Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział poboczny #1 "Wywiad"


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak tytuł mówi, jest to rozdział poboczny, kompletnie nie związany z fabułą. Do niej dojdziemy później ;) A tym czasem zapraszam! Mam w planach jeszcze kilka takich rozdziałów. Więcej na koniec :D Miłego czytania! Zapraszam również do komentowania oraz głosowania i udostępniania jak największej liczbie osób :* A i jeszcze jedno :D Ten rozdział zawiera trochu więcej przekleństw niż zazwyczaj więc jeżeli Tobie czytelniku/czytelniczko to przeszkadza.. To po prostu poczekaj na rozdział głównej fabuły. Może niedługo się pojawi ^^ 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest środek nocy. Dokładniej mówiąc 2:34. O tej porze najczęściej nachodzą mnie różne myśli. Zastanawiam się nad każdą drobną rzeczą, która mi się przydarzyła w tym życiu. O tym jak spotkałem Sakurę, jak to wpadłem na nią przypadkiem, jak to się jakimś trafem pocałowaliśmy po raz pierwszy, jak to byłem zazdrosny o Josha, jak to Sakura miała zostać żoną Daikiego, jak to opowiedziałem jej historię o Riko, jak to Sakura miała wypadek, jak to postanowiła zapisać się do wojska, jak to zostaliśmy małżeństwem... Jak ona zmarła..

-Czy to wszystko miało się tak stać? - spytałem sam siebie.

-Oczywiście, że tak! - nagle usłyszałem nieznajomy, dosyć donośny damski głos.

-K-kto tu jest?! Kim jesteś i co robisz w moim domu?! - krzyknąłem przerażony z całych sił.

-Jak to kim jestem? To ja! Twórca tej całej historii - moim oczom ukazała się młoda dziewczyna o jasnej karnacji, błękitnych oczach oraz ciemnych włosach. Ubrana była w zieloną koszulkę z krótkim rękawkiem, długie czarne spodnie oraz przy sobie miała uroczą małą torebkę. 

-T-twórcą? O czym ty pierdolisz? 

-Ojej Tobiuś.. Pytałeś się czy tak miało się stać. To masz odpowiedź! - odrzekła.

-To znaczy?

-Matko Chryste, nie stworzyłam ciebie w tej powieści jako ułoma więc powinieneś wiedzieć o co mi chodzi.. Ehh wymyśliłam tą całą historię. O tym jak Sakura ciebie spotkała, o tym że się miała w tobie zakochać i tak dalej i tak dalej. Wszystko to tutaj jest wytworem mojej wyobraźni.. Hej co ty robisz? - spytała się.

-Dzwonię na policję, idź się leczyć kobieto..

-Ojej jaka szkoda, że ten telefon się zaraz zepsuje hihihi - zaśmiała się cicho. 

-O czym ty... - zamarłem, telefon "magicznie" przestał działać. Rzuciłem nim o podłogę.. -T-ty..

-No brawo, wreszcie to zrozumiałeś. Może skończysz patrzeć na mnie jak na psychopatkę tylko spokojnie porozmawiamy. 

-Spokojnie porozmawiamy? Przyłazisz do mojego domu znikąd o jakieś 3 nad ranem, podajesz się za osobę, która "stworzyła całą historię mojego życia" oraz jeszcze masz czelność psuć mój telefon. 

-No dokładnie tak - uśmiechnęła się szeroko.

-Wyjdź, wyjdź i nigdy nie wracaj.. - pokazałem jej drogę do drzwi.

-No dobra.. Skoro nie chcesz się dowiedzieć dlaczego Sakura poszła do wojska i dlaczego zginęła to... Bye bye kochany - i udała się w stronę drzwi. 

-Cz-czekaj! Wiesz co się z nią stało?

-Moooże hihihi - znów się zaśmiała. 

-Jestem chyba idiotą, że ci uwierzę, ale siadaj.

-No! Wiedziałam, że się zgodzisz. Więc tak.. - usiadła wygonie na moim łóżku - Chciałam rozbudować fabułę więc postanowiłam, że Sakura zapisze się do wojska i tam sobie umrze. Koniec historii - zamarłem..

-Ty chyba sobie jakieś jaja robisz.. Jak ty tak możesz? Jesteś okrutnym człowiekiem.. 

-Ooo dziękuję - uśmiechnęła się szeroko. Dziwna baba..

-Skoro.. Ty stworzyłaś tą całą pokręconą historię.. Przecież wiedziałaś, że straciłem już jedną ważną mojemu sercu dziewczynę. Dlaczego pozbawiłaś mnie drugiej?

-Ponieważ Tobio.. Chciałam aby moja historia była inna niż wszystkie, w której każdej jest happy end. Ogólnie słodko i radośnie.. Chciałam pokazać tą drugą stronę życia.

-Aha no bardzo mi wielkie wyjaśnienie.. Bawisz się jedynie uczuciami innych.

-Hej! Gdyby nie ja nawet nie poznałbyś Sakury! Nie ożeniłbyś się z nią! Nie mielibyście Miyu!

-I Sakura by nie umarła... - powiedziałem poważnym tonem.. Dziewczyna na chwilę umilkła, a potem cicho wzdychnęła.

-To prawda.. Sakura by nie umarła. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Każdy kiedyś umrze.. Ważne jest to, że to ja ją stworzyłam. To ja ją uwieczniłam prawie że na swoje podobieństwo.

-Pff Sakura nie była taką walniętą babą jaką ty jesteś.. 

-Trochę szacunku do stwórcy..

-Stworzył mnie kto inny, ty jesteś tylko kolejną fanką, której zachciało się pisać zjebane historie o mnie..

-...Punkt dla ciebie. Zmieńmy może temat co? - zaproponowała spokojnie. 

-Skoro nalegasz.. - westchnąłem. 

-Co się stało, że tak nie lubisz Tooru? - zapytała.

-Tak już wyszło, nie trawię go.. 

-Wiesz, że gdyby nie on nigdy nie odważyłbyś się pocałować Sakury?

-Heh.. Co prawda to prawda.. Zresztą hej! To ty mi wpoiłaś tą nienawiść do Oikawy! Przecież ty stworzyłaś tą historię! - krzyknąłem oburzony.

-A no tak! Hihihi zapomniałam - jeszcze chwila i uduszę tą kobietę..

-Nawet nie próbuj, znam karate! - krzyknęła po chwili.

-Co? Przecież nic nie powiedziałem..

-Chciałeś mnie udusić! Myślisz, że ja nie wiem jakie myśli chowają ci się w główce - uśmiechnęła się zboczenie.

-Nie masz prawa czytać moich myśli! - gdy to powiedziałem zaczęła coś grzebać w torebce i wyciągnęła wielką pogniecioną kartkę.  


                                                                                UMOWA

Na podstawie mocy danej Sakurze_Chan przez wattpad, poprzez wymyślenie własnego fanfiction, dana posiadaczka umowy może robić co chce z postaciami zawartymi w jej opowiadaniu. Nawet czytać w myślach.


-Nic mi nie możesz zrobić! Z tym papierkiem wygram w każdym sądzie - wymachiwała mi tą kartką przed nosem. Och naprawdę, gdyby nie była kobietą to bym jej przywalił.

-A rób co chcesz.. Wiesz co? Mam już tego dosyć. Nie dość, że wymyślasz takie okrutne historie to jeszcze masz mnie czelność nawiedzać w nocy. Co to, to nie! Idę teraz do łazienki, a gdy wrócę ma cię tu nie być. Dobranoc! 

-A-ale...- próbowała coś jeszcze powiedzieć, lecz szybko i bez wahania trzasnąłem drzwiami. 

Kiedy wróciłem jej rzeczywiście już nie było. Na komodzie jedynie widniała kartka:

"Nie martw się, jeszcze kiedyś się spotkamy :D A tym czasem nie trać nadziei! Jeszcze będziesz miał spokojne i piękne życie, już ja się oto postaram! ~autorka twojego chorego fanfiction"

-Heh.. Co za psycholka - zaśmiałem się. Sprawdziłem później czy wszystkie zamki i okna są dokładnie pozamykane, aby znów do pokoju nie zawitał  jakiś Marian i nie wmawiał mi, że jest Posejdonem. Kiedy byłem już na 100% pewny ułożyłem się do snu. Jednak dalej miałem wrażenie jakby ktoś mnie obserwował  i cicho chichotał... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro