3
— Podofilia. — Wszystko wyglądało tak jak co tydzień. Od nowa krzesło z twardą i wysiedzianą już poduszką pod moim tyłkiem, uciążliwie uwierało mnie w pośladki. Znowu mój wzrok powędrował do idealnie zapiętej pod szyją koszuli pana Rossa, której materiał wręcz idealnie opinał się na jego klatce piersiowej. — Jest to odmiana fetyszyzmu, polegająca na osiąganiu podniecenia i satysfakcji seksualnej podczas kontaktu ze stopami partnera. — Brzmiało to zupełnie, jak gdyby recytował wiersz, a nie wpajał nam formułkę z wikipedii.
— Da się temu jakoś ym... — Jakiś średniego wzrostu brunet odchrząknął by jego zachrypnięty głos wrócił do normy — Że tak powiem, sposób aby się tego pozbyć? — Jego twarz wyglądała tragicznie, jak gdyby miał się zaraz rozpłakać. Przecież nie było powodu. To tylko fetysz, każdy z nas z tego kręgu jakiś posiada.
— Nie jestem pewien panie Joseph, ale zrobię co w mojej mocy. — Od razu wyczułem tą życzliwość płynąca z jego ust. Nawet złą lub jak kolejek nie pewną informacje potrafił ubrać w ładne słowa. Słuchając go miało się wrażenie, jakby słyszało się to co chciało się usłyszeć.
Kochałem to w jego sposobie mówienia. Zawsze jego słowa napełniały mnie pozytywnym myśleniem i podnosiły na duchu.
— Proponuje panu prywatne sesje.
Co?! Wręcz od razu zmarszczyłem brwi unosząc wzrok zdziwionym. Nerwowo patrzyłem to na Rossa, to na tego bruneta. To jakiś żart tak? Chyba musiałem się przesłyszeć teraz, jak i piętnaście minut później moje oczy chyba zaczynały zawodzić, widząc jak ta mała kurwa wsiada do samochodu pana Ryana.
Już nie mogłem powiedzieć, że byłem zrozpaczony. Ja wręcz umierałem, widząc to. Oczy lekko szkliły mi się i zasuwały mgłą, gdy ja ukrywałem się za koszem na śmieci, by podsłuchać ich rozmowę.
— Możemy pojechać do mnie. —Słyszałem głos mojego anioła.
— No dobrze... — Ten brunet, nie do końca byłem pewny jak ma na imię, wsiadł do niebieskiej Skody. Drzwi trzasnęły w ten specyficzny sposób. Nie byłem tylko na 100% przekonany czy to nie był odgłos mojego łamanego serca.
Trzy dni minęły. Do kolejnego spotkania cztery. Zapomniałem, a w dodatku zaczęły przyświecać mi inne priorytety, takie jak planowane spotkanie z moim terapeutą - Rossem. Postanowiłem wysłać SMS-a: "Nie chcę tyle czekać. Spotkajmy się. Było fajnie ostatnio." Ten wydawał mi się być najlepszą opcją, iż nie był bardzo zabowiązujący, ani też bardzo natarczywy. Teraz wystarczyło czekać tylko na odpowiedź. Ku mojemu zdziwieniu ta nadeszła całkiem szybko, iż już po niecałej godzinie: "Zależy o jakiego typu spotkanie ci chodzi."
Wszystko miałem idealnie zaplanowane. Chciałem zaproponować randkę, wyznać miłość, powiedzieć mu jak uważnie przyglądam mu się za każdym razem, gdy go widzę. Napisać, że znam na pamięć chyba każdy centymetr jego ciała, a nawet potrafiłbym jego zapach rozpoznać na kilometr. Tak ślicznie pachniał, szczególnie po prysznicu. Wyjątkowo męski zapach, który uwielbiałem.
Jego palce i to w jaki sposób przesuwał nimi po moim nagim ciele, jak i ton głos, i sposób w jaki układały się jego usta, gdy nazywał mnie swoją dziwką. To wszystko potrafiłem bez problemu sobie wyobrazić i opisać najpiękniejszymi słowami jakie tylko znałem.
Moje palce ruszyły do tańca po klawiaturze świecącego prostokąta, by po chwili wysłać krótką wiadomość: "Mam na myśli seks."
Znowu nie napisałem tego co zamierzałem. Może innym razem.
"Okey. Przyjdź koło 19 do mnie." odczytałem wiadomość, głośno wzdychając.
Zapraszam do fandomu na msg który założyłam. Link jest na mojej tablicy, a jeżeli nie działa to wyślijcie mi swoją nazwę na FB w wiadomości prywatnej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro