Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czułości

Wkurza mnie to, że Melka nie ma klucza do drzwi od swojego pokoju. Zero prywatności. Ile razy uczyłem ją matmy a tu sobie wchodzi pan Janek albo Oliwer, że o nagminnych wizytach Julki nie wspomnę... A to pożycza szczotkę do włosów, a to prostownicę. Wciąż jest jej pełno. Może ona się we mnie podkochuje i dlatego włazi do pokoju siostry z byle powodu.
Tak też było tym razem. Leżeliśmy sobie z Melką na jej łóżku. Wsunąłem swoją rękę pod jej bluzkę, żeby ją trochę połaskotać i na to wchodzi Julka.
- Melka, co wy robicie? - zapytała.
- Młoda, weź zjeżdżaj stąd - odezwałem się. - A tak w ogóle jak się wchodzi do kogoś do pokoju to się puka.
- Puk, puk! Co wy robicie?
Wkurza mnie cwaniactwo Julii. Nie chciałem jej wypychać za drzwi, bo to siostra Melki, w dodatku dziewczyna. Na szczęście chwilę połaziła po pokoju, coś tam zabrała i poszła sobie.
Oczywiście musiałem wstać, żeby zamknąć za nią drzwi, bo zostawiła uchylone. No, masakra jakaś z tymi dziewczynami...
Położyłem się obok Melki. Znów wsunąłem rękę pod jej bluzkę. Zaśmiała się. Pogłaskała mnie po policzku i na to wchodzi - uwaga - znowu Julka.
Nie no, teraz to ja się już wkurzyłem. Dopiero co jej mówiłem, że się puka, a ona jakby głucha. Nie wiem, mózg zgubiła? Sparzyła sobie prostownicą do włosów?
Nie tylko ja się wkurzyłem. Amelia też miała jej już dość.
- Jula, wypad, no! - zawołała.
- Spoko, już wychodzę. Szukam swojego zeszytu od polaka - wytłumaczyła się.
- To szukaj go gdzieś indziej - odparła Amelia siadając na łóżku. - Jula, idź sobie...
- Okej, okej. Nie spinaj się tak.
Wkurzyłem się, ale nie chciałem okazywać tego Melce. Poczekaliśmy aż Jula wyjdzie z pokoju i na nowo zabraliśmy się za nasze czułości. No i szlag by trafił. Nie minęły dwie minuty a Julia zjawiła się na nowo. Melka była już prawie czerwona za złości. Postanowiłem zadziałać.
- Chodź Melka, nie będziemy tu siedzieć - odezwałem się. - Idziemy do mnie.
Julia nadąsała się jak nigdy. A ja wziąłem swoją dziewczynę za rękę i poszliśmy na dół. Pan Janek nie miał nic przeciwko, żebym zabrał Melkę trochę do siebie. Ponieważ nie jestem kapusiem, nie powiedziałem mu o nagminnych wizytach Julki. Jak go znam, nie byłby zadowolony, że jego młodsza córka co chwilę do nas włazi.
No i poszliśmy do mnie. Pomału, spacerkiem przez park czy tam lasek, zwał jak zwał. Szliśmy wydeptaną przez nas lata temu wąską ścieżką. Jak sobie przypomnę, ile z Melką razem przeżyliśmy, masakra. Melka to nie tylko moja dziewczyna - to mój najlepszy kumpel!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro