Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#3


Zaczęło się jak na niego "bardzo skromnie". A przynajmniej tak to określił, bo mimo iż należę do najlepszej drużyny siatkarskiej w całej Japonii nawet ja nie mogę pozwolić sobie na takie coś.

-Mój szef kuchni przygotował bardzo skromne danie liczę, że się nie obrazicie - uśmiechał się szeroko Oikawa -A oto stek Ribeye z Wagyu!

Bardzo skromnie.. Danie za prawie 4 tysiące. Ciekawe czy by się bardzo zdziwił jakbym mu powiedział, że skromne to jest ramen, który przygotowuje prawie codziennie na kolację.

-Och pan Kageyama! Jest mi niezmiernie miło pana poznać - rzekł syn Tooru schodząc po wielkich schodach, które znajdowały się w jadalni. Miyu pędem podbiegła do niego i się przytuliła.

Myślałem, że mnie szlak trafi.. Nigdy się nie cieszyła tak na mój widok, nawet gdy była dzieckiem. Przecież ojciec to najważniejszy mężczyzna każdej córki, a nie jakieś tam Hitoshi.. Musiałem trzymać nerwy na wodzy inaczej bym wybuchł.

-Oj coś czuję, że niedługo będziemy rodziną Tobiuś - uderzył mnie lekko łokciem w ramię Oikawa i puścił oczko.

Rodziną? My? Niedługo? Co? Jak? Kiedy? Gdzie? Czy jestem w jakieś ukrytej kamerze i za chwilę mają wyskoczyć aby powiedzieć "Haa to był tylko żart! Jesteś w programie "Śmiechu warte!".. A przynajmniej na to cały czas liczyłem, bo jak na razie nic się nie zmieniło.

"Obudź się Tobio.. To tylko zły sen. Za chwilę wstaniesz, zastaniesz Sakurę i małą jeszcze w łóżkach. Ty pójdziesz zrobić im śniadanko, a potem wybierzecie się na długi spacer" - tak sobie wmawiałem, ale było jeszcze gorzej.

-Choć Tobio - kun! Czas coś zjeść! - krzyczał Oikawa przerywając moje piękne marzycielskie myśli.

Usiadłem razem z Miyu do stołu. Podano nam tego "skromnego" steka i zaczęliśmy jeść. Gdybym nie był sobą powiedziałbym, że to jest przepyszne, ale że jestem to stek jest suchy, przesmażony, bez smaku po prostu mdły. Popatrzyłem kątem oka na Miyu. Ta się bardzo dobrze bawiła w towarzystwie Hitoshiego. Co chwilę śmieli się, dokazywali sobie oraz... Trzymali za rękę? I dlaczego on kładzie rękę na kolanie mojej córki?!

-Tobio-kun.. Mógłbyś nie zgniatać tego widelca w pół? Należy do jednego z najdroższych zestawów sztućców i nie chcę aby się zniszczył - przejmował się Tooru. Mam w dupie jego widelce. Jego syn prawie że gwałci moją córkę (bo trzymanie ręki powyżej kolana można uznać za gwałt) to jeszcze martwi się o zastawę.. Kurna występował w reklamie L'Oreal Paris! Tysiąc takich zastawów sobie kupi..

-Tato.. Coś nie tak? - zwróciła się do mnie córka patrząc zmartwionym wzrokiem.

-Nie nic.. - spuściłem wzrok dalej wykrzywiając widelec Bakawy i licząc, że ta kolacja skończy się jak najszybciej.

-To dobrze bo chcielibyśmy coś ogłosić razem z Miyu - odezwał się uśmiechnięty młody Oikawa.

-No bo.. Tato.. - moja córusia się zaczerwieniła cała na twarzy i odwróciła się w stronę Hitoshiego prosząc go o pomoc w dokończeniu zdania. Chłopak wstał i się odezwał się cały w dreszczach:

-Panie Kageyama.. Chcę powiedzieć, że.. K-kocham pańską córkę. Jesteśmy razem i obiecuję panu, że będzie przy mnie najbardziej szczęśliwą dziewczyną na świecie - zamarłem.. Tooru oczywiście uszczęśliwiony jak zoofil w zoo. Ja natomiast zastanawiałem się którym oknem powinienem wyskoczyć..

-Słyszysz Tobio! Będziemy rodziną! Trochę głupi moment, ale "A nie mówiłem"!? Wiedziałem, że jestem najlepszym jasnowidzem. Wróżbita Maciej może mi skoczyć.. - zachwalał się Oikawa.

Nie wytrzymałem.. Wstałem od stołu i udałem się w stronę wyjścia. Pośpiesznie pobiegła za mną Miyu krzycząc co robię? Gdzie idę? Czemu się nie cieszę? Jakby był powód aby się cieszyć. Moja córka chce sobie zniszczyć życie z synem tego bogatego dupka..

-Idę spotkać się z mamą.. - powiedziałem z nerwach.

-Haha Tobiuś ty żartownisiu.. Przecież Sakura-chan już dawno nie żyje.. - odpowiedział śmieszkowo Oikawa na co jego syn popatrzył z wrogością na niego jakby miał mu powiedzieć "Nie czas na żarty tato, pośmiejemy się z tego biedaka jutro, a teraz choć, namieszamy jego córce w głowie jeszcze bardziej". Ja lekko odwróciłem głowę w jego stronę:

-Gówno mnie to obchodzi... - i wyszedłem.

***

"Sakura... Co mam robić? Nasza córka jest dziewczyną syna tego wieprza, a ja nic nie mogę poradzić" - zacząłem do niej gadać w myślach. Liczyłem, że nagle znów usłyszę jej głos, który powie mi co powinienem zrobić w tej sprawie. Czekałem. Modliłem się. Patrzyłem na jej grób. Przechodziły przez moją głowę różne myśli. Co byłoby gdyby Sakura nie dostała się do wojska? Czy dalej by żyła? Dalej by mnie wspierała w trudnych chwilach? Dalej bym czuł jej dotyk. Dalej by krzyczała na mnie tylko dlatego, że kupiłem chleb pszenny, a nie żytni? Dalej by mi suszyła głowę o jakieś zwierzątko? Czy ona by przekonała naszą córkę do zmiany decyzji?

Najbardziej się boję, że o niej zapomnę kiedyś. Moje częste myśli o Sakurze skutkowały samo-napływającymi łzami do oczu. Przypomina mi się każda chwila z nią. Wiem, że ona nie życzyłaby sobie tego abym płakał przez nią i cierpiał. Wiem, że chce abym był szczęśliwy. Abym poukładał sobie życie. Abym wiedział, że ona cały czas nade mną czuwa i szepcze do ucha ciche "Kocham Cię" tak jak to robiła co rana. Ale te czasy już nie wrócą. Nie będzie na mnie krzyczała za pomyłkę w zakupach. Nie będzie mi wspominała, że marzy o jakimś pupilku. Nie będę codziennie czuć jej dotyku gdy mnie przytulała. Nie przekona mojej córki do zmiany decyzji. Nie będę już słyszeć jego cichego wyznania miłości..

-T-tato? - usłyszałem swoją córkę. Była cała zdyszana, za pewne musiała się śpieszyć bo pewnie myślała, że za chwilę popełnię hara-kiri (czyt. rozcięcie brzucha przez miecz lub sztylet) nad grobem jej matki.

-Spokojnie.. Jestem tutaj - stanęła obok mnie.

-Za każdym razem grób mamy jest coraz piękniejszy. Myślisz, że ona się dobrze czuje w niebie? - spytała się mnie trzymając za rękę.

-Na pewno.. Jest najpiękniejszym z aniołów..

-Aniołem, który nosi swoją ulubioną koszulkę moro - zaśmiała się cicho Miyu - Tato?

-Tak kochanie? - wiedziałem co chce się mnie zapytać.

-Czy.. Nie lubisz pana Oikawy i Hitoshiego? Jesteś zły na mnie, że go kocham?

-Wolałbym, abyś na razie się nie pakowała w związki.. Pozwolę Ci dopiero kiedy umrę.. plus trzy dni dla pewności, że umarłem.. Ale to twoje życie i ty zdecydujesz najlepiej..

-Dziękuję tato - uśmiechnęła się i przytuliła do mnie. Nie zrobiłaby tego gdyby wiedziała, że tak naprawdę ją okłamałem i zrobię wszystko aby nie dopuścić do tego związku..



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedyś ktoś zapytał "Jak będzie wyglądała twoja główna bohaterka?" Zastanawiałam się dni i noce jak powinna wyglądać Sakura. Jednak nigdy nie mogłam sobie jej wyobrazić. Wystarczyło mi tylko, że miała brązowe włosy i niebieskie oczy..

A co z Sakurą? Przecież jej nigdy nie będzie! Jak można dalej prowadzić serię? Kochane przez nas osoby nigdy nie odchodzą jeżeli się będzie o nich pamiętać. Tobio, Miyu, cały zespół Karasuno i żołnierze współpracujący z Sakurą nigdy o niej nie zapomną. Dlatego będzie już zawsze. Zawsze będzie szeptać do ucha Tobia "Kocham Cię" mimo iż tego nie będzie słyszał...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro