Bohater 2
Szymon wsiadł do auta. Szczerze uśmiechnął się do syna. Nikodem zrobił śmieszną minę, po czym zapiął pasy.
- Już wszystko wiesz? - odezwał się nastolatek. - Tata, nie gniewaj się, że spotkałem się z Wiką... Ona przyjechała pod nasz dom. Wyszedłem tak jak stałem. Chciałem z nią chwilę pogadać i to wszystko...
- Okej, Niko. Rozumiem to - rzekł Szymon patrząc nastolatkowi w oczy.
- Serio?
- Tak.
- I nie jesteś na mnie zły?
- Nikodem, policjant, z którym rozmawiałem powiedział mi o tym, co zrobiłeś...
- Masz na myśli to, że reanimowałem tego dzieciaka? - szepnął nastolatek. - W pierwszym tygodniu szkoły uczyliśmy się udzielania pierwszej pomocy... Każdy wstydził się ćwiczyć usta usta i uciśnięcia klatki na manekinie. Ja jako jedyny zgłosiłem się na ochotnika... I dobrze zrobiłem. Przez to nie bałem się pomóc temu chłopcu... Ale powiem ci, tata, że takie uciskanie klatki to naprawdę wielki wysiłek. Tak składasz ręce i trzydzieści razy musisz nacisnąć na mostek... Tak się przy tym zgrzałem... Dobrze, że kurtki nie miałem na sobie - zażartował.
- Niko, jak tu jechałem po ciebie to różne myśli przychodziły mi do głowy. Myślałem, że znów coś przeskrobałeś... - rzekł Szymon uśmiechając się do syna. - Nikodem, jestem z ciebie naprawdę dumny.
- Dzięki, tato - szepnął nastolatek.
- Dodatkowa pochwała należy ci się za to, że powiedziałeś na policji jak doszło do wypadku.
- Tata, Wiktoria zachowała się jak... Nie wiem nawet jak to nazwać... Jak można potrącić dziecko a potem zwiać? Ja ją prosiłem, żeby zadzwoniła po pomoc, po pogotowie - rzekł drżącym głosem. - Ona stała nade mną i się śmiała. Tata... Ja reanimowałem dzieciaka, a ona się z tego śmiała... Byłbym dupkiem, gdybym po tym wszystkim dalej się z nią spotkał... Jedzmy już do domu... Głodny jestem...
- No, okej - rzekł Szymon wrzucając wsteczny bieg.
- Skoro jesteś ze mnie dumny i w ogóle... Dostanę z powrotem swój iPhone? - spytał Nikodem po chwili.
- Nie tylko iPhone. Kabel od kompa też dostaniesz...
- Uff... Błogo mi - zaśmiał się nastolatek.
Szymon uśmiechnął się. Wyjechał autem z policyjnego parkingu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro