Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poszukiwacz i uciekinierka 14

Marco

Trener dał nam niezły wycisk, ale pociesza mnie myśli, że w moim pokoju czeka na mnie moja kobieta. Myślałem, że spiorę ją dzisiaj na goły tyłek za ten jej ubiór, a sytuacja poszła w całkiem inny kierunek. Jestem cholernym szczęściarze, że mam swoją kruszynkę przy mnie, a mój wilk ciągle mruczy zadowolony.

Ruszam spocony i lekko zmęczony do akademika, wkładam klucz do zamka, ale okazuje się że drzwi są otwarte. Napinam wszystkie mięśnie i wchodzę do środka z największą ostrożnością. Ku mojemu zaskoczeniu znajduję tutaj ostatnią osobę jakiej się spodziewałem zobaczyć.

- Co ty tutaj robisz?- Pytam totalnie zaskoczony.

- Ciebie też miło widzieć- uśmiecha się do mnie, ale ja rozglądam się po pokoju.

- Gdzie jest Caro?

- Masz na myśli tą dziewczynę, która tutaj była?

- Jak to, kurwa, była?!- Krzyczę.

- No była, po prostu wyszła- wzrusza ramionami, a ja nie wytrzymuje i potrząsam tą kretynką.

 - Coś ty do chuja zrobiła?!- Ryczę.

- Oj daj spokój, wyświadczyłam ci przysługę. Powinieneś mi podziękować, że przegoniłam stąd jakąś napaloną  sukę.

- Ja cię kiedyś do kurwy uduszę- puszczam ją.- To jest moja mate, rozumiesz? Kurwa, jebana mać!

- Chcesz powiedzieć, że ona ... że naprawdę...?

- Tak do cholery! Gdzie ona jest?- Warczę na Martine, bo mój wilk za chwile wyjdzie z siebie.

- Tak mi przykro, ja nie wiedziałam- mówi załamanym głosem.- Powiedziałam jej, że jestem twoją mate.

- Że co zrobiłaś?!- Ryczę tak, że chyba cały akademik mnie słyszy.- Ja pierdolę! Jeżeli ona uciekła, to cię zamorduję.

- No to mamy mały, tyci tyci problem- pokazuje dwoma palcami.- Kazała ci powtórzyć, że jesteś zwykłym chujem.

Klnę na czym świat stoi i przyrzekam sobie, że kiedyś uduszę ta idiotkę będącą moją szwagierką. Kiedyś mnie to bawiło, jak przeganiała te wszystkie napalone laski, a teraz przeholowała. Przez nią moją mate zniknęła i muszę zacząć jej szukać.

Wypadam z pokoju i ruszam do jej drzwi, które są otwarte. Rozglądam się po pomieszczeniu i nigdzie nie widzę Caro, więc wybiegam i przeszukuję cały akademik. Kiedy spotykam Ethana, okazuje się, że nic nie wie o swojej kuzynce. 

Po godzinnych poszukiwaniach jestem tak cholernie wściekły, że mam ochotę kogoś rozszarpać. To się nie dzieje naprawdę. 

Ona zniknęła. 

Caroline

Uciekłam, bo to jedyna opcja jak mi pozostała. Z krwawiącym serce, które zostało zmiażdżone, podążam do jedynego miejsca, które już nigdy nie opuszczę . Dom.  Jedyna bezpieczna przystań.

Po wielogodzinnym biegu przez las w wilczej postaci, staję przed moim rodzinnym domem. Przemieniam się w człowieka i ruszam pod okryciem nocy do środka. Wpisuję kod dostępu i wchodzę nie postrzeżenie do budynku, po czym cicho przemykam na palcach do swojego pokoju. Wyciągam pierwsze lepsze ubrania  i ruszam z nim do łazienki.

Stoję pod strumieniami ciepłej wody i pozwalam sobie w końcu, aby emocje wzięły górę. Pierwszy raz w życiu płaczę tak po kimś, kto mógł być sensem mojego życia. Jak to dobrze, że jeszcze się nie sparowaliśmy, bo musiałabym żyć z tym skurwielem.

Ubrana wychodzę cicho do ciemnej kuchni, gdzie mam nadzieję zjeść, bo od śniadania nic nie jadłam.

- Tak myślałam, że to ty- podskakuję na głos mamy.

- Ale mnie wystraszyłaś- odwracam się do niej przodem i wpadam w jej rozłożone ramiona.

- Ciii kochanie, wszystko będzie dobrze- mama głaska mnie po włosach i tuli jak mała dziewczynę- Siadaj, zrobię ci coś do jedzenia.

Siedzę i zajadam się smacznymi kanapkami, a przy okazji opowiadam o wszystkim mojej rodzicielce. Cały czas słucha i nic nie mówi, a ja mogę się jej wygadać.

- Dzwonił Ethan i mówił, że zniknęłaś, więc podejrzewałam, że prędzej czy później się tutaj zjawisz.

- Za dobrze mnie znasz- uśmiecham się do niej.- Ethan był bardzo zmartwiony?

- Ethan niekoniecznie, bardziej ten twój wilczek- całą zastygam.- Ponoć szukał cię po całej uczelni i akademiku, a na końcu ze złości zdemolował pokój- mówi z uśmiechem i dolewa mi herbaty do kubka.

- Czy to takie śmieszne, co zrobił?- Burzę się jej postawą.

- Świadczy o tym, że mu na tobie zależy.

- O tak na pewno- prycham.- Nie wracam na studia. Nie chcę go już nigdy więcej widzieć na oczy- odstawiam z hukiem kubek, daje mamie buziaka i wychodzę do siebie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro