Rozdział poboczny #1 "Wywiad"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak tytuł mówi, jest to rozdział poboczny, kompletnie nie związany z fabułą. Do niej dojdziemy później ;) A tym czasem zapraszam! Mam w planach jeszcze kilka takich rozdziałów. Więcej na koniec :D Miłego czytania! Zapraszam również do komentowania oraz głosowania i udostępniania jak największej liczbie osób :* A i jeszcze jedno :D Ten rozdział zawiera trochu więcej przekleństw niż zazwyczaj więc jeżeli Tobie czytelniku/czytelniczko to przeszkadza.. To po prostu poczekaj na rozdział głównej fabuły. Może niedługo się pojawi ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest środek nocy. Dokładniej mówiąc 2:34. O tej porze najczęściej nachodzą mnie różne myśli. Zastanawiam się nad każdą drobną rzeczą, która mi się przydarzyła w tym życiu. O tym jak spotkałem Sakurę, jak to wpadłem na nią przypadkiem, jak to się jakimś trafem pocałowaliśmy po raz pierwszy, jak to byłem zazdrosny o Josha, jak to Sakura miała zostać żoną Daikiego, jak to opowiedziałem jej historię o Riko, jak to Sakura miała wypadek, jak to postanowiła zapisać się do wojska, jak to zostaliśmy małżeństwem... Jak ona zmarła..
-Czy to wszystko miało się tak stać? - spytałem sam siebie.
-Oczywiście, że tak! - nagle usłyszałem nieznajomy, dosyć donośny damski głos.
-K-kto tu jest?! Kim jesteś i co robisz w moim domu?! - krzyknąłem przerażony z całych sił.
-Jak to kim jestem? To ja! Twórca tej całej historii - moim oczom ukazała się młoda dziewczyna o jasnej karnacji, błękitnych oczach oraz ciemnych włosach. Ubrana była w zieloną koszulkę z krótkim rękawkiem, długie czarne spodnie oraz przy sobie miała uroczą małą torebkę.
-T-twórcą? O czym ty pierdolisz?
-Ojej Tobiuś.. Pytałeś się czy tak miało się stać. To masz odpowiedź! - odrzekła.
-To znaczy?
-Matko Chryste, nie stworzyłam ciebie w tej powieści jako ułoma więc powinieneś wiedzieć o co mi chodzi.. Ehh wymyśliłam tą całą historię. O tym jak Sakura ciebie spotkała, o tym że się miała w tobie zakochać i tak dalej i tak dalej. Wszystko to tutaj jest wytworem mojej wyobraźni.. Hej co ty robisz? - spytała się.
-Dzwonię na policję, idź się leczyć kobieto..
-Ojej jaka szkoda, że ten telefon się zaraz zepsuje hihihi - zaśmiała się cicho.
-O czym ty... - zamarłem, telefon "magicznie" przestał działać. Rzuciłem nim o podłogę.. -T-ty..
-No brawo, wreszcie to zrozumiałeś. Może skończysz patrzeć na mnie jak na psychopatkę tylko spokojnie porozmawiamy.
-Spokojnie porozmawiamy? Przyłazisz do mojego domu znikąd o jakieś 3 nad ranem, podajesz się za osobę, która "stworzyła całą historię mojego życia" oraz jeszcze masz czelność psuć mój telefon.
-No dokładnie tak - uśmiechnęła się szeroko.
-Wyjdź, wyjdź i nigdy nie wracaj.. - pokazałem jej drogę do drzwi.
-No dobra.. Skoro nie chcesz się dowiedzieć dlaczego Sakura poszła do wojska i dlaczego zginęła to... Bye bye kochany - i udała się w stronę drzwi.
-Cz-czekaj! Wiesz co się z nią stało?
-Moooże hihihi - znów się zaśmiała.
-Jestem chyba idiotą, że ci uwierzę, ale siadaj.
-No! Wiedziałam, że się zgodzisz. Więc tak.. - usiadła wygonie na moim łóżku - Chciałam rozbudować fabułę więc postanowiłam, że Sakura zapisze się do wojska i tam sobie umrze. Koniec historii - zamarłem..
-Ty chyba sobie jakieś jaja robisz.. Jak ty tak możesz? Jesteś okrutnym człowiekiem..
-Ooo dziękuję - uśmiechnęła się szeroko. Dziwna baba..
-Skoro.. Ty stworzyłaś tą całą pokręconą historię.. Przecież wiedziałaś, że straciłem już jedną ważną mojemu sercu dziewczynę. Dlaczego pozbawiłaś mnie drugiej?
-Ponieważ Tobio.. Chciałam aby moja historia była inna niż wszystkie, w której każdej jest happy end. Ogólnie słodko i radośnie.. Chciałam pokazać tą drugą stronę życia.
-Aha no bardzo mi wielkie wyjaśnienie.. Bawisz się jedynie uczuciami innych.
-Hej! Gdyby nie ja nawet nie poznałbyś Sakury! Nie ożeniłbyś się z nią! Nie mielibyście Miyu!
-I Sakura by nie umarła... - powiedziałem poważnym tonem.. Dziewczyna na chwilę umilkła, a potem cicho wzdychnęła.
-To prawda.. Sakura by nie umarła. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Każdy kiedyś umrze.. Ważne jest to, że to ja ją stworzyłam. To ja ją uwieczniłam prawie że na swoje podobieństwo.
-Pff Sakura nie była taką walniętą babą jaką ty jesteś..
-Trochę szacunku do stwórcy..
-Stworzył mnie kto inny, ty jesteś tylko kolejną fanką, której zachciało się pisać zjebane historie o mnie..
-...Punkt dla ciebie. Zmieńmy może temat co? - zaproponowała spokojnie.
-Skoro nalegasz.. - westchnąłem.
-Co się stało, że tak nie lubisz Tooru? - zapytała.
-Tak już wyszło, nie trawię go..
-Wiesz, że gdyby nie on nigdy nie odważyłbyś się pocałować Sakury?
-Heh.. Co prawda to prawda.. Zresztą hej! To ty mi wpoiłaś tą nienawiść do Oikawy! Przecież ty stworzyłaś tą historię! - krzyknąłem oburzony.
-A no tak! Hihihi zapomniałam - jeszcze chwila i uduszę tą kobietę..
-Nawet nie próbuj, znam karate! - krzyknęła po chwili.
-Co? Przecież nic nie powiedziałem..
-Chciałeś mnie udusić! Myślisz, że ja nie wiem jakie myśli chowają ci się w główce - uśmiechnęła się zboczenie.
-Nie masz prawa czytać moich myśli! - gdy to powiedziałem zaczęła coś grzebać w torebce i wyciągnęła wielką pogniecioną kartkę.
UMOWA
Na podstawie mocy danej Sakurze_Chan przez wattpad, poprzez wymyślenie własnego fanfiction, dana posiadaczka umowy może robić co chce z postaciami zawartymi w jej opowiadaniu. Nawet czytać w myślach.
-Nic mi nie możesz zrobić! Z tym papierkiem wygram w każdym sądzie - wymachiwała mi tą kartką przed nosem. Och naprawdę, gdyby nie była kobietą to bym jej przywalił.
-A rób co chcesz.. Wiesz co? Mam już tego dosyć. Nie dość, że wymyślasz takie okrutne historie to jeszcze masz mnie czelność nawiedzać w nocy. Co to, to nie! Idę teraz do łazienki, a gdy wrócę ma cię tu nie być. Dobranoc!
-A-ale...- próbowała coś jeszcze powiedzieć, lecz szybko i bez wahania trzasnąłem drzwiami.
Kiedy wróciłem jej rzeczywiście już nie było. Na komodzie jedynie widniała kartka:
"Nie martw się, jeszcze kiedyś się spotkamy :D A tym czasem nie trać nadziei! Jeszcze będziesz miał spokojne i piękne życie, już ja się oto postaram! ~autorka twojego chorego fanfiction"
-Heh.. Co za psycholka - zaśmiałem się. Sprawdziłem później czy wszystkie zamki i okna są dokładnie pozamykane, aby znów do pokoju nie zawitał jakiś Marian i nie wmawiał mi, że jest Posejdonem. Kiedy byłem już na 100% pewny ułożyłem się do snu. Jednak dalej miałem wrażenie jakby ktoś mnie obserwował i cicho chichotał...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro