Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co za mała jędza 24

Marco

Ta kobieta jest niemożliwa. Czekałem na nią z lunchem z stołówce, a ona nie raczyła się pojawić. Do tego cały czas chodził twardy od ich pocałunku. Trening też niezbyt pomógł, chociaż trochę mógł się wyżyć. Jeden plus.

Obecnie wraca do akademika i jak tylko dopadnie w swoje ręce Caro, będzie biedna, że z nim zadarła. 

Ku jego zdziwieniu nie ma dziewczyny w środku. Rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu chociażby karteczki, ale nic takiego nie znajduję. Wyciągam telefon i wybieram jej numer. No kurwa mać. Jej telefon leży na łóżku. Czyli gdzieś wyszła. Dobra, poczekam na nią i wtedy pożałuje tego.

Jednak po godzinie dalej nie ma jego mate i zaczyna się denerwować. To, że jest na niego zła, to jedna, ale nigdy by tak go nie zostawiła bez słowa.

~ Jesteś tego pewny?- Odzywa się jego wilk.- Już raz uciekła, może zrobiła to drugi raz.

~ Nie miała powodu- warczę na niego.

~ Pomyśl, gdzie ona mogła pójść. 

~ Poza kuzynem nie ma nikogo.

~ No i masz odpowiedz.

Ruszam do Ethana z nadzieją, że tam zastanę moją mate. Wyciągną ją siłą, chociażby nie wiem co. Pukam kilka razy w drzwi chłopaka , a już po chwili stoi  z pytającym wzrokiem.

- Nie ma u ciebie Caro?

- Nie, przecież mają babski wieczór.

- Co maja?

- Kilka dziewczyn łącznie z twoja i moją dziewczyną zrobiły sobie babski wieczór u Mony.

- Kurwa!

- O, widzę, że ci nie powiedziała- wybucha śmiechem, ale gromie go wzrokiem.

- Co za mała jędza. 

- Spokojnie stary, też mi się ten ich pomysł nie podoba, tak samo jak jeszcze kilku innym samcom.

- No to musimy dać im nauczkę- uśmiecham się szelmowsko.

Ustalam z Ethanem co powinniśmy zrobić i okazuje się, że chłopak ma klucz do pokoju swojej dziewczyny, bo aktualnie zamknęły się na cztery spusty. Postanowiliśmy, że poczekamy jeszcze z dwie godziny i razem z resztą chłopaków, wejdziemy tak i każdy zabierze swoja mate do siebie.

Jednak w tym czasie postanawiam z kuzynem Caro, posiedzieć i oddać się czysto męskim rozrywką, takim jak męcz i butelka piwa. 

Zanim się spostrzegamy mijają umówione dwie godziny i całą piątką ruszamy do pokoju Mony. Przystajemy i nasłuchujemy przez zamknięte drzwi. Cisza. Co prawda jest dopiero dwudziesta druga, ale może usnęły. 

Ethan przekręca klucz w zamku i otwiera cicho drzwi. W środku cicho gra telewizor, a ich uciekinierki leżą na wielkim łóżku i chyba wszystkie śpią. Ruszamy powoli i ku zaskoczeniu dziewczyn, porywamy je w swoje ramiona i wynosimy z ich głośnym piskiem.

- Co ty robisz do cholery?- Caro wali mnie pięściami w tors.

- Kochanie, dosyć fochów- warczę i przyciskam ją jeszcze mocniej do siebie.

Otwieram kopniakiem drzwi i rzucam moją mate na łóżko. Patrzy na mnie zdziwiona i z oczami krągłymi jak młyńskie koła.

- Rozbieraj się- zrzucam swoją bluzę i resztę ubrań, zostając w samych bokserkach.

- Jeszcze jakieś życzenia?- Rzuca z kpiną i próbuje uciec z łóżka. Łapię ją i przyciskam jej słodkie, miękkie ciało do materaca.

- Albo sama to zrobisz, albo zedrę z ciebie ciuchy- ostrzegam ją.

- Och, ale się boję- śmieje się.

Przyglądam się tej małej, złośliwej mate, która jest powodem, że mój kutas jest tak twardy jak nigdy w życiu. Pochylam głowę aż nasze oczy się spotykają. Widzę w nich nutkę prowokacji i zadziorności. No, skoro tak chce się bawić, ja nie mam nic przeciwko.

- To jak kochanie, rozbierasz się, czy ja mam to zrobić?- Mruczę jej do ucha.

- Śpię w ubraniu.

Moje paznokcie przeobrażają się w pazury i kilkoma ruchami rozcinam piżamę mojej ukochanie, po czym zrywam z niej materiał. Leży przede mną w samej bieliźnie, tej cholernej czarnej koronce i znowu próbuje uciec z łóżka. Łapię ją w pasie i siadam na jej biodrach, dociskając moim fiutem do jej miękkiej, pachnącej pożądaniem cipki.  Słyszę jak z jej z jej piersi wyrwa się cichy pomruk i nie czekając na więcej wpijam się w jej kuszące usta.

- A teraz kochanie cię wypieprzę. To będzie karne rżnięcie- kąsam jej usta, po czym oboje poddajemy naszemu pragnieniu siebie nawzajem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro