Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Angie chwilę stała jeszcze w drzwiach, a potem ostrożnie przekroczyła próg loftu i z trwogą weszła głębiej, a kiedy minęła ścianę dzielącą wejście od reszty pomieszczenia, ukazał jej się stary, dobrze znany widok.

Ogromne, kwadratowe i wysokie na siedem metrów pomieszczenie z czerwonej cegły, oszklone na dwóch ścianach po prawej i na prosto, a po lewej z metalowymi schodami na antresolę z sypialnią nad i kuchnią tuż pod nimi.

W rogu, pomiędzy szklanymi ścianami wciąż stał ogromny, długi na cztery metry stół z metalowymi, czarnymi nogami i drewnianym, grubym blatem, który zawsze służył Derekowi w dzień jako biuro, a wieczorami jako ich jadalnia i czasem w nocy jako łóżko. Patrząc na mebel, nie chciała o tym myśleć, ale taka była prawda. Byli kiedyś kochającym się w każdym zakątku domu małżeństwem i nie było sensu temu zaprzeczać.

Przeniosła oczy w inne miejsce.

Brązowa sofa wciąż stała pod schodami, poplamiona jak podkoszulek Dereka, a w kuchni tuż za rogiem panował straszny bałagan.

Wszędzie bez wyjątku oczywiście był syf jak w stajni czy chlewie, ale tego się przecież spodziewała, więc nie było co się użalać.

Spojrzała w górę na przeszklenie przy samym dachu. Było tak brudne, że ledwo światło słoneczne się przez nie przebijało, a te panele, które się uchylały były zamknięte jak zwykle i dlatego tak samo, jak kiedyś w lofcie było duszno i śmierdziało papierosami. Ileż się naprosiła, żeby Derek zamontował elektryczne otwieranie, żeby nie musiała się wspinać do nich po drabinie, którą najpierw trzeba było przynieść z garażu, potem rozłożyć i następnie się po niej wspinać, schodzić znów z powrotem i ręcznie przesuwać o kawałek dalej, ale jak grochem o ścianę. On nie nosił drabiny, nie wspinał się po niej i jak widać, nie mył przeszkleń u samej góry, bo po co?

Na antresolę wolała nie wchodzić. Nie miała zamiaru korzystać z sypialni. Wszystko przecież zaplanowała, zanim tu przyjechała. Zamierzała spać na sofie, ale teraz gdy na nią patrzyła taką poplamioną, to zastanawiała się, czy jednak nie będzie spała na podłodze. Jej zdaniem od tej sofy można się było czymś zarazić. Miała wrażenie, że jak na niej usiądzie, to wyrosną z niej macki jakiejś jadowitej bakterii i zjedzą ją żywcem.

Westchnęła ciężko.

Jakoś nigdy nie lubiła tego miejsca ani za nim nie tęskniła przez ostatnie pół roku, ale cały ten obraz nędzy i rozpaczy przyprawił ją o ścisk w gardle. Pomimo że mieszkanie tutaj, gdy byli jeszcze małżeństwem, nie było jej marzeniem, to dbała o nie najlepiej jak potrafiła, bo było marzeniem Dereka. Wkładała w to serce, ale przecież ten prosiak nigdy tego nie docenił i teraz widziała dokładnie, że zawsze mu to zwisało. Powinien był ożenić się z brudem zamiast niej i pomimo tej złośliwej myśli na jego temat i tak ją to zabolało.

Była dla niego mniej warta niż kurz na podłodze.

Rozejrzała się za Derekiem. Stał oparty o blat kuchenny i pijąc coś ze szklanki, która pewnie nie widziała zmywarki od tygodni, patrzył na nią spod byka.

Doskonale wiedział, co chodziło jej po głowie i nie wiedzieć czemu, czuł się z tym podle i właśnie to spojrzenie zbuntowanego dziecka go zdradzało.

Angie jednak za nic miała jego wątpliwą skruchę. Była pewna, że w myślach i tak ją wyzywa od najgorszych i całą winę zwalał na nią. Za wszystko. Za rozpad małżeństwa, za to, jak teraz żył i za tę kwarantannę. Podeszła do sofy razem ze swoimi dwiema przepotężnymi walizkami na kółkach i mając w dupie te wszystkie plamy, usiadła zasmucona, a emocje się przeładowały i pomimo że on patrzył, łzy same wezbrały jej w oczach. Zakryła twarz dłońmi.

Co ja tu do kurwy nędzy robię? — zapytała sama siebie w myślach. — Gdzie jest mój Logan?

Na samą myśl o nim rozpłakała się jeszcze bardziej. Co ona mu powie? Może mogła lepiej zapłacić mandat? Ale co powiedziałby Logan? Że się poddała, że nie wierzy w siebie, że jest słaba!

Derek patrzył na nią przez chwilę, ale uciekł wzrokiem. Zrobiło mu się nieswojo i gardło mu się ścisnęło.

Może i jego eks była wkurwiająca, ale nic nie mógł na to poradzić, że najbardziej na świecie nie lubił, gdy płakała.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Awww Derek, co to za czułe serce się odezwało?

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro