Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bar

- Naprawdę masz zamiar tam wejść? - rzekł Nikodem wskazując ręką na drzwi, za którymi znajdował się słynący ze złej opinii bar.
Wiktoria przełożyła swoje długie włosy na drugą stronę. Zalotnie puściła oko do Nikodema, po czym chwyciła go za kołnierz od sportowej koszuli.
- Wejdziesz tam za mną - powiedziała.
- Wika! Nie ma w Toruniu normalnych barów?
Dziewczynka przyłożyła swój wskazujący palec do ust Nikodema, po czym wprowadziła go do baru przypominającego z wyglądu melinę. W ciemnych, ponurym pomieszczeniu unosił się niezidentyfikowany zapach.
- Wika, gdzie ty mnie przyprowadziłaś? - rzekł Nikodem chwytając dziewczynę za rękę. - Wychodzimy stąd.
- Nie! - odparła. - O! Jest Gośka! Gosia! - zawołała podbiegając do przyjaciółki.
- Masakra jakaś... - westchnął Nikodem siadając przy barze. Z uwagą przyjrzał się barmanowi. Dostrzegł, że w całym tym ciemnym, pozbawionym uroku miejscu jedyny pozytywny akcent stanowi właśnie ów barman. Mężczyzna ten miał na sobie kolorową koszulę w kwiaty a jego serdeczny palec lewej ręki zdobił sporych rozmiarów, tandetny sygnet.
Barman uśmiechnął się do Nikodema, po czym postawił tuż przed jego nosem pusty kieliszek. Młody Jasiński z błyskiem w oczach patrzył, jak barman napełnia ów kieliszek wódką. Ów widok wywołał uśmiech na twarzy Nikodema. Młodzieniec planował wypić wódkę jednym duszkiem, ale nie był w stanie. Pierwszy kontakt z mocnym trunkiem sprawił, że Nikodemowi zakręciło się w głowie. Na jego policzkach momentalnie pojawiły się czerwone wypieki.
- Mocne - rzekł młodzieniec odkładając kieliszek na marmurowy blat. - Mocne, ale dobre...
Wtem do baru weszło dwóch umundurowanych policjantów. Mężczyźni rozejrzeli się, po czym ruszyli wprost w stronę dziewczyn.
- Wika! W nogi! - krzyknęła Gosia chwytając w biegu swoją torbę.
Dziewczyny zaczęły uciekać w kierunku wyjścia. W barze powstał niemały szmer. Zaniepokojony zaistniałą sytuacją Nikodem zdecydował się na interwencję. Gdy piegowaty, rudowłosy policjant skuwał kajdankami ręce Wiktorii, Niko rzucił się na niego z pięściami.
- Zostaw ją, pieprzony psie! - wrzasnął starając się choć raz strzelić policjantowi ręką w twarz. Po krótkiej szarpaninie Nikodem został skuty. Oszołomiony młodzieniec przygryzł wargę zębami. Uświadomił sobie, że przegiął. Chwilę później siedział już w radiowozie między Gośką a Wiktorią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro