Intryga 23
Marco
Jeszcze trochę, a uduszę moją mate. Jest niemożliwie i pewnie jej zachowanie jest efektem mojej decyzji co do wspólnego mieszkania. Celibat jaki mi narzuciła od dwóch dni powoduje, że pragnę jej jeszcze bardziej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam ja i mój kutas, bo za każdym razem kiedy paraduje w tej swojej seksownej bieliźnie, robię się niewyobrażalnie twardy, a na ręcznym długo nie pociągnę.
Jednak dzisiaj przeszła samą siebie. Ubierała się przede mną w czarną koronkową bieliznę i kusiła swoim ciałem. A ja patrzyłem się na nią jak ostatni kretyn, śliniący się niczym spragnione dziecko słodyczy, które są na wystawie, oddzielone szybą.
Siedzę właśnie na tych cholernych wykładach i zamiast się skupić, moje myśli wciąż krążą wokół mojej złośliwej mate. Spoglądam na zegarek i odliczam sekundy do końca, bo została dosłownie minuta. Jeden, dwa, trzy, koniec. Zbieram rzeczy i dosłownie wybiegam z sali, kierując się piętro wyżej, gdzie swoje wykłady ma Caro.
Wbiegam po dwa schodki naraz i widzę ją siedzącą na parapecie z nosem w książce. Uśmiecham się pod nosem, bo już mam plan jak złamać jej upór, ale muszę poczekać na przerwę na lunch, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.
- Cześć kochanie- podskakuje zaskoczona na moje słowa.
- Nie strasz mnie tak- mówi z wyrzutem.
- Co czytasz?- Próbuję zajrzeć przez ramię, ale szybko odwraca książkę. A to ciekawe.
- Taka jedną- mruczy. - Chcesz czegoś konkretnego?
- Tak- patrzy na mnie pytająco.- Ciebie- odpowiadam uwodzicielko i pochylam się, żeby skraść jej całusa, jednak w ostatniej chwili robi unik i moje usta ląduje na jej policzku.
- Muszę już iść.- Odpycha mnie i zeskakuje z parapetu.
- O nie moje piękna- łapię ją w pasie i przyciągam do swojego torsu.- Tak się żegnać nie będziemy- szepczę jej do ucha, po czym przygryzam lekko jego płatek i obracam ją przodem do siebie, wpijając się w jej słodkie usta. Czuję jak drży w moich ramionach i wiem, że jej upór jest tylko pozorny. Zarzuca swoje ręce na moją szyję i przyciąga mnie jeszcze bliżej do siebie. Z mojej piersi wydobywa się pomruk zadowolenia, ale Caro przerywa pocałunek. Spoglądam jej zamglone oczy i już wiem, że wygrałem.
-Musszee już iść- jej głos drży, ale pozwalam jej oddalić się, a sam z uśmiechem na ustach ruszam na swoje kolejny wykłady.
Carolina
Cholerne zdradzieckie ciało i jego pocałunki. Jeżeli on będzie mnie tak całował, to z mojego planu nici. Ale nie poddam się i pożałuje tego. Dwa dni bez seksu i drażnienia go poskutkowały, bo dzisiaj już nie wytrzymał i sam mnie zgarną w swoje ramiona. A skoro tak, to mam nad nim przewagę i jeszcze odrobina tortur mu nie zaszkodzi.
Z takim postanowieniem ruszam na swoje kolejne wykłady, które mam wspólnie z kuzynkiem i jego dziewczyną Moną. Może on mi podsunie jeszcze pomysł, jak doprowadzić mojego mate do obłędu.
Wchodzę do auli i siadam koło niego.
- Cześć Ethan.
- Cześć Caro. A co ty masz taki łobuzerski uśmieszek? Dalej torturujesz Marco.
- Co? Skąd wiesz, mówił ci?- Pytam zdziwiona.
- Nie musiał. Chodzi nabuzowany, a jego ciągle twardy sprzęt, nie umknie uwagi na treningach.
- No właśnie ja w tej sprawie- szczerze się.- Pomóż mi go jeszcze bardziej podenerwować.
- Nawet nie wiesz z czym igrasz, mała- prycham na jego słowa.- Nie pomogę ci.
- Ethan- warczę.
- Wybacz, ale nic z tego, solidarność kutasów- wzrusza ramionami.
Tego się nie spodziewałam, ale trudno dam sobie radę sama. Będę robić dalej to samo i niech mnie szlag, jeżeli odpuszczę.
Wracam właśnie do akademika, a mój szanowny Pan i Władca ma jeszcze trening. Wyobrażam sobie jaki musiał być wściekły kiedy nie zastał mnie w stołówce. No cóż na pewno jakoś to przeżył. Uśmiech się pod nosem, bo właśnie wpadł mi do głowy świetny pomysł.
Pędzie szybko do pokoju dziewczyny Ethana i pukam dosyć głośno.
- Właź- słyszę krzyk, więc wchodzę.
- Cześć Mona- witam się z dziewczyną, szczerząc się.
- Hej Caro. Co się tak szczerzysz?
- Twój kochany chłopak spędza dzisiaj z tobą wieczór?
- Nie- kręci głową.- A co, masz ochotę na babski wieczór?
- Bingo!- Wykrzykuję.
- Czy to ma coś wspólnego z twoim facetem?- Pyta i robi szatański uśmieszek świadczący, że wie o wszystkim. Ten papla, mój kuzynek, wszystko musiał jej wygadać.
- Czyli wiesz, Ethan ci powiedział.
- No wiesz.... jaki on jest.
- Taa, aż za bardzo. To co? Same czy kogoś jeszcze zapraszamy?
- Daj mi pięć minut, a zaroi się tutaj od dziewczyn i twój kochaś nie będzie miał nic do gadania.
Mona bierze telefon do ręki, a ja cieszę się, że utrę nosa mojemu facetowi. Już sobie wyobrażam jaki będzie zły, kiedy dowie się, że śpię gdzie indziej. Och Marco i jego twardy problem, chichoczę pod nosem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro