Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Oddech 2

Caroline

Budzi mnie walenie w drzwi i zapewne jest to Ethan.

- Na boginie uduszę cię!- Krzyczę i ruszam otworzyć drzwi.- Pali się do cholery czy co?

- Ruszaj dupę i idziemy na wykłady. Chyba nie chcesz się spóźnić na swoje pierwsze zajęcia?- Kuzyn krzyżuje ręce na piersi.

- Aleś ty opiekuńczy- prycham-  lepiej powiedz, że liczysz na śniadanie.

- Nie zaprzeczę, głodny jestem- wzrusza ramionami.

- Ha! Wiedziałam- trącam go łokciem.

- Caro, zlituj się nad moim żołądkiem i daj mi coś jeść- jęczy.

-  Za jakie grzechy musimy być na taj samej uczelni- wznoszę oczy do nieba.- Znaj mojej miłosierdzie i masz- podaję mu miskę z ulubionymi płatkami.

Sama nie mam ochoty nic jeść, więc wygrzebuję jakieś ubrania i pędzę do łazienki. Po dziesięciu minutach jestem gotowa, ale widząc spojrzenie kuzyna i jego uniesione brwi, nie wiem o co chodzi.

- Mam coś na twarzy czy co?

- W tym masz zamiar iść?- Wskazuje na moje obcisłe rurki, trampki i bluzę z kapturem.

- Coś ci kurna nie pasuje?

- Mogłabyś się w końcu ubrać jakoś bardziej....dziewczęco.

- Dziewczęco- powtarzam bezbarwnym głosem.- Wiesz co Ethan? Pierdol się- biorę swoje rzeczy, wymijam go i wychodzę z pokoju. Szybko zbiegam na dół, ale zaraz po wyjściu z budynku zostaję szarpnięta przez czyjeś ręce.

- Ej maleństwo- słyszę kuzyna, który łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.- Nie obrażaj się, tylko jak chcesz kogoś złapać, to strój też jest chyba ważny.

- Mam wyglądać jak dziwka? Tak jak tamte?- Wskazuję głową grupkę dziewczyn, zapewne będą z nami chodzić  na wykłady.

- Nie, kurwa nie! Chodziło mi bardziej dziewczęco, a nie dziwkarsko.

- Etan- uwalniam się z jego objęć i staję do niego przodem.- Umówmy się, że każde z nas będzie robić to po swojemu. Ja nie będę wtrącać się do twoich podbojów, a ty do moich. Umowa stoi?

- Oczywiście maleństwo- czochra moje ciemne włosy.

Etham łapie mnie za dłoń i ciągnie do auli na nasze wspólne zajęcia. Wchodząc do sali, widzę, że   część damska spogląda na nas, a raczej na mojego kuzyna. Taksują go wzrokiem i  zwracają uwagę na nasze złączone dłonie. Wyswobadzam się z jego uścisku i mówię mu cicho na ucho, żeby usiadł z męską populacją naszej grupy, a sama zajmuję odległe, samotne miejsce.

Muszę jakoś się od niego odsunąć, bo inaczej będę przeszkodą do szczęścia. Zawsze byliśmy sobie bliscy bo jesteśmy urodzeni tego samego dnia, ale tutaj i teraz nasze drogi muszę się rozejść dla jego dobra. Wzdycham z rezygnacją, bo nie wierzę, że to tutaj znajdę swojego mate. 

Obserwuję blondaska i widzę, że zawarł pierwsze znajomości, co mnie bardzo cieszy, więc mam czyste sumienie. Po skończonym dwugodzinnym wykładzie ruszam pod następną salę i cieszę się, że Ethan ma inne zajęci niż ja. Koło mnie zjawia się kilka dziewczyn, które przyglądają mi się z ciekawością, czego nie lubię.

- Chcecie czegoś konkretnego, że się tak gapicie? - Mówię wyzywająco.

- My... no....- zaciska na się szatynka i na ratunek przychodzi jej blondynka.- Ten chłopak co z nim weszłaś, to twój facet?

- Nie- kręcę głową- jest wasz.- Nie mówię im, że to mój kuzyn, bo po chuj im to wiedzieć.

- Dzięki- mówią jedna przez druga i uśmiechają się promiennie i odchodzą.

Uśmiecham się pod nosem, że mój drogi kuzynek ma już wianuszek nim zainteresowanych dziewczyn. Co do mnie, no cóż nikt mi nie wpadł w oko, a na starsze roczniki to raczej nie mam co liczyć, bo tam to już same pary.

Po kolejnych zajęciach ruszam na stołówkę, biorę tacę i wybieram sobie coś lekkiego oraz biorę puszkę picia. Ruszam przed siebie, w najdalszy kąt stołówki, tak żeby nikt mi nie przeszkadzał. Niestety nie jest mi dane zjeść w spokoju, bo zjawia się Ethan.

- Co jest Caro?- Staje przede mną wyraźnie zły.

- Ale co masz na myśli?- Udaję głupią

- Unikasz mnie- warczy.

- Posłuchaj mnie- pokazuję mu, żeby usiadł.- Pora, żebyśmy zawarli nowe znajomości i trochę od siebie odpoczęli na zajęciach. Sam masz większe szanse na znalezienie sobie swojej przeznaczonej, a ja ci tylko będę przeszkadzać. 

- Co ty pieprzysz- blondyn syczy.

- Oddech, musimy złapać oddech. Ethan, nie musisz się mną zajmować, jestem już dużą  dziewczynką. Poza tym jak będziemy wiecznie razem się pokazywać, wszyscy uznają nas za parę- opieram się o oparcie i czekam aż przetrawi moje słowa.

- Może i masz rację- wzdycha- ale nie unikaj mnie, mała- znowu burzy moją czuprynę.

- Spadaj i idź męczyć jakąś inną laskę- wybucha śmiechem i posłusznie odchodzi, a ja w końcu mogę spokojnie zjeść. 

Mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuję. Obracam głowę i szukam kto to może być, ale wszyscy są pochłonięci rozmową i jedzeniem. Wzruszam ramionami i kończę swoja kanapkę, po czym ruszam do wyjścia. 

Kieruję się na następne zajęcia, na drugim końcu budynku, ale drogę zastępuje mi jakiś chłopak.

- Masz ochotę na małe bzykano?- Łapie mnie za tyłek.

- A chcesz zarobić w zęby?- Warczę i odsuwam się od kolesia.- Jeszcze raz mnie dotkniesz, a skopię ci dupę.

- Jaka zadziorna, lubię takie samice- znowu przysuwa się do mnie i próbuje mnie pocałować.

No kurwa mać. Jego niedoczekanie.

 Robię zamach nogą i jednym płynnym ruchem obrywa w centralnie w swoje klejnoty na co ryczy z bólu. Szybko uciekam, obracając głowę na moment, żeby sprawdzić czy ten dupek mnie nie goni i niestety zderzam się z kimś. Ląduję płasko na tyłku jakiś metra od mojej przeszkody i podnoszę głowę do góry, żeby zobaczyć kto to. Przełykam głośno ślinę na widok tego samego chłopaka, z którym zderzyłam się w akademiku. 

🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾

Znajcie moje dobre serce i macie drugi długi rozdział, moje słoneczka😘.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro