Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poranek po nocy 9

Caroline

Po rewelacji jaką zaserwowałam kuzynowi, dosłownie wyrzuciłam go z pokoju, bo miałam dosyć jego gadania. Może i Marco jest postrachem tej uczelni, ale uratował mnie przed tym sukinsynem, więc należy się mu chociaż moja wdzięczność, ale nic poza tym. Nie ważne co on sobie uroił w tej główce i czego chce jego wilk, nie mam zamiaru się temu poddać. 

Ruszam pod prysznic i zmywam z siebie jego zapach, który swoją drogą jest cudowny.

~ On jest cudowny, a jego zapach również- odzywa się moja wilczyca.

~ Co do zapachu masz rację- zgadzam się z nią.

- Nie denerwuj mnie, to nasz mate- mówi wkurzona.

~ Nie, nie jest nim- zaprzeczam gwałtownie.

~ Jest i nic nie możesz z tym zrobić. Jego wilk wzywa mnie, więc będziesz musiała się poddać.

~ Zdrajczyni- syczę i kończę tą wkurwiającą gadkę z tą kupą futra.

Ubieram się tak, żeby wtopić się w tło, ale raczej będzie to niemożliwe, przez tego skurwysyna. Biorę torbę z książkami i ruszam do stołówki, bo jestem strasznie głodna, jednak wchodząc tam czuję jak wszyscy kierują swoje spojrzenia na mnie. Kulę się w sobie i mam ochotę uciec, ale jeżeli to zrobię, to dam wygrać temu kutasowi. Podnoszę dumnie głowę i biorę śniadanie, po czym ruszam do najdalszej części stołówki. Jednak nie jest mi to dane, bo zostaje mi wyrwana taca z jedzeniem, która z brzękiem ląduje na podłodze. Patrzę wściekle na osobę, która to zrobiła i nie wierzę, to ten blond skurwiel. 

- Co skarbie, myślałaś, że ten dupek będzie cię ciągle ratował? Jak widać nie ma go tutaj, ale za to jestem ja i jesteś mi coś winna- łapie mnie za ramiona i potrząsa mną.

- Puszczaj mnie skurwielu- warczę i szarpie się szaleńczo, jednak jego uścisk jeszcze bardziej się zacieśnia.- Puszczaj, bo cię kurwa wykastruję!

- Spróbuj- pochyla się, żeby mnie pocałować, ale tą czynność przerywa potężny ryk przecinający powietrze i aż się wzdrygam na ten dźwięk, bo wiem do kogo ona należy.

Marco

Kiedy tylko wyszedłem z akademika, dostrzegłem ludzi rozmawiających o czymś gorączkowo. Jednak to co usłyszałem wzburzyło moją krew i moje wilka, który miał ochotę rozerwać tego skurwiela na drobne kawałeczki, a potem nakarmić nimi psy. 

Dosłownie wbiegam do stołówki i widzę, jak ten chuj trzyma ją mate i próbuje ją pocałować. Z mojej piersi wyrywa się ostrzegawcze ryczenie. Nikt nie będzie dotykał mojej kobiety, nawet jeżeli ona nie chce tego zaakceptować, to jest nią.

Puść ją, bo dostaniesz ponowny wpierdol!- Mój głos roznosi się po całym pomieszczeniu, gdzie wszystkie oczy są skierowane na mnie i mam to w dupie.

- Chcesz ją? A może sam ją oznaczę i wtedy będzie moja?- Uśmiecha się drapieżnie.

Mój wilk na te słowa warczy i już wiem, że nawet choć bym chciał, nie będę w stanie go powstrzymać przed bronieniem naszej przyszłej partnerki. Czuję jak częściowo przejmuje nade mną kontrole i z mojej piersi wydobywa się warczenie, po czym rzucam się w ich stronę. 

Zanim jest w stanie zrobić jakiś ruch, już jestem przy nim i jednym płynnym ruchem wyrywam z jego objęć moją brunetkę i stawiam ją za sobą. Pora zająć się na poważnie tym kutasem. Robię zamach i posyłam go kilka metrów dalej, moja siła pochodzi od alfy i tak samo ja mój ojciec oraz dziadek, będę w przyszłości przywódcą stada.

- Zadarłeś nie z tymi co powinieneś- warczę.

- A kim ty do cholery jesteś?- Podnosi się i ociera usta z krwi.

- Najwyraźniej nie wiesz, ale za chwilę się dowiesz i radzę co zmówić modlitwę. Dostaniesz wpierdol, bo dotknąłeś tego co moje- warczę.

- Ona jest taka samą dziwką jak większość tutejszych dziewczyn- przez salę przechodzi szmer i wiem, że właśnie przesrał sobie u kilku samców, ale to ja mam pierwszeństwo.

- Ona jest moją mate- ryczę- napadłeś na moją przeznaczoną i zapłacisz mi za to głową.

Wysuwam swoje pazury i kły, a z mojej piersi wydobywa się groźny warkot, który jest ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy chcieliby temu przeszkodzić.

Rzucamy się na siebie w tym samym czasie i szarpiemy swoje ciała. Mój wilk pokazuje na co go stać i po mniej niż minucie, blondyn leży nieprzytomny na podłodze w stołówce. Czuję jak z moich ran sączy się krew i zapewne wyglądam ciut lepiej niż ten skurwiel. Widzę zszokowane twarzy i wiem, że się mnie boją, ale to dobrze.  Patrzę na nich swoim ostrzegawczym wzrokiem po czym się odzywam.

- Jeżeli ktokolwiek odważy się dotknąć mojej mate, zamorduję- warczę i całą swoją uwagę skupiam na brunetce, która stoi osłupiała wpatrując się we mnie jakby zobaczyła ducha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro