W cieniu
Czuła się jakby ktoś spuścił z niej całe powietrze. Mogłaby powiedzieć, że czuła się pusta, ale takie uczucie towarzyszyło jej już od dawna. Stojący obok niej chłopak, wydawał się nie zauważać efektu jaki wywołały jego słowa.
Nikt nigdy nie zauważał. Ona zawsze stała w cieniu.
Delikatnie wygładziła falbany swojej lawendowej sukni, która przestała jej się już podobać. Rano było inaczej. Wydawało jej się, że wygląda jak księżniczka. Jak delikatny kwiat. Teraz czuła się jak cień pięknego kwiatu lub jego uschnięta łodyga. Zawsze była gorsza. Zawsze była zła. Nie potrafiła nic na to poradzić. Nieważne co robiła, nie ważne jak się starała - wiecznie była tą drugą. Zapomnianą. Niedostrzeganą. Ignorowaną. A ona po prostu chciała przestać siedzieć w cieniu, z księżyca, który mógł co najwyżej odbijać światło pierwszej, przeistoczyć się w słońce. Ale wszelkie starania zmieniły ją z księżyca w oddaloną o miliardy lat świetlnych, czarną dziurę.
Spojrzała na Thomasa i mimo bólu uśmiechnęła się. Rozmawiał z Kenem. Jej narzeczony rozmawiał z chłopakiem, za którym uganiała się ładnych parę lat. I gdyby robiła to z miłości. Nie, podobał jej się, bo był chłopakiem Barbie. Bo uważała, że jeżeli zabierze go dla siebie to stanie się jak ona.
Będzie słońcem.
Będzie pierwsza.
Będzie lśnić.
Tym samym coraz bardziej staczała się w cień.
Odeszła kawałek i skierowała swoje kroki do toalety. Chłopak nawet tego nie zauważył. Przemyła sobie twarz. Delikatna lawendowa suknia, w której "wyglądała ładnie, ale Barbie byłoby w niej lepiej", ciążyła jej jakby była z ołowiu. Spojrzała w lustro. Czarne włosy spięte w kok. Brązowo-szare zmęczone oczy. Lekko opalona skóra.
Barbie była od niej sto razy ładniejsza.
Jej włosy układały się idealnie, ona musiała siedzieć nad nimi godzinami.
Na jej twarzy zawsze widniał uśmiech, ona czasem nie potrafiła zdobyć się nawet na grymas.
Barbie brała ślub z mężczyzną, który ją kochał, ona od swojego narzeczona słyszała, że nie jest tak ładna jak Barbie.
Była tą gorszą, tą złą, tą w cieniu.
Tą która zawsze starała się przyćmić blask Barbie, ale nikt nie widział, że ona również zabiera jej światło.
Była Raquelle i choć jej imię znaczyło cierpliwa, już nie miała sił, by czekać aż ktoś ją zauważy.
Już zaakceptowała, że jej miejsce jest w cieniu.
Więc czemu to tak okropnie bolało?
Obrazek wzięty z tumblr.com
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro