XII. He Keeps Me Up
" Victor "
Siedziałem w swoim pokoju a z głośników wydobywała się podkręcona na full muzyka. W ten sposób informowałem domowników, iż chce być sam by w spokoju wymyślić układ. Najpierw jednak potrzebowałem piosenki, co nie było dość łatwe. Starych pomysłów nie chce ruszać, bo najpierw lepiej je trochę pozmieniać a stworzenie czegoś nowego będzie o wiele zabawniejsze.. Ta jasne. Westchnąłem, podnosząc się z łóżka i wychodząc z pokoju. Ciekawe co robi króliczek, może znowu Ivan pokazał mu rzeczy dla dorosłych? Na samo wspomnienie tamtej sytuacji zachichotałem. Ech, dobrze że jakoś się wtedy powstrzymałem. No dobra nie do końca mi się to udało, bo jednak musiałem go tym Greyem pomęczyć. Ale to nie moja wina, że jego reakcję są przezabawne. Ruszyłem do jego pokoju, zapukałem i odpowiedziała mi cisza. Znów zapukałem, jednak spotkałem się z tą samą reakcją. Chwyciłem za klamkę, uchylając drzwi i zaglądając do środka. Nikogo nie było. Zamknąłem drzwi i zszedłem na dół. Zastałem go w salonie, z słuchawkami na uszach i czytającego książkę. Czemu nie siedział u siebie? Podszedłem do niego, a następnie zdjąłem jego okulary, zasłaniając mu oczy. Podskoczył, zdejmując słuchawki.
- Victor?- spytał, na co w nagrodę go pocałowałem. Yuuri, jesteś moją ulubioną zabawką.
- Hey króliczku. Co tam czytasz?
- Twoja mama poleciła mi Bolesława Prusa " Lalkę". Nawet ciekawa.
- Też tak uważam. Masz jakieś plany?
- Hm.. Raczej nie. A ty?- uśmiechnąłem się, przeskakując oparcie kanapy i położyłem głowę na jego kolanach. Ach jakie masz wygodne kolana mój drogi.
- Myślałem nad nowym układem, jednak nie mam na to dzisiaj głowy..
- Wwięc... może zrobisz sobie dzisiaj pprzerwę?- wyjąkał a ja założyłem mu okulary na nos, za co podziękował mi uśmiechem.
- Kusząca propozycja. Tak więc co byśmy w takim razie porobili?
- Cco byś powiedział nna basen?- wyjąkał lekko czerwony na twarzy. Możliwość zobaczenia go w samych kąpielówkach jest bardzo kusząca, do tego po kąpieli w basenie będzie się prawdopodobnie mył więc... Ale nie. Przecież jeśli tam pójdziemy to nie tylko ja będę miał widok na jego ciało! O nie! Najpierw to ja muszę go zobaczyć.
- Hmm.. A co powiesz na saunę? Mamy w domu, a chyba tam jeszcze nie byłeś co nie?
- Może być.- powiedział z uśmiechem, na który odpowiedziałem oczkiem i wstałem z niego. Chwyciłem jego dłoń, pozwoliłem mu zaznaczyć gdzie skończył i pociągnąłem na górę.
- Weź załóż strój kąpielowy i spotkamy się w salonie. No i weź ręcznik.- mruknąłem po czym wszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi, a następnie pozbyłem się ubrań i nago podszedłem do szuflady wyciągając i zakładając szorty. Wziąłem jeszcze telefon i wyszedłem z pokoju w tym samym czasie co Yuuri z łazienki. Dyskretnie oblizałem wargi. Panie Katsuki, ma pan niezłe ciałko, to trzeba panu przyznać. Gdy mnie zobaczył znów zawitał jego słodki rumieniec, jednak nie uciekł na dół tak jak myślałem. Czekał na mnie przy drzwiach od łazienki, więc szybko wszedłem do pomieszczenia, biorąc pierwszy lepszy ręcznik i wracając do Japończyka. Z uśmiechem chwyciłem go za dłoń i pociągnąłem na dół a następnie w stronę garażu, gdzie skręciliśmy w lewo do schodów prowadzących na poddasze oraz sauny. Na miejscu zostawiliśmy ręczniki na wieszaku po czym przycisnąłem do siebie zaskoczonego chłopaka do siebie, robiąc nam selfie. Oczywiście nikomu tego nie pokaże! Odłożyłem telefon oraz jego okulary na półeczkę a następnie pociągnąłem pod prysznic. Odkręciłem wodę, tuląc do siebie chłopaka na co pisnął a ja się zaśmiałem. Gdy woda się wyłączyła ruszyliśmy do sauny. Usiadł na ziemi, włączyłem i ustawiłem czas na piętnaście minut, po czym zająłem miejsce obok niego.
- Jak tam idą twoje treningi?- spytałem opierając ramiona na ławce. Ten zrobił to samo, uśmiechając się delikatnie.
- Całkiem dobrze. Pomimo, iż dalej nie potrafię poprawnie wylądować kilku skoków, to reszta jest udana.
- A jakie to skoki?
- Może kiedyś ci pokaże.- mruknął patrząc przed siebie.
- W takim razie trzymam za słowo.- i nastała cisza. Chciałbym wiedzieć o czym myślisz Yuuri, naprawdę chciałbym to wiedzieć. Przeniosłeś swoje spojrzenie na mnie a twoją twarz przyozdobiły rumieńce. Niepewnie przygryzłeś dolną wargę a ja miałem ochotę cię w nią sam ugryźć. Może i za chwilę ci to zrobię, bo jestem ciekawy jak zareagujesz. Puszczasz wargę, na której pozostał ślad twoich idealnych zębów, po czym patrzysz mi w oczy. Widzę w nich strach ale i pewność.
- Victor powinniśmy powiedzieć naszym rodzicom o tym związku. Ja tak dłużej nie mogę tego ukrywać.- powiedział na jednym wydechu, rumieniąc się jeszcze bardziej. Przełknąłem ślinę. On myśli o nas na serio. Chciałem tak jak miałem to w zwyczaju zaśmiać się, kończąc zabawę jednak nie mogłem. Widziałem w twoich wielkich, brązowych oczach miłość do mnie, zaufanie. Poczułem ucisk w klatce piersiowej, jednak nie potrafiłem mu tego powiedzieć. Coś ty ze mną zrobił Yuuri? Widziałem, że czekasz na moją odpowiedź, dlatego puściłem do ciebie oczko, przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej twojej.
- Możemy jeszcze poczekać? Wytrzymaj jeszcze tydzień, bo jednak moi mają teraz dość napięty ten tydzień.- mruknąłem, z każdym słowem muskając jego wargi.
- Ddobrze.- na te słowa, pocałowałem go w usta, gryząc dolną wargę. Zaskoczył mnie, gdy jęknął mi w usta, pogłębiając pocałunek. Panie Katsuki, zaskakuje mnie pan na każdym kroku..
***
- Te Victor co ty odpierdalasz?- usłyszałem głos Ivana. Postanowił, że robi popijawę u siebie a że nie chciałem spędzić dzisiejszego dnia w domu, skorzystałem z okazji. Georgi wraz z Vladimirem pili w innym pokoju. My byliśmy w kuchni, bo widziałem że za chwilę Ivan wybuchnie na to co powiedział do niego Vladimir. Złapałem się za włosy, skupiając swój wzrok na butelce czystej. Po chwili została mi zabrana a Ivan zmusił mnie bym na niego spojrzał.
- Przegrałem.
- Co?
- Zakład debilu! Przegrałem, zadowolony?!- warknąłem chwytając za butelkę i pijąc z gwinta. Uczucie rozchodzącego się gorąca po gardle oraz ciele było przyjemne. Ach jak ja kocham alkohol.. Nagle butelka została mi zabrana. Spojrzałem z wściekłością na Ivana, który uśmiechał się głupkowato.
- Nie no, moje gratulację. Wytrzymałeś całe dwa miesiące. To w takim razie kiedy pijesz?
- Weź się kurwa zamknij.- warknąłem, upadając twarzą na blat. Nie chciałem znów się zakochiwać. Nie chciałem znów przechodzić tego co było z Lissą, po prostu nie chciałem i nie mogłem. Zacisnąłem pięści, próbując nie krzyknąć. Czemu musiałem cię spotkać Katsuki Yuuri? Czemu musiałeś pojawić się w moim życiu? Może lepiej to zakończyć nim wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje? Tak, to będzie najlepsza możliwość. Wstałem z krzesełka, pożegnałem się z nimi i wyszedłem. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwudziesta trzecia, całe szczęście że się nie upiłem. Spojrzałem na niebo, z którego spadał śnieg. Czasami chciałbym znaleźć się na jego miejscu. Móc się pojawić a po chwili zniknąć, zapomniany na pewien czas a później znów przypominany. Ulice miasta pomimo późnej pory, dalej były żywe. Normalnie bym jeszcze pochodził po barach, jednak nie teraz. Przyśpieszyłem kroku a po dwudziestu minutach byłem pod domem. Wziąłem głęboki oddech, chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi, wpadając na ubranego Yuuriego.
- Coś się stało?- spytałem widząc iż jest bliski płaczu.
- Siostra Yuuriego miała wypadek. Do tego cofnięto mu stypendium więc musi wracać do Japonii.- powiedziała wściekła matka. Wszedłem do środka, po czym przytuliłem do siebie chłopaka. Co? Nie, to nie może być prawda. Poczułem jego drobne dłonie na swoich plecach oraz cichy szloch. Spojrzałem na matkę, która także patrzyła na nas ze smutkiem.
- Kiedy wylatuje?- spytałem lodowatym głosem.
- Jutro wieczorem. Ma samolot o dwudziestej pierwszej, a nas jutro nie będzie.- ugryzła swój paznokieć. To był jej tik nerwowy. Przytaknąłem, po czym odsunąłem od siebie chłopaka. Wytarłem jego łzy po czym zdjąłem jego kurtkę a ten dalej płacząc zdjął swoje buty. Także się rozebrałem.
- Ojciec gdzie?
- W salonie. A co?- spytała, jednak nic jej nie odpowiedziałem. Złapałem ją za nadgarstek a Yuuriego otoczyłem ramieniem i zaciągnąłem ich do salonu. Ojciec siedział na kanapie, przeglądając coś w swoim telefonie. Puściłem mamę, która usiadła obok niego. Dopiero teraz zwrócił na nas swoją uwagę. Szybka piłka Nikiforov. Albo mówisz o związku i akceptujesz całą sytuację lub nic nie mówisz, zrywasz i wasz kontakt się urywa. Zerknąłem na chłopaka. Czy jestem w stanie go zostawić? Nie, nie jestem w stanie. Odwróciłem jego twarz w swoją stronę, po czym pocałowałem go w usta. Czułem jak się spina, lecz się nie wyrwał. Po chwili odsunąłem się od niego i spojrzałem na rodziców.
- Prawda jest taka, że od trzech miesięcy spotykam się z tym słodziakiem. Jeśli tego nie akceptujecie, mogę się wyprowadzić i wam już nie przeszkadzać swoją osobą, jednak nie mam zamiaru z niego rezygnować.- powiedziałem zdecydowanym, pewnym siebie tonem. Nastała cisza, przerwana śmiechem matki.
- Och skarbie, płacisz.- wyciągnęła w stronę ojca dłoń, który wyciągnął z kieszeni spodni pieniądze.
- Czy wy..
- Dokładnie. Oj synku jednak mnie nie zawiodłeś.
- Ech... Chodź kochanie. Zostawmy ich samych.- mruknął mój ojciec wstając i prowadząc matkę do korytarza. Szybko otrząsnąłem się z szoku, udając się za nimi, dalej trzymając Yuuriego przy sobie.
- Ale zaraz! Przecież wy..
- Spokojnie Vitya. Tylko nie rozwal łóżka.- powiedział z uśmiechem ojciec a po chwili wyszli z domu. Poczułem jak powstaje pomiędzy nami napięcie. Puściłem go, podchodząc do drzwi i je zamykając po czym spojrzałem na niego. Patrzył w podłogę, przygryzając wargę. Zaczesałem włosy do tyłu.
- Chcesz coś obejrzeć?- spytałem a ten jedynie przytaknął idąc na górę. Ruszyłem za nim. To jest koniec, to są nasze ostatnie chwile razem. Nie chce by się to tak skończyło, a ty Yuuri? Tym razem nie zawaham się porzucić łyżwiarstwa. Spełnię wszystkie twoje zachcianki, tylko dalej chciej mnie kochać. Na piętrze pociągnąłem go do swojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku i dopiero teraz na niego spojrzałem. Dalej na mnie nie patrzył, więc chwyciłem go za podbródek, zmuszając by na mnie spojrzał. Widziałem w jego oczach smutek, strach oraz ból.
- Yuuri zrobię dla ciebie wszystko, tylko proszę powiedz czego ode mnie chcesz?
- Twojego szczęścia. Nnie musisz mnie kochać.
- Co?! O czym ty mówisz?
-Twoja mama mi o niej powiedziała. O kobiecie, która cię zniszczyła.- powiedział na co się zaśmiałem. Ten spojrzał na mnie zaskoczony. Nie okłamuj już dłużej tego króliczka Victor, bo jedynie jeszcze bardziej zaboli gdy sam się dowie.
- Muszę ci coś powiedzieć. Powiedziałeś, że nie muszę cię kochać. I tak było do zeszłego tygodnia, do twojej prośby w saunie. Prawda jest taka iż zawsze się z innymi zabawiałem. Dla zabicia czasu i tak samo było z tobą. A raczej miało być. Jednak twoja osoba mnie urzekła. Twoje zachowania zauroczyły. A twoja miłość roztopiła moje zlodowaciałe serce. I jestem pewny jednej rzeczy. Że po raz kolejny się w kimś zakochałem. Yuuri kocham cię i mówię to po raz pierwszy szczerze. Teraz daje ci wybór. Albo mnie uderzysz i oczywiście jest to zrozumiałe bo się w końcu tobą zabawiłem. Lub mnie jak zawsze zaskoczysz. Więc jaka jest twoja decyzja?
Od autorki: Witam! Jestem wredna przerywając w takim momencie, ale po prostu musiałam :D Słodziaki mam nadzieje, że rozdział się wam podoba, bo mi tak jakoś średnio, no ale nie mnie to oceniać. Niebawem powinna pojawić się moja nowa praca o Victuuri i takie pytanie do was. Bo ostatnio wzięło mnie na taką wielką ochotę napisania Pięćdziesięciu twarzy Greya z Victuuri i to by była ta wersja z perspektywy Christiana. Co o tym sądzicie? Bo mam jeszcze jedną opcje, ale co do niej nie jestem pewna... Tytuł idealnie mi tu pasuję :D Uwielbiam Nickelback!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro