Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sen

─ Ciężki dzień? ─ zapytała Tara, powoli gładząc mnie po włosach.

Leżeliśmy na moim łóżku. Ona nieco wyżej, dzięki czemu mogłem się wygodnie ułożyć na jej podołku. Długa prosta suknia zasłaniała zgrabne nogi, ale nie przeszkadzało mi to. Nie miałem siły na pieszczoty wymagające większych pokładów energii niż głaskanie palcem jej uda, a ona chyba to wyczuwała.

Niestety. Gunnar przeorał nas dzisiaj kompletnie. Najpierw bladym świtem wymyślił, że musimy potrenować wytrzymałość, więc kazał nam zbiec do granicy lasu i wrócić. Sześć razy. Większość z nas padała z nóg już przy trzecim.

Założę się, że ty nie należałeś do tej większości?

Nie mogłem tego widzieć, ale przysiągłbym na najgorszych torturach, że właśnie usiłowała się ze mnie nie śmiać.

Z marnym skutkiem.

Pamiętaj, że to dopiero początek ─ zaznaczyłem. Potem musiałem wziąć udział w obradach rady królewskiej. Nawet Einar się nudził, a ja trzymałem się na nogach resztkami sił. Pozostałą energię wykorzystywałem głównie do tego, żeby tam nie zasnąć na stojąco.

A co było dalej?

Gunnar zabrał mnie i Ingvara na inspekcję portu. Bahari mi świadkiem, że nie mam pojęcia, po co mnie ze sobą ciągnął, skoro to nie mój przydział. Myślę, że nawet bóg mórz by mi odpuścił, ale nie mój dowódca. Zapomnij! ─ oburzyłem się.

Przynajmniej nie musiałeś tam nic robić ─ skwitowała Tara.

Wystarczyło, że musiałem być. Mógłbym w tym czasie się zdrzemnąć, żeby odpocząć przed pozostałą częścią dnia.

Och? ─ Jej ręka na moment się zatrzymała, by po chwili wrócić do przerwanej czynności. Teraz jej kciuk przesuwał się po mojej szyi.

Od jej dotyku przechodził mnie dreszcz. Zawsze tak reagowałem. Jak jakiś nieopierzony pisklak. Z jednej strony powolny ruch mnie uspokajał, ale z drugiej wzburzał krew.

Niestety nie to miałem na myśli. ─ Uśmiechnąłem się i uszczypnąłem ją lekko, za co dostałem w ucho.

Myślisz, że tylko po to tu przychodzę? ─ zapytała oburzona.

Sądziłem, że podoba ci się moje umięśnione ciało ─ powiedziałem zaczepnie i odwróciłem się tak, aby móc na nią spojrzeć, co pozwoliło mi dostrzec rumieniec wypływający na jej smukłą szyję.

Masz mnie za tak płytką osobę, że zwracam uwagę tylko na powierzchowność? ─ Błękitne oczy zwęziły się w wąskie szparki.

Nie była zadowolona z mojego żartu, ale nie potrafiła się złościć. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo do tej pory nie doświadczyłem jej gniewu. To mogło by być interesujące.

Oczywiście, że nie. Po prostu wiem, co przyciąga wzrok, ale wiem też, że dusza nie zawsze pragnie tego samego, co oczy.

Położyłem jej dłoń na policzku, a ona natychmiast się do niej dopasowała i zsunęła niżej na posłaniu. Podciągnąłem się nieco i drugą rękę położyłem na jej talii. Dziś nie miała gorsetu. Z niemałą satysfakcją zauważyłem, że nie nosiła go od naszej pierwszej wspólnej nocy. Przynajmniej nie wtedy, kiedy przychodziła do mnie.

Wydawało mi się, że jesteś zmęczony ─ zauważyła, ale uśmiech już zaczynał się błąkać na jej kusząco rozchylonych ustach. 

Pogładziłem je kciukiem i mógłbym przysiąc, że bardziej się zaróżowiły od mojego dotyku. Zbliżyłem się tak, że niemal stykaliśmy się nosami i usłyszałem, jak oddech Tary przyspiesza.

Tak? Zapomniałem. Męska pamięć jest krótka, dlatego nie żądaj kwiatów na naszą rocznicę  ─ palnąłem bez zastanowienia.

Czy twoja pamięć jest tak ulotna, że o mnie też niedługo zapomnisz? ─ Odsunęła się nieco, ale nie uciekła z moich objęć.

Zobaczyłem tańczący w niebieskich oczach smutek, zanim ukryła go pod powiekami. nie chciałem robić jej przykrości. Nie wiedziałem, czy zniósłbym jej łzy, tym bardziej, gdyby były moją winą. Ująłem w dłonie jej śliczną twarz i znów przysunąłem się bliżej.

Spójrz na mnie ─ szepnąłem.

Zawahała się, ale po chwili spełniła moją prośbę.

C-co? ─ zająknąłem się i w tym samym czasie poczułem, jakby ktoś smagnął mnie cienkim biczem.

To niemożliwe.

Musiałem mieć omamy ze zmęczenia. Zamrugałem kilkukrotnie, ale to nic nie pomogło.

Tęczówki Tary nadal były fioletowe.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro