Dokładnie pamiętał dzień w którym się poznali. Stała w oddali, ubrana w lawendowy płaszcz, po którym powoli spływały krople porannej mgły. Gdzieś w głębi czuł, że jest to dziewczyna z którą przyjdzie mu spędzić resztę swojego życia. Wiedział, że to jego jedyna szansa, którą może stracić jeśli nie zrobi pierwszego kroku. Wystarczył jeden jej uśmiech, żeby zniknęły wszelkie wątpliwości i bariery. Gdy podszedł bliżej ujrzał w jej bladoniebieskich oczach coś, co sprawiło, że pokochał ją już na zawsze. Teraz leżała obok niego. Obejmował ją ramieniem. Chciał by przy nim była bezpieczna. Pachniała słodkimi malinami. Nigdy nie zastanawiał się dlaczego. Pocałował ją spokojnie w głowę. Nagle uniosła ją, a jej długie blond włosy połaskotały go w nos. Na jej delikatnej twarzy tańczyły promienie porannego słońca. W oczach zobaczył te samą radość z życia jaką okazywała każdego dnia. Zapatrzony w blask jej uśmiechu zbliżył się do jej twarzy. Czuł jej oddech na swoich wargach. Był pewien, że ta chwila zostanie w jego pamięci na zawsze. Dotknął dłonią jej rumianego policzka i pocałował po raz pierwszy. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Wszystko inne nie było istotne. Liczyła się tylko ona. Wtedy i na zawsze...