Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Obudził się na strychu tam gdzie wcześniej padł na ziemię, wciąż w ręku trzymając lalkę oraz srebrny sygnet. Przetarł oczy i rozejrzał się zaskoczony.

- To był sen? - Zapytał sam siebie i tak by myślał gdyby nie sygnet, który miał w dłoni. Założył go sobie na palec i sprzątnął lalkę na miejsce. Po tym zaczął dalej sprzątać.

Babcia czekała już aż jej wnuczek pomoże przejść do sypialni. Kookie zszedł ze strychu, który zamknął i poszedł do salonu.

- Zasnąłem na strychu - Zaśmiał się cicho i pomógł wstać babci z fotela. - Jesteś głodna czy zaprowadzić cię do łóżka?

- Już jadłam - machnęła ręką, którą po chwili do niego wystawiła. - Chcesz bym pokazała ci mój album ze zdjęciami? - pierwszy raz wspomniała o tym, bo zawsze powtarzała tematy zazwyczaj o zepsutej pralce.

- Chętnie - uśmiechnął się szeroko i poprowadził ją do sypialni. - Gdzie ten album?

- Pod łóżkiem skarbie. - Kucnął więc i wyjął spory wypełniony zdjęciami album. Otrzepał go z kurzu i usiadł obok babci kładąc go na jej kolanach. Pierwsze zdjęcie w albumie to było zdjęcie rodziny Jimina...

- Babciu kto to? - Zapytał starając się ukryć zaskoczenie. To robiło się coraz bardziej dziwne. Najpierw widzi ich jako lalki w domku później mu się śnią chociaż nie jest pewny czy to sen przez pierścień, którego wcześniej nie miał na pewno, a teraz jeszcze widzi ich na zdjęciu w albumie babci...

- To mój tata - wskazał na Jimina - Mama - na kobietę - A to ja i mój brat bliźniak - wskazała na dwójkę dzieci.

- T-to jest mój pradziadek? - zapytał  otwierając szeroko oczy w szoku.

- Tak, mój tata - uśmiechnęła się - Kocham tatę.

Kiwnął głową oglądając dalej album. Było mu jakoś dziwnie z myślą, że jego dziadek go podrywał, że w ogóle poznał ich we śnie czy w innej dziwnej wizji, której w ogóle nie rozumiał

- ...wiesz kto to? - Wskazała znowu na Jimina. - Mój Tatuś - powtórzyła się.

- Wiem babciu... mówiłaś przed chwilą - starsza kobieta powtórzyła to jeszcze kilka razy. W końcu zapytał - babciu... bo na strychu jest taki domek dla lalek i lalki w nim wyglądają jak oni - pokazał zdjęcie.

- domek... a tak! Tata go zrobił dla mnie jak byłam mała na podstawie naszego domu.

Pokiwał głową.

- Posprzątałem go dzisiaj - powiedział z lekkim uśmiechem. Więcej o nic już nie pytał. Stwierdził, że wtedy po prostu mu się to przyśniło.

Nim babcię położył spać wysłuchał wielu historii z jej dzieciństwa. Kazała jeszcze zostać mu u niej na noc, bo jest już ciemno. Wykąpał się więc i położył w wolnym pokoju spać. Jutro nie idzie do szkoły więc zajmie się znów domem.

Następnego dnia Jungkook od rana sprzątał dokładnie całe mieszkanie babci. Ostatnio popsuł mu się aparat, a babcia zawsze dawała mu pieniążki w podziękowaniu za sprzątanie, więc  postanowił teraz przychodzić codziennie, a dzisiaj pożądanie zająć się całym mieszkaniem. Na wieczór zostawił sobie strych. Chciał poszukać jakichś pamiątek i... sprawdzić czy jak znowu zacznie bawić się domkiem to do niego trafi.

Klęknął przed domkiem i otworzył go, wyjął z niego lalkę małej dziewczynki z lekkim uśmiechem. Miał uroczą babcie. Ponieważ nic się nie stało po prostu zaczął sprzątać domek odkładając wszystko na miejsce. Nagle jednak ogarnęło go znużenie. Zasnął osuwając się na podłogę.

- Wstawaaaj - Jimin siedział na rogu łóżka, głaszcząc po głowie młodszego. Kookie ziewnął i usiadł powoli przecierając oczy. Potrzebował chwili by się zorientować, że znowu znalazł się w domku dla lalek...

Szybko odsunął się od Jimina z cichym krzykiem.

- Przepraszam - powiedział od razu śmiejąc się nerwowo.

- Aż taki straszny jestem? - Zaśmiał się podając mu dłoń.

- Nie... - mruknął wstając samemu nie korzystając z jego ręki. - Może pomogę przy śniadaniu - zaoferował się i od razu ruszył do drzwi chcąc iść do kuchni.

- Jesteśmy sami w domu, dzieci w szkole, a Sara w pracy. Ja pracuję w domu.

- No to... zrobię coś na śniadanie - uśmiechnął się lekko i wyszedł z pokoju. Park wstał i tak już ubrany w czarne spodnie i koszulkę w nie włożoną, wyszedł za nim.

Jungkook nadal był w tym w czym spał. Podszedł do lodówki, którą otworzył i zaczął się zastanawiać nad tym co zrobić. Schylił się by zobaczyć co jest w dolnej szufladzie.

- Jungkook, ile masz lat? - Stanął za nim patrząc na jego piękne pośladki.

- 19 - odpowiedział wyjmując boczek. Wyprostował się już i położył go na blacie.

- Rozumiem, jak zrobisz śniadanie to zanieś mi je do gabinetu - odsunął się. - Będę tam czekał - wyszedł z kuchni.

Nie zdążył zapytać gdzie ma gabinet ale podczas robienia jajecznicy z boczkiem zastanowił się nad tym jak wyglądał domek gdy go sprzątał. Wziął dwa talerze ze śniadaniem i ruszył jak przypuszczał do gabinetu. Wszedł do środka i odetchnął z ulgą widząc, że trafił. 

- Gdzie postawić?

Grało radio, akurat jak wszedł młodszy, zaczęła lecieć dość stara piosenka. Spokojna idealna do tańca. Jimin wstał i podszedł do Jungkooka.

- Mój ulubiony kawałek - zabrał od niego talerze, kładąc je na biurku - zatańczysz? - Wyciągnął do niego dłoń.

- N-no dobrze - uśmiechnął się nieco niezręcznie i złapał jego rękę. Wtedy mężczyzna złapał jego biodra, uśmiechając się miło, zaczynając poruszać się w rytm muzyki.

- Naprawdę jesteś piękny - mruknął wpatrzony w jego oczy.

Czuł się trochę dziwnie słysząc takie słowa przez świadomość, że to jego dziadek. Nawet trudno było mu tańczyć... w pewnym momencie jednak po prostu postarał się nie myśleć o tym i zająć się miłą chwilą. Rozluźnił się i teraz już lepiej się bawił z uśmiechem na ustach. Nagle Jimin się zatrzymał i bez żadnego słowa wpił się delikatnie w usta młodszego.

Zaskoczony otworzył szerzej oczy nie oddając pocałunku. Już nie chodziło o to ze dziadek, ale... nigdy się nie całował...

Czując, że nie oddaje odsunął się.

- Jeśli ci przeszkadza, że mieszkam z byłą żoną czy dziećmi to po prostu powiedz. Wiesz... jesteś naprawdę śliczny, ale nie musisz się bać, że ja starszy facet mogę cię wykorzystać.

- To nie tak ja po prostu... ja się nie całowałem nigdy - mruknął spuszczając głowę zawstydzony.

- To jedyny powód? - Zaśmiał się cicho. - Słodki jesteś - objął go ramionami w pasie. - Nauczę cię - pocałowal go czule jednak i namiętnie.

Mruknął mu w usta chcąc by się odsunął. Położył nawet ręce na jego klatce chcąc go odepchnąć jednak... to było takie miłe... oddał niezdarnie pocałunek nieśmiało ruszając wargami. Jimin złapał jego dłonie na swojej klatce uśmiechając się lekko. Jak tylko się odsunął, oparł ich czoła o siebie.

- Nie podobam ci się? Czułem, że chciałeś mnie odepchnąć.

- J-ja... - zakłopotany pytaniem zmienił szybko temat - śniadanie stygnie. Lepiej zjedz ciepłe - uśmiechnął się słodko chcąc już odsunąć od niego.

- Nie nabiore się na to - zaśmiał się przytulając się do pleców Jungkooka. -  Znalazłem cię... takiemu skarbu nie dam łatwo uciec.

- Skarbu? - Parsknął cicho rumieniąc się. - Zdecydowanie przesadzasz i mówię poważnie. Zimne nie będzie dobre - złapał jego ręce, którymi go obejmował

- Jesteś pewny, że przesadzam? - Puścił go, widząc, że naprawdę tego nie chce - no dobrze... smacznego - westchnął i wrócił by usiąść za biurko.

Kook usiadł na krześle przed biurkiem i wziął swój talerz.

- Dziękuję wzajemnie - uśmiechnął się do Jimina miło i zaczął jeść.

- Chcesz tutaj zejść? Myślałem, że wolisz pójść do jadalni.

- Mam iść? - Poczuł się głupio bo w sumie mógł zapytać czy chce z nim zjeść.

- Nie, nie przeszkadza mi to - z uśmiechem na ustach powiedział smacznego po czym zaczął jeść, chwaląc jego kuchnię.

Podziękował i odetchnął z ulgą, że jednak mu się nie narzuca. Po skończonym posiłku zabrał talerze i wyszedł z pokoju kręcąc lekko biodrami. Jimin dopiero po godzinie dołączył do chłopaka. Wyszedł z pokoju i wyjrzał za okno w kuchni. Wszędzie jedynie była mgła...



Witam wszystkich w to niedzielne południe ❤️
Postaram się wstawić dzisiaj jeszcze jeden. Może się uda! Trzymajcie kciuki ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro