Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIII. Milion słów

" Yuuri"

* Kilka godzin przed wyznaniem Victora*

Siedziałem w pokoju, opierając się plecami o ścianę i oglądając anime na laptopie. Czekałem aż pani Nikiforov zawoła mnie na kolację. Victor gdzieś poszedł, zostawiając mnie z jego rodzicami samego. Westchnąłem, znów spoglądając na ekran komputera i śledząc przygody Rina*. Ciekawe jakbym zachował się na jego miejscu. Nagle dostałem wiadomość informującą iż ktoś wysłał mi maila. Spauzowałem, szybko otwierając gmaila i klikając na maila ze szkoły. Poprawiłem okulary, zagłębiając się w jego treść. Z każdym kolejnym słowem nie wiedziałem co się tak naprawdę stało. Szybko zamknąłem komputer, nie przejmując się nawet tym iż nie zamknąłem żadnej z otwartych rzeczy na nim. Po czym chwyciłem za telefon, wybrałem numer do mamy i czekałem aż odbierze. Odebrała po piątym sygnale.

- Halo, mamo słuchaj jest problem ze szkołą. Piszą, że moje stypendium zostało cofnięte. Wiesz o co może im chodzić?- nic nie odpowiedziała, co mnie zaniepokoiło.- Mamo? Stało się coś?

- " Yuuriś... Mari wylądowała w szpitalu."

- Co się stało?!- krzyknąłem przerażony.

- " .. Próbowała popełnić samobójstwo. Nie chce podać powodu."- słyszałem w jej głosie płacz. Sam musiałem z całych sił się powstrzymywać przed płaczem. Jeszcze tego mamie brakowało. Zagryzłem dolną wargę. Wiedziałem, że nie mogę tu zostać, że teraz powinienem być przy swojej rodzinie... Ale nie mogłem opuścić Rosji. Nie chciałem opuszczać boku Victora... Sfrustrowany uderzyłem pięścią w łóżko i w tej chwili wiedziałem iż nie moje szczęście ani dobro się liczy. Tylko Mari-nee.

- Mamo kup mi najbliższy bilet powrotny do Japonii.

* Powrót do sytuacji zakończonej w poprzednim rozdziale*

- Muszę ci coś powiedzieć. Powiedziałeś, że nie muszę cię kochać. I tak było do zeszłego tygodnia, do twojej prośby w saunie. Prawda jest taka iż zawsze się z innymi zabawiałem. Dla zabicia czasu i tak samo było z tobą. A raczej miało być. Jednak twoja osoba mnie urzekła. Twoje zachowania zauroczyły. A twoja miłość roztopiła moje zlodowaciałe serce. I jestem pewny jednej rzeczy. Że po raz kolejny się w kimś zakochałem. Yuuri kocham cię i mówię to po raz pierwszy szczerze. Teraz daje ci wybór. Albo mnie uderzysz i oczywiście jest to zrozumiałe bo się w końcu tobą zabawiłem. Lub mnie jak zawsze zaskoczysz. Więc jaka jest twoja decyzja? - zaraz chwila! O czym ty do mnie mówisz Victorze?! Wykorzystałeś mnie?! A ja... Złapałem się za ramiona, chcąc jakoś się uspokoić. Czy dalej kocham Victora? Oczywiście, że tak! Czy jego wyznanie mnie zraniło? Tak i to bardzo, ale.. Powiedział, że mnie kocha. Powiedziałeś, że cię urzekłem, tylko jak? Zagryzłem dolną wargę i spojrzałem na ciebie. W twoich oczach widziałem niepewność, wymieszaną ze strachem i nadzieją. Przełknąłem ślinę. Wszystko tak naprawdę zależało od mojej decyzji. Czego chce? Chce być z Victorem, ale nie mogę znieść tego iż mnie okłamał.. Ech Katsuki czy z ciebie robi się jakiś masochista, czy jak? Westchnąłem, po czym zdjąłem okulary. Spojrzałem na Victora i dałem mu z liścia, po czym nie czekając na jego reakcję pocałowałem jego słodkie usta. Pocałunek nie był długi, ale mam nadzieje iż wyczytałeś moje uczucia. Odsunąłem się od ciebie i zaśmiałem widząc twoją minę. Po raz pierwszy widziałem zaskoczonego Victora Nikiforova!

- Też cię kocham Victorze i nic tego nie zmieni. Co nie zmienia faktu iż jestem na ciebie mocno wkurzony.. Nie to zbyt łagodne słowo. Jestem wkurwiony! Ale nie tylko na ciebie. Na siebie też.- warknąłem, na co zamrugał oczami a po chwili się zaśmiał. No na serio, ja tu jestem poważny a ten się śmieje.

- Kocham cię.- na te słowa spaliłem buraka, moje serce zabiło mocniej a po ciele przeszły przyjemne dreszcze. Jeszcze nigdy nie słyszałem takiego tonu, wyrażającego ciepło, tęsknotę, radość oraz miłość.

- Jja ciebie tteż..- wymruczałem zakrywając twarz. Poczułem jego dłonie na swoich, odsłonił moją twarz i pocałował mnie w usta. Delikatnie, niepewnie, ostrożnie. Dając mi wybór. Splotłem palce naszych dłoni razem, odwzajemniając pocałunek i przymykając powieki. Przyciągnąłeś mnie bliżej siebie, na co wplotłem palce w twoje cudne włosy, delikatnie za nie pociągając, co wywołało u ciebie przyjemny pomruk. Po chwili przerwaliśmy a nasze usta dalej były połączone dzięki strużce naszej wspólnej śliny.

- Yuuri powiedz mi czego ode mnie oczekujesz?

- Czy to nie oczywiste Victorze? Chce twojej miłości.- wymruczałem na co z uśmiechem szykowałeś się do kolejnego pocałunku jednak przerwał nam twój telefon. Zignorowaliśmy go a twoje usta zatopiły się w moich z taką wielką pasją, że brak mi tchu.. Po chwili znów przerwałeś, warcząc i sięgając po telefon.

- Czego?!- warknąłeś wściekły jednak nie wypuściłeś mnie ze swych objęć. - Jesteś kurwa martwy.- powiedział po czym się rozłączył. Posłałem ci pytające spojrzenie na co westchnąłeś, całując mnie w usta.

- Kto...

- Ivan. Debil stoi przed drzwiami.- warknął, mrucząc coś pod nosem. Po chwili zrozumiałem iż były to wszelakie obelgi pod adresem blondyna. Mimowolnie zachichotałem, cmokając go w usta i wstając.

- W takim razie dowiedzmy się o co może mu chodzić.

- Taaa....- westchnął podnosząc nas z podłogi i chwycił moją dłoń, którą przysunął do swoich ust a po chwili ucałował każdy z moich palców. Poczułem jak serce wali mi jak szalone.- Jesteś uroczy króliczku.- po tych słowach pociągnął mnie na dół...

***

- Czy to naprawdę musi być nasze pożegnanie?- spytałem powstrzymując łzy. Poczułem twoją ciepłą dłoń na swoim policzku.

- A kto powiedział, że to pożegnanie? Na pewno nie ja. Poza tym niedługo powinienem mieć zawody w Japonii więc się spotkamy.

- Ale kiedy?- jęknąłem spoglądając w jego oczy. Posłał mi delikatny uśmiech, muskając kciukiem dolną wargę.

- Za jakiś miesiąc.- widząc moją minę zaśmiał się.- Nie martw się Yuuri. Nie należę do osób, które szybko się poddają. Poza tym jesteś mój, więc pamiętaj. Jestem cholernie zazdrosną oraz zaborczą osobą.

- Jasne.- mruknąłem, zmuszając się na uśmiech. Przechyliłem lekko głowę, by móc pocałować wnętrze twojej dłoni, co uczyniłem a po chwili i ty mnie pocałowałeś prosto w usta. Pocałunek był krótki, jednak pełny emocji. Gdy się odsunąłeś czułem jak moje policzki płoną. Uśmiechnąłeś się uwodzicielsko, pochylając jeszcze bardziej nade mną.

- Pamiętaj Yuuri, jak się spotkamy lepiej bądź przygotowany. Bo mam zamiar skosztować każdego skrawka twojego ciała.- wyszeptał przygryzając małżowinę uszną. Musiałem powstrzymać jęk, by nie zwrócić na nas uwagi. Wyprostował się a na widok mojej miny w jego oczach pojawiły się psotne iskierki.

- Baaaka.- mruknąłem łapiąc go za nos. Po chwili było ogłoszenie o tym iż niebawem pojawi się samolot. Obydwaj westchnęliśmy w tym samym momencie, co wywołało po chwili śmiech.

- Zadzwoń jak dolecisz.

- Zadzwonię.

- Zadzwoń nawet jak przejdziesz bramki. Albo ja zadzwonię.- powiedział z delikatnym uśmiechem. Widziałem w jego oczach ból, który chyba i w moich był widoczny.

- Jasne. Do zobaczenia Vitya.- mruknąłem, stając na palcach i składając na twoich ustach pocałunek, po czym szybko pognałem w stronę bramek. Dobrze wiedziałem, że jeśli się odwrócę, to od razu się rozpłaczę....


Od autorki: Witam po dość długiej przerwie! Mam nadzieje, iż nikt mnie za ten rozdział nie zabije< zasłania się Gilbertem>. Specjalnie dla morigany pobawię się w sadystkę i trochę poznęcam nad naszymi panami :D

* chodzi o Ao no Exorcist

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro