Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To była tylko przyjaźń

Nigdy nie sądził, że może się w niej zakochać. Nie była zgrabna, miała spalone słońcem, ciemnobrązowe włosy i oczy bez wyrazu. Zawsze traktował ja jak przyjaciółkę, choć wiedział , że kiedyś ona czuła do niego coś więcej. Teraz kiedy stali na peronie i trzymał ją w objęciach, był przekonany, że jest dla niego całym światem. Za chwilę miała odjechać, lecz on nieświadomie trzymał ją tak mocno, że jej próby uwolnienia się były bezskuteczne. Dopiero teraz mógł spojrzeć w jej oczy, w których zatańczyły małe, zielone iskierki. To był jej ulubiony kolor. Symbolizował nadzieje. Czy mógł mieć nadzieje, że będą kiedyś razem? Nie. Przestała go kochać. Musiała to zrobić, bo on był z inną. Wiedział, że tak na prawdę nadal coś do niego czuje i to ją rani. Przeklinał w myślach siebie za to, że wybrał tę drugą. Nigdy nie doceniała tego co dla niej robił i nie rozumiała co do niej czuł. A teraz miał obok dziewczynę, która zawsze była przy nim. Nie zważała na jego humor, chciała mu pomagać za wszelką cenę, a czasem znosiła też jego ostre słowa. Wiedział, że nie raz płakała, ale nie potrafiła się na niego gniewać.

-Wybacz, ale muszę już... 

Nie pozwolił jej dokończyć zdania i pocałował ją. Nigdy wcześniej się tak nie czuł. Jej usta delikatnie drżały i czuł jej spokojny oddech. Chciał by ta chwila trwała wiecznie. Nagle ona cofnęła się. Zobaczył łzy w jej przecudnych oczach.

-Zniszczyłam Twój związek. Jestem okropna. Zapomnij o mnie. Tak będzie najlepiej. Przepraszam.

Głos ledwo wydobywał się z jej gardła, kiedy wyrzucała z siebie słowa, od których bolało go serce. Zanim zdążył zareagować, ona wyswobodziła się z jego ramion i szlochając wbiegła do pociągu. Teraz już był pewien. Kocha ją i nie pozwoli jej odejść. Ruszył za nią. Potrącając ludzi po drodze,myślał tylko o tym, że nie może jej stracić. Musi coś jej powiedzieć. Zobaczył ją zalaną łzami, siedzącą przy oknie w pustym przedziale. Chciał ją objąć lecz nie pozwoliła mu na to.

- Przez ten pocałunek zniszczę Ci związek . Przecież wiedziałam, że ją kochasz. Nie powinnam...

- Nie chciałem Ci mówić. Zerwaliśmy kilka dni temu. Teraz wiem, że tylko Ty się dla mnie liczysz...

Chłopak zawahał się przez chwilę.

- Zapomniałem, że Ty też już kogoś znalazłaś. Przepraszam, nie powinienem...

- Nie jesteśmy już razem. Zdradzał mnie. Wspominałam Ci kiedyś o tym, ale pewnie nie zwróciłeś uwagi na to co piszę. 

lskierka nadziei rozbłysła w jego oczach. Może jednak jest szansa na to, że będą razem, ale teraz nie może pozwolić jej odejść. Złapał ja za rękę i pociągnął za sobą. Gdy wstała, objął ją i pocałował raz jeszcze. Głosy ludzi, piski pociągu, to wszystko ucichło, jakby byli gdzieś bardzo daleko. Jego serce zaczęło bić szybciej. Delikatnie muskał jej usta. Była tak wrażliwa. Uświadomił sobie, że pociąg zaraz ruszy. Chwycił torbę, która leżała na siedzeniu, a drugą ręką jej dłoń i pociągnął za sobą ku wyjściu. Poprosiła by to on wyszedł pierwszy. Pomyślał, że boi się upadku i chce żeby ją złapał. Postawił pierwszy krok na stopniu. Nagle poczuł, że jej dłoń wysuwa się z jego uścisku i ktoś łagodnie popycha go na peron. Odwrócił się. Zanim pociąg ruszył, pisk jaki wydała ta ogromna maszyna porwały jej słowa gdzieś daleko. Ujrzał tylko łzy w jej oczach, ale wiedział co powiedziała.

- Przepraszam. Kocham Cię...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro