Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Intryga 23

Marco

Jeszcze trochę, a uduszę moją mate. Jest niemożliwie i pewnie jej zachowanie jest efektem mojej decyzji co do wspólnego mieszkania. Celibat jaki mi narzuciła od dwóch dni powoduje, że pragnę jej jeszcze bardziej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam ja i mój kutas, bo za każdym razem kiedy paraduje w tej swojej seksownej bieliźnie, robię się niewyobrażalnie twardy, a na ręcznym długo nie pociągnę.

Jednak dzisiaj przeszła samą siebie. Ubierała się przede mną w czarną koronkową bieliznę i kusiła swoim ciałem. A ja patrzyłem się na nią jak ostatni kretyn, śliniący się niczym spragnione dziecko słodyczy, które są na wystawie, oddzielone szybą. 

Siedzę właśnie na tych cholernych wykładach i zamiast się skupić, moje myśli wciąż krążą wokół mojej złośliwej mate. Spoglądam na zegarek i odliczam sekundy do końca, bo została dosłownie minuta. Jeden, dwa, trzy, koniec. Zbieram rzeczy i dosłownie wybiegam z sali, kierując się piętro wyżej, gdzie swoje wykłady ma Caro.

Wbiegam po dwa schodki naraz i widzę ją siedzącą na parapecie z nosem w książce. Uśmiecham się pod nosem, bo już mam plan jak złamać jej upór, ale muszę poczekać na przerwę na lunch, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.

- Cześć kochanie- podskakuje zaskoczona na moje słowa.

- Nie strasz mnie tak- mówi z wyrzutem.

- Co czytasz?- Próbuję zajrzeć przez ramię, ale szybko odwraca książkę. A to ciekawe.

- Taka jedną- mruczy. - Chcesz czegoś konkretnego?

- Tak- patrzy na mnie pytająco.- Ciebie- odpowiadam uwodzicielko i pochylam się, żeby skraść jej całusa, jednak w ostatniej chwili robi unik i moje usta ląduje na jej policzku.

- Muszę już iść.- Odpycha mnie i zeskakuje z parapetu.

- O nie moje piękna- łapię ją w pasie i przyciągam do swojego torsu.- Tak się żegnać nie będziemy- szepczę jej do ucha, po czym przygryzam lekko jego płatek i obracam ją przodem do siebie, wpijając się w jej słodkie usta. Czuję jak drży w moich ramionach i wiem, że jej upór jest tylko pozorny. Zarzuca swoje ręce na moją szyję i przyciąga mnie jeszcze bliżej do siebie. Z mojej piersi wydobywa się pomruk zadowolenia, ale Caro przerywa pocałunek. Spoglądam jej zamglone oczy i już wiem, że wygrałem.

 -Musszee już iść- jej głos drży, ale pozwalam jej oddalić się, a sam z uśmiechem na ustach ruszam na swoje kolejny wykłady.

Carolina

Cholerne zdradzieckie ciało i jego pocałunki. Jeżeli on będzie mnie tak całował, to z mojego planu nici. Ale nie poddam się i pożałuje tego. Dwa dni bez seksu i drażnienia go poskutkowały, bo dzisiaj już nie wytrzymał i sam mnie zgarną w swoje ramiona. A skoro tak, to mam nad nim przewagę i  jeszcze odrobina tortur mu nie zaszkodzi.

Z takim postanowieniem ruszam na swoje kolejne wykłady, które mam wspólnie z kuzynkiem i jego dziewczyną Moną. Może on mi podsunie jeszcze pomysł, jak doprowadzić mojego mate do obłędu.

Wchodzę do auli i siadam koło niego.

- Cześć Ethan.

- Cześć Caro. A co ty masz taki łobuzerski uśmieszek? Dalej torturujesz Marco.

- Co? Skąd wiesz, mówił ci?- Pytam zdziwiona.

- Nie musiał. Chodzi nabuzowany, a jego ciągle twardy sprzęt, nie umknie uwagi na treningach.

- No właśnie ja w tej sprawie- szczerze się.- Pomóż mi go jeszcze bardziej podenerwować.

- Nawet nie wiesz z czym igrasz, mała- prycham na jego słowa.- Nie pomogę ci.

- Ethan- warczę.

- Wybacz, ale nic z tego, solidarność kutasów- wzrusza ramionami.

Tego się nie spodziewałam, ale trudno dam sobie radę sama. Będę robić dalej to samo i niech mnie szlag, jeżeli odpuszczę. 

Wracam właśnie do akademika, a mój szanowny Pan i Władca ma jeszcze trening. Wyobrażam sobie jaki musiał być wściekły kiedy nie zastał mnie w stołówce. No cóż na pewno jakoś to przeżył. Uśmiech się pod nosem, bo właśnie wpadł mi do głowy świetny pomysł.

Pędzie szybko do pokoju dziewczyny Ethana i pukam dosyć głośno.

- Właź- słyszę krzyk, więc wchodzę.

- Cześć Mona- witam się  z dziewczyną, szczerząc się.

- Hej Caro. Co się tak szczerzysz?

- Twój kochany chłopak spędza dzisiaj z tobą wieczór?

- Nie- kręci głową.- A co, masz ochotę na babski wieczór?

- Bingo!- Wykrzykuję.

- Czy to ma coś wspólnego z twoim facetem?- Pyta i robi szatański uśmieszek świadczący, że wie o wszystkim. Ten papla, mój kuzynek, wszystko musiał jej wygadać. 

- Czyli wiesz, Ethan ci powiedział.

- No wiesz.... jaki on jest.

- Taa, aż za bardzo. To co? Same czy kogoś jeszcze zapraszamy?

- Daj mi pięć minut, a zaroi się tutaj od dziewczyn i twój kochaś nie będzie miał nic do gadania.

Mona bierze telefon do ręki, a ja cieszę się, że utrę nosa mojemu facetowi. Już sobie wyobrażam jaki będzie zły, kiedy dowie się, że śpię gdzie indziej. Och Marco  i jego twardy problem, chichoczę pod nosem.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro