X. Zawody
" Victor"
- Rozumiesz mnie Vitya?- spytał Yakov a ja na niego spojrzałem. Czy on uważa mnie za debila?
- Tak rozumiem. Poza tym Yakov, dlaczego chcesz bym zmienił nagle choreografię? Co ci w tamtej nie pasuje?
- Bo teraz masz krótsze włosy. Mógłbyś ruszyć głową.
- W takim razie wystarczy zmienić kilka elementów a nie całość.- powiedziałem poprawiając grzywkę. No naprawdę, czemu w najlepszym momencie zawsze ktoś musi przerywać? Jak spałem u Yuuriego, to Ivan. Na tej randce w kręgielni Georgi. No ludzie, weźcie mnie nie denerwujcie i nie przeszkadzajcie gdy mam udaną zabawę. Bo naprawdę wam się odpłacę. Najpierw Georgiemu, później Ivanowi. Spojrzałem na zegarek. Za chwilę koniec treningu, a Yuuri jeszcze ma zajęcia. Może by tak po niego pójść? Yakov jeszcze coś mówił i ostatnie co uchwyciłem to, że chce widzieć na jutro zmieniony występ. Przewróciłem oczami, wchodząc do szatni. Z uśmiechem przypomniałem sobie, jak tydzień temu Yuuri się tu słodko rumienił gdy się przebierałem. Naprawdę przyjemna z niego zabawka. Szybko się przebrałem po czym ktoś do mnie zadzwonił.
- Czego mendo?
- " Ty transie uważaj na słowa."
- Po co do mnie dzwonisz Ivan?
- " Jest impra. Weź swoją gejsze i wpadaj do..."- przerwałem mu.
- Nici z tego. Yakov chce bym mu do jutra zmienił choreografię, więc będę dziś zajęty.
- " Ej no Vitya! Samemu nie chce iść do tego idioty!"
- A co ci Vladimir zrobił?- mruknąłem wychodząc z pomieszczenia a następnie z lodowiska.
- " Co? Odbił mi moją zdobycz!"
- Kolejną? Oj Ivan coś cienko ci ostatnio idzie.
- " Ty się lepiej zamknij. Gdzie jesteś? Albo nie odpowiadaj."- i się rozłączył a po chwili ktoś skoczył mi na plecy. Rozpoznałem wodę po goleniu Ivana.
- Tłuściochu zejdź. Czego tu?- spytałem gdy stanął obok mnie.
- Jaki niemiły. Co przegrałeś zakład?
- Chyba śnisz. Tak poza tym to czemu wróciłeś do blondu?
- Bo kilka lasek stwierdziły iż w blondzie mi najseksowniej. A ty mógłbyś w końcu się przefarbować na jakiś normalny kolor dziadku.
- Weź się pierdol z Vladimirem. Chcesz jeszcze czegoś? Bo idę do szkoły.
- Tak. Ale nie od ciebie. Raczej od twojego ninja. Podaj mi jego numer i będziesz miał mnie z głowy.- spojrzałem na niego po czy z uśmiechem pokazałem środkowy palec.
- Chyba w snach. Co chcesz od mojego króliczka?
- Nie musisz wiedzieć. Poza tym ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- mruknął a ja poprawiłem szalik.
- W takim razie jak daleko jesteś?
- A ty?- odparł chowając dłonie do kieszeni.- Daj mi szalik.
- No chyba na mózg ci padło. Z nikim się nimi nie dziele.- powiedziałem szczelniej się nim opatulając i skręcając w lewo. Jeszcze jakieś dwa skrzyżowania i będę przy uniwerku. Spojrzałem na Ivana. Czego ten facet może chcieć od Yuuriego? Mam nadzieje, że debil się nie wygada, bo z nim to bywa różnie. Zwłaszcza jak się schleje. Całą drogę spędziliśmy w ciszy, a gdy zbliżaliśmy się do bramy ujrzałem drobną sylwetkę Japończyka. Przyśpieszyłem kroku po czym tak jak Ivan zrobił mi, rzuciłem się na jego plecy. Podskoczył i o mało by się nie pośliznął, jednak go przytrzymałem z lekkim uśmiechem.
- Cześć słodki. Jak tam w szkole?
- Vvictor. Cco tu robisz?- spytał odsuwając się ode mnie. Westchnąłem, bo znów nie wziął szalika. Od razu otoczyłem go połową swojego szalika. Po chwili dołączył do nas Ivan, który posłał mi wymowne spojrzenie, na co jedynie posłałem mu mordercze spojrzenie.
- Do domu wracam, a że miałem po drodze z lodowiska to po ciebie przyszedłem.
- Ach ta miłość w powietrzu. Gołąbeczki może byście przestały tak gruchać na ulicy?
- Iivan.- pisnął Yuuri, a jego policzki stały się lekko różowe. Ivan weź idź się utom.
- No cześć. Yuuri słuchaj mam do ciebie taką małą sprawę, ale spytam jak będziemy w waszym domu.- powiedział otaczając go ramieniem. Co? Oj Ivan radzę ci zabrać te brudne łapy bo inaczej się z nimi pożegnasz. To musiało wyglądać dość dziwnie. Dwóch wysokich facetów po obu stronach niskiego. Zachichotałem, czym przykułem ich uwagę, jednak nic nie powiedziałem. Do Yuuriego jedynie się uśmiechnąłem, natomiast Ivanowi posłałem mordercze spojrzenie i chyba podziałało bo zabrał łapy z Yuuriego. Przez całą drogę Ivan rozmawiał z Yuurim na temat tego jak mu się podoba w szkole i czy nie ma problemów. Gdy dotarliśmy do domu udałem się od razu do kuchni i czekała na mnie miła niespodzianka. A mianowicie mama przy garach.
- Cześć. Mamy gościa.- mruknąłem a po chwili w moje ślady poszli Yuuri z Ivanem.
- No my także. Twoi dziadkowie przyjechali.- mruknęła a ja usłyszałem w jej głosie niezadowolenie. Oho! Nie ma jak mama i dziadkowie Nikiforov. Chodź i ja za nimi nie przepadam, bo mieli jakieś uwagi co do moich włosów i łyżwiarstwa. Jęknąłem, spoglądając na chłopaków. Lepiej niech Yuuri ich nie pozna, bo nie dadzą mu żyć.
- Ivan, idź z Yuurim niezauważeni na górę do mojego bądź Yuuriego pokoju.- powiedziałem posyłając mu znaczące spojrzenie.
- Tak jest, sir. My lady can we go?- spytał lekko się kłaniając a brązowooki spojrzał na mnie. Przytaknąłem, więc ruszyli po cichu na górę. Oby tylko ich nie zauważyli.
- Pomóc ci w czymś?- spytałem rodzicielki.
- Tak. Mógłbyś zanieść te szklanki do salonu? A potem weź coś chłopakom zanieś.
- Jasne.- puściłem jej oczko i niczym idealny kelner wziąłem tacę z napojami, zanosząc ją do salonu w którym siedzieli dziadkowie na kanapie a ojciec na swoim fotelu. Położyłem naczynia na stoliku od kawy, przywitałem się i chciałem znikać lecz musiał mnie ktoś powstrzymać. A mianowicie babcia.
- Widzę, że wreszcie zrobiłeś coś z tymi okropnymi włosami.
- Mamo.- zwrócił na siebie jej uwagę ojciec, za co byłem wdzięczny. Bo sam bym chyba niczego miłego tej starej wiedźmie nie powiedział.
- Taka prawda Dymitrze. Twój syn w tych długich włosach wyglądał jak gej. Do tego ten sport, który uprawia. Sąsiadki mówią iż mam wnuka pedała.
- Babciu. A moi znajomi mówią iż mam za babcię wiedźmę.- powiedziałem po angielsku dobrze wiedząc iż mnie nie zrozumie. I miałem rację, bo posłała mi pytające spojrzenie.- Nieważne.
- Jak tam szkoła? Zrezygnowałeś z tego okropnego sportu?- dopytywała.
- W szkole dobrze i nie, nie zrezygnowałem z tego cudownego sportu. A teraz was zostawię. Jestem spocony i zmęczony.- wyszedłem z salonu nie czekając na słowa dziadków. W kuchni mama naszykowała tacę z rzeczami i gdy szedłem na górę ta kierowała się do salonu. Powodzenia mamo. Na górze skierowałem się do pokoju Yuuriego, w którym siedzieli i coś oglądali.
- Macie. I lepiej nie schodźcie na dół.
- O której pojadą?- spytał Ivan a ja oparłem się o framugę drzwi. Yuuri do mnie podszedł zabierając tackę z wdzięcznym uśmiechem.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Za chwilę do was dołączę, tylko się umyję.
- Yuuri może do niego dołączysz?- powiedział Ivan na co chłopak cały się spiął i spalił ogromnego buraka.
- Nnie!.. Tto zznaczy...
- Spokojnie. A ty debilu weź mi go nie stresuj, bo jak nie to wiesz co się stanie.- powiedziałem spokojnym głosem a gdy ujrzałem jak Ivan przełyka ślinę, to posłałem mu uśmiech. Poczochrałem Yuuriego po jego czarnych włosach i poszedłem do siebie.
***
- Co oglądamy?- spytałem siedząc obok Yuuriego na łóżku, wycierając mokre włosy. Ivana wywaliłem na podłogę, bo tak.
- Może " Legion samobójców"?- zaproponował blondyn, któremu po chwili rzuciłem na twarz mokry ręcznik. Nie przejmowałem się tym, że właśnie mnie wyzywa od debili. Czekałem na zdanie brązowookiego, który z lekkim uśmiechem przytaknął.
- W takim razie włączaj.- mruknąłem. Kiedy Ivan szukał filmu, ja dostałem wiadomość od matki, że teren czysty. Nareszcie.- Te kołku. Teren czysty, a ty chyba miałeś gdzieś iść.- powiedziałem skupiając na sobie jego uwagę. Po chwili wstał, rzucił "Cześć" i wybiegł zostawiając nas samych. Spojrzałem na chłopaka, który przejął zadanie Ivana i sam szukał filmu. Przytuliłem się do jego pleców, składając pocałunek na jego karku.
- Vvictor.- wyjąkał odwracając się do mnie, co wykorzystałem by zatopić się w jego ustach.
- Ubóstwiam te twoje rumieńce.
- Bbez przesady.- mruknął, patrząc w bok. Zaśmiałem się.
- Kurde, nie obejrzę z tobą. Muszę poprawić układ na jutro.- jęknąłem. A tak bardzo chciałem się nagrzać przed jutrzejszymi zawodami.
- W takim razie weź wysusz te włosy i idź. Ja się trochę pouczę i pójdę spać.- mruknął przecierając oczy.
- Będziesz jutro na zawodach?- spytałem tak od niechcenia. Ten przytaknął z uśmiechem.
- Ivan powiedział, że mnie zabierze ze sobą po lekcjach.- mruknął na co cicho syknąłem. Całe szczęście, że nie usłyszał. Wstałem, cmoknąłem go w policzek i wyszedłem, kierując się do siebie.
***
Znów zająłem pierwsze miejsce. Znów ten sam uśmiech, te same komplementy i słowa sztucznego zachwytu wśród rywali. Gdy mogłem zejść z lodowiska, wreszcie spojrzałem na trybuny. I ujrzałem szczery, pełen prawdziwego podziwu oraz zachwytu uśmiech. Rozpoznałem tę osobę. Puściłem oczko, podchodząc do Yakova, który zabrał mnie na wywiad. Nudziło mnie to. Jednak musiałem to przetrzymać, bo nagrodą był sen. Wczoraj oka nie zmrużyłem zmieniając te przeklęte programy dla Yakova, że teraz tylko dzięki kofeinie stoję jakoś na nogach.
- Mogę już iść?- spytałem gdy ten przeklęty wywiad dobiegł końca. Ten jedynie przytaknął, więc czym prędzej opuściłem budynek, szukając samochodu moich rodziców. Znalazłem go a obok niego stał motor Ivana. Podszedłem do nich i nawet się z nimi nie witając, chwyciłem Yuuriego i wepchnąłem do samochodu, kładąc głowę na jego kolanach i zasypiając..
Od autorki: Witam moi mili! Przybywam z rozdziałem, który mam nadzieje wam się spodoba. I to chyba tyle słów ode mnie, bo zmykam zacząć pisać XI < zboczony uśmiech>
A tu wam daję Ivanka ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro