnym krokiem podszedł w stronę furtki, po czym kopnął ją nogą.
Niemalże w tym samym momencie z domu wybiegła Daniela. Kobieta ruszyła w stronę uciekiniera. Chwyciła syna za rękę, po czym na siłę zaciągnęła go do domu.
- Kto ci pozwolił wyjść z domu?! - krzyknęła wyjmując wiaderko z ręki syna. Postawiła je w korytarzu, po czym zdjęła synowi buty i kurtkę. - Nie mam już na ciebie siły! - powiedziała. - Wychodzisz z domu, kiedy chcesz! Niewiadomo gdzie się podziewasz! Gdzie byłeś?
- Na dworzu - odpowiedział chłopiec.
- Tyle to wiem!
- To po co się pytasz? - szepnął.
Daniela nie zapanowała nad sobą. Wzięła w rękę drewnianą łyżkę do butów, ustawiła Jasia bokiem do siebie, po czym pięciokrotnie trzepnęła go ową łyżką w tyłek. Jasiowi oczy zaszły łzami. Wybuchnął płaczem. Gdy tylko Lusia puściła jego rękę, ten pobiegł do swojego pokoju. Z nerwami trzasnął drzwiami. Daniela pobiegła za nim.
- O nie! - krzyknęła. - Tak nie zamyka się w tym domu drzwi! - dodała wyprowadzając Jasia z jego pokoju. - Jeszcze raz! Proszę wejść do siebie do pokoju i zamknąć drzwi jak należy!
Jasiu zacisnął zęby, chwycił ręką za klamkę. Otworzył drzwi. Powoli wszedł do swojego pokoju, po czym z całej siły trzasnął drzwiami tuż przed nosem Danieli.
Matce chłopca łzy stanęły w oczach. Opadły jej ręce. Rozbita zeszła na dół po schodach. Usiadła na kanapie. Spuściła głowę na dół. Wybuchnęła płaczem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro