Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bomba

O jedenastej pod domem Jasińskich zaparkowało czarne BMW. Wiktoria wyszła z samochodu. Wyciągnęła z torebki telefon. Zadzwoniła do Nikodema. Po usłyszeniu kilku głuchych sygnałów wsunęła telefon z powrotem do torebki. Weszła na podwórko. Powoli zbliżyła się do drewnianego domu.
- Dobre pieski - szepnęła ostrożnie przechodząc obok leniwych czworonogów. - Dobre pieski...
Udało się. Podeszła do drzwi. Zapukała.
Ani się obejrzała, gdy ktoś otworzył przed nią drzwi i to na oścież. Tą osobą była Agatka.
- Mama! Wikusia przyjechała! - zawołała.
Wiktoria śmiało przekroczyła próg domu swojego chłopaka. Uśmiechnęła się do Agatki i bawiących się na dywanie chłopców.
- Sami tu jesteście? Aga, zawołasz mi tu Nikodema? - odezwała się siadaj wygodnie w fotelu.
- Tata pojechał z Marcelem, a mama poszła do łazienki...
- Aha, okej... Zawołaj mi tu Nikodema, okej?
- No! - zawołała Agatka.
Dziewczynka pobiegła w kierunku schodów. Jasio i Franek zaczęli się namawiać. Wpadli na pomysł, że zbombardują Wiktorię klockami.
- Kryj się! - krzyknął Jasio rzucając w dziewczynę pierwszym klockiem. Był to klocek podwójny niebieski.
Wiktoria zasłoniła twarz poduszką leżącą na sąsiednim fotelu. Franek ukrył się za kanapą. Wyobraził sobie, że leży w okopie.
- Atak! - zawołał biorąc do ręki ułożony z klocków domek. Nie chcąc zrobić Wiktorii krzywdy, rzucił domkiem prosto w poduszkę, którą dziewczyna się zasłaniała.
Wtem ze schodów zbiegł Nikodem.
- A wy co robicie? - spytał patrząc na młodszych braci. - Hej Wika. Chodź - dodał podając rękę swojej dziewczynie.
Jasio podniósł z podłogi metalowy samochodzik.
- Uwaga, granat! - zawołał.
Nikodem odwrócił się w stronę brata. Uśmiechnął się.
- Jasiu, chodź, coś ci powiem - rzekł z namysłem.
Jasiu podniósł się z podłogi. Podbiegł do brata. Nikodem poczochrał go po głowie.
- Zapamiętaj sobie taką rzecz... W dziewczyny nie rzuca się granatami. Wiesz dlaczego?
- Bo się popłaczą? - zawołał Franek z drugiego końca salonu.
- Nie. W dziewczyny nie rzuca się granatami dlatego, że one noszą przy sobie ciężki sprzęt - rzekł Nikodem przybierając poważny wyraz twarzy.
- Jaki? - zainteresował się Jasio. - Czołgi?
- Jo! Nie czołgi, ale na przykład bomby. Zobacz sobie na tablecie, jak wygląda wybuch bomby a jak wybuch granatu.
- Ale ja nie mam tabletu...
- To ja ci potem to pokażę i sobie porównasz.
- Niko, teraz!
- Teraz mam gościa... Chodź, Wika...
Nikodem wraz ze swoją dziewczyną poszli na piętro. Jasio tymczasem ruszył wprost w stronę kanapy. Rzucił się na nią z rozpędu.
- Jak będę duży, będę wymyślał bomby! - zawołał.
- A czemu dopiero, jak będziesz duży? - odezwał się Franek.
- Bo, żeby zrobić bombę trzeba mieć osiemnaście lat - wyjaśnił Jasio. - Skaczemy, kto wyżej? - dodał stając na kanapie.
Franek uśmiechnął się.
- No! - zawołał. - To, kto wyżej!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro