Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozgrywka 31

Caroline

- Nic nie powiesz? - Pyta się ten psychol. 

- A niby co? Ja wciąż nie rozumiem, co ja tutaj robię?- Zaczyna mnie wkurzać ten skurwiel. Zamiast czuć strach czuje gniew. 

- Już ci wyjaśniam, kochanie.

- Nie jestem twoim kochaniem!-  Krzyczę i odsuwam się jeszcze dalej od niego. Nie pozwolę mu się dotknąć. Jak tylko nadarzy się jakaś sposobność, ucieknę.

- Zobaczymy, ale do rzeczy. Moja rodzina ma zatarg z Woodsami. Sięgający mojego dziadka. 

- Ale co ja mam z tym wspólnego?

- Och, bardzo dużo. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale Tier Woods zabił mojego dziadka, Erica Moora, kiedy moja babka był  z nim w ciąży. Była tylko zwykłym człowiekiem, ale urodziła potomka Moora, więc przyjęto ich do stada.  A ja jestem wilkiem z krwi i kości. Noszę imię po moim dziadku.

- Czy to ma być jakiś rodzaj chorej zemsty?

- Bynajmniej nie chorej, ale masz rację, to jest zemsta. Odebrano mojemu ojcu i mi kogoś ważnego, a teraz ja odbiorę Woodsowi, coś bez czego nie będzie mógł żyć.

- Jesteś chory! Jeżeli Woods kogoś zabił, widocznie miał ku temu powodów. Nie wolno zabijać bez przyczyny, zabrania tego prawo.

- A kim ty jesteś, że wiesz co wolno, a czego nie?- Erick wbija we mnie lodowate spojrzenie. Może jak mu powiem, to się dwa razy zastanowi, zanim coś zrobi?

- Jestem Black- mówię z godnością.

- Nazwisko jak każde inne- prycha.

- Wiesz jak się nazywa przywódca Wilczej Rady?

- Colin Black.

- Nie zastanawia cię zbieżność nazwisk?

Widzę jak otwiera i zamyka usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale chyba coś mu nie wychodzi. Po chwili obserwuję jak jego twarz przybiera prawie że biały kolor, rzuca przekleństwa pod nosem i wychodzi trzaskając drzwiami. Słyszę odgłos przekręcanego klucza, więc mam czas na ucieczkę. 

Rozglądam się po pokoju i szukam czegoś czym mogłabym wybić tą cholerną szybę. Normalnie mogłabym przemienić się w wilka, ale teraz kiedy jestem w ciąży jest to niemożliwe. Niestety w tym pokoju nie ma ani jednej przydatnej rzeczy. 

Spoglądam na łóżku i już wiem jak się stąd wydostanę. Zbieram koc i ruszam do drzwi.  Okrywam nim głowę oraz ramiona i biorę rozpęd, po czym robię wyskok centralnie na okno. Słyszę trzask szkła i czuję jak przelatuje na drugą stronę. Upadek jest cholernie bolesny. Ramie boli niemiłosiernie, tak samo jak głowa, ale nie pora na mazgajstwa. Zrzucam z siebie okrycie i pospiesznie biegnę boso ku drzewom. W gęstą, ciemną plątaninę liści.

Las jest moim sprzymierzeńcem.

Marco

Jak tylko dowiedziałem się kim jest ten kutas, który porwał moją partnerkę, zadzwoniłem do ojca. Ku mojemu zdziwieniu, powiedział, że lepiej bym porozmawiał z dziadkiem.

Opowiedziałem mu wszystko dokładnie, łącznie z odkryciem kim jest porywacz. Jeszcze w życiu nie słyszałem, żeby Tier Woods używał takiego języka. 

Kazał mi się kierować na północ, do miejsce, gdzie za pewnie znajdę moją kruszynkę. Kiedy powiedziałem dziadkowi, że Caro jest w ciąży, był niezmiernie szczęśliwi. Ale dowiedziałem, że w takim wypadku mam prawo, wypruć flaki temu skurwielowi. Dostałem jego błogosławieństwo i przykaz, że mam pokazać, że z Woodsami się nie zadziera.

Wpakowałem się do auta wraz z Ethanem, który bardzo wylewnie pożegnał się ze swoją kobietą,   aż mnie w dołku ścisnęło. 

Pognaliśmy w ciemną noc z zawrotną prędkością. W dupie miałem przepisy drogowe, najważniejsze była moja partnerka, kobieta mojego życia i mój nienarodzony wilczek.

 Dla tej dwójki jestem w stanie poświęcić swoje życie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro