Dworzec
Padało. Stali na dworcu zatraceni w sobie. Ona delikatnie położyła swoje dłonie na jego piersi. Wiedział co to oznaczało. Chciała by został z nią, na zawsze. Patrzyła w jego głębokie, brązowe oczy. Bała się, że widzi je ostatni raz. Jej łzy znikały w strugach deszczu, ale wiedział że płakała. Delikatnie dotknął jej policzka. Oboje pragnęli, aby ta chwila trwała wiecznie. Syk pociągu wyrwał ich oboje z błogiego stanu. Pocałowała go w nos. Uwielbiał, gdy to robiła. Odwróciła się i z ogromnym żalem w sercu wsiadła do pustego pociągu. Wiedziała, że te wspólne chwile już nigdy nie wrócą. Nagle poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Usłyszała tylko: „Nigdy Cię nie opuszczę" i poczuła jak jego wargi delikatnie muskają jej usta. Pociąg ruszył, a oni stali zmoknięci na pustym peronie czując się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro